Od 10 lat nad Bałtykiem

dkAP

publikacja 06.07.2017 19:24

"Wakacje z Bogiem" Liturgicznej Służby Ołtarza nad polskim morzem obchodzą mały jubileusz.

Ministranci z diecezji nad polskim morzem wypoczywają już od 10 lat Ministranci z diecezji nad polskim morzem wypoczywają już od 10 lat
Archiwum oazy

W okresie wakacji rodzice na różne sposoby próbują zorganizować dzieciom czas. Między innymi wysyłają je na kolonie. Dba się na nich o rozwój fizyczny, kształtowanie charakteru, zapewnienie dobrej zabawy. Niestety często pomijany jest wymiar duchowy. A przecież człowiek to nie tylko ciało. Tężyzna fizyczna i mocny charakter są ważne, ale potrzeba czegoś więcej.

Wychodząc naprzeciw tej potrzebie, Duszpasterstwo Liturgicznej Służby Ołtarza Diecezji Tarnowskiej - chcąc poszerzyć ofertę oaz odbywających się na terenie diecezji - dziesięć lat temu rozpoczęło organizację turnusów oazowych dla ministrantów i lektorów nad Morzem Bałtyckim. 

Program oaz typu „Wakacje z Bogiem” zawiera wszystkie wyżej wymienione elementy, a dodatkowo kładzie mocny akcent na kształtowanie relacji z Bogiem i rozwój życia duchowego uczestników.

Oaza tego typu jest propozycją skierowaną do ministrantów i lektorów w wieku od 3 klasy szkoły podstawowej do 3 klasy gimnazjum, a także starszych. Umożliwienie wyjazdu nad morze jest pewnego rodzaju podziękowaniem za ich pracę podejmowaną przez cały rok w parafiach.

Pobyt nad morzem trwa pełne dziesięć dni. W tym roku oaza odbywa się od 28 czerwca do 9 lipca w szkole sportowej w Rewalu, zaledwie 250 metrów od morza.

Uczestników oazy jest przeważnie około 150 osób oraz ponad 20 osób kadry, w której skład wchodzą księża, klerycy, wychowawcy, animatorzy, ratownicy morscy, kierowcy oraz pielęgniarka.

Dzieci rozlokowane są w pokojach - salach lekcyjnych po kilka, kilkanaście osób. Każdy pokój jest jednocześnie grupą - ma swoją nazwę, swój okrzyk, własnego wychowawcę i animatora.

Animator to starszy uczestnik, który pomaga wychowawcy, jednocześnie nabierając doświadczenia, by kiedyś, po odbyciu odpowiednich kursów, samemu zostać wychowawcą.

Młodzi z określonej grupy choć są z różnych parafii diecezji, razem się modlą i służą do Mszy Świętej, razem posługują przy stole, razem sprzątają w pokojach i razem spędzają czas, chodząc na plażę czy zwiedzając miasto.

Oazowy dzień

Każdy dzień oazy jest nieco inny, można jednak pokusić się o przedstawienie „typowego” dnia oazowego.

Wstajemy około siódmej trzydzieści i po porannej toalecie modlimy się o dobry dzień, a następnie odbywa się szczególnie ulubiony przez wszystkich śpiochów punkt programu - gimnastyka poranna na plaży.

Po powrocie do szkoły jest czas na śniadanie, a później na sprzątanie w pokojach. Czystość pokoi ocenia specjalna komisja czystości pod kierownictwem nieocenionej pani pielęgniarki, przyznając punkty. Grupa, która po dziesięciu dniach oazy zdobędzie najwięcej punktów, otrzymuje nagrodę.

Około godziny dziesiątej wszyscy zbierają się w sali gimnastycznej na apel, gdzie jest przedstawiany plan danego dnia i różne ogłoszenia.

