Wigilia w okopach

xzw/mr

publikacja 24.12.2017 15:04

Z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości wspominamy wydarzenia spod Łowczówka.

Grupy rekonstrukcyjne pod Łowczówkiem Grupy rekonstrukcyjne pod Łowczówkiem
Magdalena Rzepka/Foto Gość

Bitwa pod Łowczówkiem trwała od 22 do 25 grudnia 1914 r. Najbardziej zaciekłe walki przyszło stoczyć w Wigilię. Zaczęło się od tego, że 21 XII wojska rosyjskie rozbiły Austriaków w Pleśnej, Łowczówku i Łowczowie.

Było to poważne zagrożenie dla armii austriackiej, której dwa skrzydła stykały się właśnie w tym rejonie. Dla ratowania sytuacji ściągnięto z Nowego Sącza I Brygadę Legionów Polskich, która odpoczywała tam po niedawnej bitwie pod Limanową.

Oddziałami dowodził ppłk Kazimierz Sosnkowski, bo w tym czasie Piłsudski udał się w sprawach służbowych do Wiednia. Rozkaz płk. Pattaya, któremu Brygada podlegała, brzmiał: odbić i utrzymać utracone przez armię austriacką pozycje, czyli dwa wzgórza oznaczone na mapie 360 (Łowczówek) i 342 (Łowczów).

Pierwszego dnia, tj. 22 XII, po trzygodzinnej walce zdobyto wzgórze 360, zaś nazajutrz pozycję 342. Zaczęły się jednak kontrataki rosyjskie na świeżo utracone pozycje.

Nadszedł dzień Wigilii. Strzały nie tylko nie milkły, ale w dodatku legioniści musieli stoczyć zupełnie niepotrzebną walkę. Błędnie przekazany rozkaz spowodował, że wycofali się z zajętych pozycji, a po wyjaśnieniu nieporozumienia musieli je zdobywać ponownie.

Tymczasem na niebie wschodziły gwiazdy. W oczach pojawiały się łzy wzruszenia na wspomnienie rodziny. A w okopach za opłatek i całą wieczerzę wigilijną musiał starczyć ocalony suchar albo kromka chleba.

Jak podaje legionowa legenda, z polskich okopów popłynęła melodia kolędy. Ustały rosyjskie karabiny, a Polacy z drugiej strony barykady podchwycili pieśń. Wojna na chwilę zamilkła. Pod Łowczówkiem na zawsze pozostało 128 legionistów, a 342 odniosło rany...

Opowiada o tym 12-minutowy film:

Wigilia w okopach - Łowczówek 1914
Józef Knapik