Obidzkie uwielbienie

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 09.07.2017 11:55

Eucharystia, świadectwo i adoracja - goście "Chaty na Bucniku" i miejscowi przeżyli niezwykły wieczór.

Błogosławieństwo lurdzkie Błogosławieństwo lurdzkie
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Jacek i Monika Kaniewscy, którzy są gospodarzami „Chaty na Bucniku”, podczas studiów w Krakowie działali w duszpasterstwie akademickim oo. dominikanów.

– Tam poznaliśmy ludzi, którzy lubią i potrafią pięknie grać i śpiewać, ale przede wszystkim wspólnie przeżywać swoją wiarę, modlić się, wielbić Boga. Naszych znajomych, a dziś to kilkadziesiąt osób, zapraszamy na krótki czas skupienia w „Chacie”, którego zwieńczeniem jest wieczór uwielbienia w kościele parafialnym – mówią młodzi.

Eucharystii przewodniczył ks. Piotr Plata, wyświęcony w tym roku kapłan, rodem z Obidzy.

– Ludzie uwielbiają jakieś rzeczy czy osoby, ale uwielbienie należy się tylko Bogu. Łączy się ono z dziękczynieniem, które nie zatrzymuje nas na otrzymanych darach, lecz na Dawcy. Człowiek uwielbienia, adoracji to człowiek, który musi być pokorny, posłuszny Duchowi Świętemu i czystego serca, a zatem musi ze swego serca usunąć wszelkie przeszkody, które oddzielają go od Boga. Jeśli żyje w nieprzyjaźni z Bogiem, jak może Go uwielbiać? – pytał retorycznie kapłan w homilii.

Świadectwo o mocy modlitwy uwielbienia składają Natalia i Jakub   Świadectwo o mocy modlitwy uwielbienia składają Natalia i Jakub
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
O mocy modlitwy dziękczynienia i uwielbienia zaświadczyli po Mszy św. Jakub i Natalia. – Moja żona zachorowała na guza mózgu, który – o czym nikt nie wiedział – rozwijał się w jej głowie przez 10 lat. W końcu był tak duży, że groziły mojej żonie paraliż i śmierć – opowiadał Jakub.

– I wówczas zaczęliśmy się modlić modlitwą dziękczynienia i uwielbienia. Bóg pomógł nam przyjąć wszelkie trudy mojej choroby, postawił na naszej drodze wielu przyjaciół i całkiem obce osoby. W szufladzie szpitalnej szafki miałam od ludzi wiele relikwii świętych, więc czuliśmy i ich modlitwę. Bardzo wzruszająca była nasza ostatnia randka małżeńska przed operacją. Na szyi Kuby zawiesiłam moją obrączkę. Zawierzyliśmy wszystko Bogu – opowiada Natalia. Operacja się udała, resztki guza znikły.

Oboje są rodzicami trójki dzieci. – I świadkami, że Bóg nas prowadzi i chce sprawiać w naszym życiu cuda – dodają.

Uwielbienie po Mszy św. prowadzili goście i gospodarze „Chaty na Bucniku”. Modlitwę zakończyło błogosławieństwo ludzkie, którego kapłan udzielił każdemu uczestnikowi spotkania.