Po apelu młodsza grupa udaje się na zajęcia liturgiczne (tak zwaną szkołę liturgii). Wszak jest to oaza dla Liturgicznej Służby Ołtarza. Tam oprócz ćwiczeń praktycznych młodzi zapoznają się również z podstawami teoretycznymi i teologicznymi tak, aby bardziej pogłębić przeżywanie Eucharystii w czasie pobytu, ale przede wszystkim po powrocie w swoich parafiach. 

Lektorzy w tym czasie mają ćwiczenia z dykcji i czytania lekcji mszalnych lub uczą się modlitwy brewiarzowej. Poznają poszczególne godziny brewiarzowe, następnie uczą się modlitwy na tzw. recytatywie lub melodii psalmów.

Oprócz szkoły liturgii i nauki odmawiania brewiarza jest też szkoła śpiewu. Repertuar obejmuje piosenki religijne, krótkie wesołe przerywniki oraz piosenki żeglarskie, tzw. szanty. Będąc nad morzem, nie wypada nie znać piosenek żeglarskich! Po szkole śpiewu wszyscy udają się do kościoła na Mszę Świętą. Gdy skończy się uczta dla ducha, zaczyna uczta dla ciała - obiad. W końcu przychodzi czas na plażowanie.

Na plaży młodzi oddają się rozmaitym zajęciom - grają w piłkę nożną plażową i siatkówkę, budują zamki z piasku, ewentualnie kopią ogromne dołki (zeszłego lata wspólnymi siłami wykopano prawie trzymetrowy dół). Główną atrakcją jest oczywiście kąpiel w morzu.

Warto zaznaczyć, że oaza ma w kadrze dwóch własnych ratowników, którzy dbają o bezpieczeństwo dzieci w wodzie. Ponadto uczestnicy mają możliwość pływania kajakami czy nawet szybką łodzią motorową (oczywiście pod opieką). Czas mija bardzo szybko i... nieodwracalnie. Wracamy na kolację, a po niej "pogodny wieczór", gdzie czas upływa jeszcze szybciej wśród śpiewów i zabaw.

Dzień kończymy modlitwami wieczornymi. Jeśli tylko pogoda jest dobra, odbywają się one na plaży lub w lesie. Z tym związany jest pewien „obrzęd” wzorowany na harcerskim podsumowaniu dnia i chrześcijańskim wieczornym rachunku sumienia. Wygląda to tak, że najpierw każda z 11 grup wraz z wychowawcą i animatorem tworzy krąg i modli się we własnym gronie. Wychowawca trzyma coś na kształt "mikrofonu do nieba" (może to być np. patyk) i dziękuje Bogu za wszystko, co wydarzyło się tego dnia. Podaje „mikrofon” następnemu uczestnikowi, który też za coś dziękuje - i tak dalej.

Druga kolejka to przepraszanie Pana Boga i kolegów za przykrości i zło, które się wydarzyło w mijającym dniu.

A trzeci raz „mikrofon” krąży wśród uczestników zanoszących prośby. Najczęściej pojawiają się prośby o dobrą pogodę, bezpieczny pobyt i jeszcze lepszy dzień od minionego.

Na koniec odmawiamy pacierz. Gdy wszystkie grupy skończą, cała 150-osobowa oaza zbiera się w jednym wielkim kręgu. Trzymając się za ręce, śpiewamy Apel Jasnogórski lub inną obrzędową piosenkę na zakończenie dnia.

Po błogosławieństwie kapłańskim wszyscy ruszają na spoczynek do budynku szkolnego. Jeszcze toaleta, ścielenie łóżek i dzień można uznać za zakończony.

Prawie. Jest bowiem oazową tradycją, że wychowawca, gdy młodzi już leżą w łóżkach, modli się z nimi na różańcu. Różaniec prowadzą uczestnicy, podając intencje.

Dzień można uznać za udany, gdy z końcem ostatniej dziesiątki wszyscy twardo śpią. Dzięki temu "modlitewnemu zabiegowi" w tak licznej, 150-osobowej grupie chłopaków w różnym wieku nie ma żadnych problemów z zapewnieniem ciszy nocnej.

