Królowe i służące

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 22.08.2017 16:11

Wieczyste śluby zakonne złożyły w Dębicy s. Anna i s. Urszula.

Moment złożenia ślubów wieczystych Moment złożenia ślubów wieczystych
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W kościele klasztornym zgromadzenia sióstr służebniczek w Dębicy bp Andrzej Jeż przewodniczył Mszy św., podczas której wieczystą profesję zakonną na ręce przełożonej generalnej matki Maksymilli Pliszki złożyły s. Maria Urszula Woźniak i s. Maria Anna Policht.

W homilii bp Jeż zwrócił uwagę na kontekst liturgiczny uroczystości, która odbyła się we wspomnienie NMP Królowej. – Maryja uczy nas drogi królowania i służby. Służba Bogu i ludziom dogłębnie uszczęśliwia człowieka. Droga życia zakonnego prowadzi do królowania innego niż w życiu ziemskim. Korony ziemskie łatwo spadają z głów. Te, które daje Bóg, trwają na wieki, o czym przekonuje nas Maryja ukoronowana na Panią nieba i ziemi – mówił kaznodzieja.

Bp Jeż odniósł się do sytuacji związanej z powołaniami do kapłaństwa i życia zakonnego. – Zauważamy, że topnieją szeregi powołanych do życia kapłańskiego i konsekrowanego, że nasza diecezja odczuje to topnienie bardzo mocno. Spotykając ludzi młodych, słyszę od nich, że czują, iż mają powołanie, ale brak im zawierzenia miłości Boga, lękają się podejmowania decyzji wiążących na całe życie, boją się, co będzie dalej, czy wytrwają. Dlatego potrzeba, abyśmy dzielili się szczęściem własnego powołania. To jest dla młodych empiryczny przykład do naśladowania. Jeśli zobaczą w nas ludzi spełnionych w kapłaństwie, życiu zakonnym, ludzi radosnych, szczęśliwych, łatwiej będzie im podjąć decyzję pójścia za głosem Chrystusa – podkreślał biskup.

W uroczystości uczestniczył najbliższe rodziny sióstr. – Cieszyliśmy się bardzo, kiedy nasza córka Urszula zdecydowała się pójść do zakonu. Jest bardzo dobrym dzieckiem, dobrze się uczyła, była mocno związana z Kościołem. Chodziła piechotą do technikum w Ropczycach ponad 6 km dziennie, bardzo uczynna, pracowita i rozmodlona, bo nie opuszczała też Mszy św. w dni powszednie. Dzisiaj nasza radość jest jeszcze większa, że mamy w rodzinie siostrę zakonną, która wybrała sobie taką właśnie drogę do świętości – mówi Stanisław Woźniak, ojciec s. Urszuli.

Bogusława Policht, mama s. Anny, pochodzi z Rajska w parafii Szczurowa. – Kilka lat temu poszła na pielgrzymkę na Jasną Górę, a po powrocie z niej powiedziała, że idzie do klasztoru. I pojechała. Jesteśmy dzisiaj bardzo szczęśliwi, że Ania została siostrą zakonną – mówi mama.

S. Urszula widzi różnicę między dniem wstąpienia do zgromadzenia i dniem profesji wieczystej. – Na początku były obawy, czy pójść za Jezusem, było więcej wątpliwości. A dzisiaj jest radość i pokój, że idzie się już dalej z Jezusem. Pragnienie życia zakonnego miałam już od dziecka, wiele musiałam zostawić, kochanego brata niepełnosprawnego, ale ufam, że Pan Bóg jak Abrahama przeprowadzi mnie przez życie i zatroszczy się o mnie, o brata, o wszystkich bliskich mi ludzi – mówi profeska. – Pan Bóg przychodzi do człowieka tak, że to mu się nie mieści w głowie. Wybiera konkretny czas, żeby wskazać mu drogę i tak też było w moim przypadku – mówi s. Anna.

W święcie sióstr, zgromadzenia i rodzin uczestniczyły dziewczęta, które brały udział w wakacyjnych rekolekcjach prowadzonych przez siostry. – Od jakiegoś czasu myślałam o rozeznaniu mojego powołania. Tego lata poznałam s. Albinę Kłusek, która mnie zafascynowała i poradziła, bym pojechała na takie rekolekcje. Dlatego jest to dla mnie bardzo ważny czas. Dzisiejsza uroczystość bardzo mnie wzruszyła, bo pierwszy raz jestem na takiej uroczystości. Wydaje mi się, że jestem coraz bliżej podjęcia decyzji pójścia do zakonu. Ale jest strach, obawa. Jestem już po trzydziestce, wiem, z czego musiałabym zrezygnować, ale w głębi serca czuję przyciąganie Boga. Dla mnie świadectwem jest życie sióstr, jak się zachowują, jak rozmawiają ze sobą, jak się odnoszą do ludzi. O klasztorze w Dębicy myślałam w kategoriach średniowiecza, a zobaczyłam nowoczesny budynek, podoba mi się też habit sióstr służebniczek dębickich – mówi Agnieszka ze Szczawna-Zdroju.