Mnie się zdaje, żem tu był zawsze...

Beata Malec-Suwara

|

Gość Tarnowski 26/2016

publikacja 23.06.2016 00:00

Mawiał tak Jan Matejko o Nowym Wiśniczu, bo tu można odpocząć, znaleźć natchnienie, ale też poczuć klimat historii. Zapraszamy w pierwszą podróż z cyklu „Diecezja na wakacje”.

Zamek w Nowy Wiśniczu. W dole wczesnobarokowy kościół farny. Zamek w Nowy Wiśniczu. W dole wczesnobarokowy kościół farny.
Beata Malec-Suwara

tekst i zdjęcia beata.suwara@gosc.pl Uwielbiam tu przyjeżdżać – mówi Marek Krusiec z Nowego Sącza, snycerz, który podczas 400. rocznicy lokacji Nowego Wiśnicza handlował obok zabytkowej studni przy rynku swoimi płaskorzeźbami. – Jest tu sprzyjający klimat, miejski, ale sielski. Gdzie się nie pojedzie, to na rynku beton, a tu... trawa. Jest czym oddychać. Turysta przyjeżdża jednak do Nowego Wiśnicza zwykle zwiedzać zabytki. Większość z nich jest widoczna z każdej strony przy wjeździe do miasta ze względu na jego pagórkowate położenie. Zwiedza się więc zamek, który największy swój okres świetności przeżywał za Stanisława Lubomirskiego, ratusz, który przed pożarem w 1863 roku był parterowy, ale zwieńczony piękną cebulowatą kopułą, potem wczesnobarokowy kościół farny, Koryznówkę, w której czerpał natchnienie Jan Matejko. Dowiaduje się też, że widoczne z daleka więzienie było pierwotnie klasztorem zakonu zamkniętego karmelitów bosych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.