Krwawa Wigilia

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 24.12.2016 06:00

Niemcy zabili w Ochotnicy Dolnej 56 osób, w tym 19 dzieci. Wrzucano je żywcem do ognia lub roztrzaskiwano o ściany budynków.

Fragment pomnika w Ochotnicy - postać Marii Kawalec z synkiem Fragment pomnika w Ochotnicy - postać Marii Kawalec z synkiem
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Żadna z miejscowości na terenie diecezji tarnowskiej nie miała takich smutnych świąt jak Ochotnica Dolna.

22 grudnia 1944 roku oddział Niemców przeczesywał ochotnickie gospodarstwa szukając żywności. Okupanci zostali zaatakowani przez radzieckich partyzantów, a w wyniku potyczki zginęło dwóch niemieckich żołnierzy  i dwóch partyzantów.

Chyba nikt się nie spodziewał, że zemsta Niemców będzie tak szybka. Następnego dnia, 23 grudnia, wypadała wigilia. Nie można było jej obchodzić w niedzielę, nakazywał to kalendarz liturgiczny, dlatego do wieczerzy wigilijnej zasiadano dzień wcześniej.

W wigilijny więc dzień niemiecki oddział dokonał masakry wśród mieszkańców Ochotnicy. Ów dzień nazwano potem „Krwawą Wigilią”.

– W trakcie trwającej dwie godziny Krwawej Wigilii zginęło w sumie 56 osób, w tym 19 dzieci i 21 kobiet. Wielu Polaków odniosło ranny, a wioska została w dużej części zniszczona. Spalono remizę i dom ludowy oraz 32 gospodarstwa – pisze historyk Artur Wróblewski.

Zaczęło się od rabunku gospodarstw, później oprawcy zaczęli wrzucać do domów granaty. Dzieci żywcem wrzucano w płomienie lub roztrzaskiwano je o ściany budynków.

Radzieccy partyzanci uciekli przed Niemcami nie zamierzając wcale chronić mieszkańców Ochotnicy. – Dodać trzeba, że jeden z nich, enkawudzista Zołotar „został skierowany do Polski w celu rozpracowywania i likwidowania oddziałów Armii Krajowej. To on wydał również rozkaz wysadzenia Zamku Jagiellonów w Nowym Sączu. Podejrzewa się, że do Polski został oddelegowany z Katynia” – informuje historyk.

Znakiem dramatu mieszkańców Ochotnicy jest pomnik, który przedstawia dwie ofiary niemieckiego mordu. Artysta przedstawił umierającą Marię Kawalec. Uciekała z domu z dzieckiem na ręku, kiedy padły pierwsze strzały. Najpierw zginął jej synek, a później matka, choć ta musiała konać od ran postrzałowych niedaleko lasu, gdzie znaleziono ją zamarzniętą.

W rocznicę Krwawej Wigilii parafinie z Ochotnicy Dolnej modlili się za zamordowanych podczas Mszy św. w kaplicy w Młynnem. Po porannych roratach odbył się tam apel pamięci.