Wychodzą z ukrycia

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 15.10.2016 15:40

Dziś w Tarnowie odbył się pierwszy pochówek dzieci martwo urodzonych pozostawionych w szpitalach. Symbolicznie pochowano także prawie 100 innych.

15 października w Tarnowie odbył się pierwszy pochówek dzieci utraconych. 15 października w Tarnowie odbył się pierwszy pochówek dzieci utraconych.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

15 października, w Dzień Dziecka Utraconego, w Tarnowie odbył się pierwszy pochówek dzieci martwo urodzonych pozostawionych od czerwca tego roku w tarnowskich szpitalach.

Do mogiły zbiorczej na mościckim cmentarzu, razem z urną, złożone zostały także karteczki z blisko setką imion dzieci, których rodzice nie mieli możliwości pochować.

- Potężne miasto do tej pory jakoś przez nas niezauważane, miasto, które zaczyna świecić światłem z "góry", które ma czegoś nas nauczyć - mówił podczas pochówku ks. Artur Ważny, dyrektor Wydziału Nowej Ewangelizacji kurii diecezjalnej w Tarnowie. - Chowamy te dzieci, ale one tak naprawdę wychodzą z ukrycia - zauważył.

Dziękował przy tym zabranym za świadectwo do przyznania się do swoich dzieci, przyznania się do cierpienia, uznania, że mają do niego prawo i do rozpoczęcia nowej drogi. Liczba uczestników pochówku świadczy o skali bólu, który został wydobyty.

Ks. Artur Ważny porównał go do bólu, jaki powoduje haczyk wpity w palec. Z nim nie wyleczymy rany. - Trzeba przyznać się do cierpienia i dostrzec, co jest jego powodem, wyciągnąć haczyk, by dać ranie się leczyć - dodał.

Do mogiły zbiorczej, razem z urną, zostały złożone imiona dzieci, których rodzice nie mogli pochować.   Do mogiły zbiorczej, razem z urną, zostały złożone imiona dzieci, których rodzice nie mogli pochować.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
Rodzice mówią, że to miejsce jest dla nich bardzo ważne. Jest to naprawdę grobowiec ich dzieci. Nigdy go nie mieli. Nie mieli miejsca, gdzie mogliby przyjść, zapalić świecę, pomodlić się.

- Mamy, które nigdy nie pochowały dzieci, mówiły, że terapeuci proponowali im, żeby po pierwsze nazwali dzieci, a następnie karteczki z ich imionami włożyli do obcego grobu. Ale oni nie potrafią jej włożyć do obcego grobu, chcą mieć swój - mówi Joanna Sadowska z Komitetu Budowy Miejsca Pamięci Dzieci Utraconych SPES, które wspólnie z Urzędem Miasta Tarnowa jest organizatorem pochówku.

Właśnie ten grób staje się miejscem, gdzie rodzice będą mogli przyjść i zapalić znicz swojemu dziecku, a nieraz i dzieciom. Niektóre z odczytywanych dziś na cmentarzu imion to rodzeństwa. Wśród nich były dzieci, które zmarły 30 i 42 lata temu. Nie tylko z Tarnowa, także z Katowic, Nowego Sącza czy Powiśla. Na stronie internetowej Komitetu jest też wymienione dziecko z Białorusi, którego dane rodzice przesłali po angielsku z prośbą, by i o nim pamiętać.

Miejsce pamięci dzieci utraconych, znajdujące się na mościckim cmentarzu, jest w fazie tworzenia. Oprócz grobowca powstanie tu jeszcze pomnik - rodzaj namiotu, gdzie będzie można wejść i spotkać się ze swoim dzieckiem, z nim porozmawiać. Będzie tam można też umieścić imię dziecka wygrawerowane na tabliczce.

Więcej na ten temat będzie można przeczytać w 44 numerze "Gościa Tarnowskiego".