Pod względem duchowym szczególnie ważne są piątek i niedziela. W 10-letniej historii oazy organizowaliśmy chociażby inscenizowaną Drogę Krzyżową, w której uczestnicy jako aktorzy brali aktywny udział.

Dwa razy w ciągu oazowych dni urządzamy pięknie przygotowaną adorację Najświętszego Sakramentu. Jest to niezwykły czas łaski. Uczestnicy bardzo dojrzale podchodzą do tego wydarzenia. Potrafią adorować Pana Jezusa nawet dwie, trzy godziny i nie chcą wychodzić z kościoła. Na oazie starsi uczestnicy mogą też wstąpić, po odpowiednim przygotowaniu, do Ruchu Czystych Serc, a także wiele osób przyjmuje zobowiązanie Duchowej Adopcji. Jest to dziewięciomiesięczna modlitwa w intencji dziecka poczętego zagrożonego aborcją. Zwykle połowa uczestników podejmuje tę piękną i wartościową inicjatywę.

Trochę statystyki

Jak wspomniano wyżej, w tym roku przypada dziesięciolecie oazy. Można więc pokusić się o małe podsumowanie i przedstawienie przynajmniej niektórych owoców tego dzieła.

Od 2008 roku w oazach wzięło udział 1427 ministrantów i lektorów ze 105 parafii diecezji tarnowskiej, a także kilka osób spoza niej i 4 osoby z Niemiec i Anglii. Nie było turnusu, w którym zostałyby jakieś wolne miejsca. Za to był rok, że udało się zorganizować dwa turnusy po 170 osób każdy.

W czasie tej dekady wykształciła się grupa osób, które pojawiają się na oazie co roku i stanowią już bardzo zgraną „paczkę”.

Udało się wykształcić spore grono własnych wychowawców, mających nie tylko dokument uprawniający do bycia wychowawcą kolonijnym, ale przede wszystkim duże doświadczenie w pracy z dziećmi. Siedmiu chłopaków związanych z oazą przygotowuje się obecnie do kapłaństwa.

Nie da się oczywiście policzyć, ile nowych znajomości zawarto, ile powstało przyjaźni, ile dzieci udało się uratować dzięki duchowej adopcji. Nie da się też określić innych duchowych owoców oazy. Owoce są jednak na pewno. Rodzice dzwonią po oazie, ciesząc się, dziękując i dziwiąc, bo ich dziecko wróciło zdrowe, czyste, zadowolone, modli się przed snem, samo ścieli łóżko i inaczej się zachowuje -  jest po prostu grzeczniejsze.

Księża proboszczowie i opiekunowie LSO w parafiach również często potwierdzają, że ich ministranci i lektorzy wrócili z oazy bardziej zdyscyplinowani i zmotywowani do służby przy ołtarzu, a także z obszerniejszym zasobem wiedzy liturgicznej.

Młodzi na oazie uczą się też, że można wytrzymać dziesięć dni bez komputera, sprzętu muzycznego czy telewizora, a ich świat się nie zawali, ale wręcz stanie się bardziej żywy i kolorowy niż ten z ekranów.

To tylko skromny wycinek z tego, za co trzeba podziękować przede wszystkim Panu Bogu, ale także ludziom, którzy przez te 10 lat przewinęli się przez kadrę oazową.

Nie da się oczywiście wymienić wszystkiego i wszystkich, a już na pewno niemożliwe jest oddanie atmosfery, która panuje na oazie. Trzeba to po prostu przeżyć.

Zapotrzebowanie na tego typu oazy jest w naszej diecezji ogromne. Wymownym tego wyrazem niech będzie fakt, że zapisy na tegoroczną oazę, które rozpoczęły się w lutym, trwały zaledwie niecały miesiąc. Wszystkie 150 miejsc zostało już dawno zajętych.