Wolontariusze dają więźniom nadzieję i pokazują perspektywę na inne, lepsze życie. Twierdzą, że już stamtąd nie wyjdą.
Ekipa, która przeprowadziła pierwszą edycję Alphy w wiśnickim więzieniu.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
W moim życiu zabrakło Boga, pogubiłem się i wylądowałem w więzieniu. W marcu mam koniec kary i chciałbym zmienić swoje życie. Kiedy wyjdę, ożenię się z kobietą, z którą mam sześcioletniego syna – mówi jeden ze skazanych, który uczestniczył w Alphie w wiśnickim więzieniu. Dużo zawdzięcza wolontariuszom prowadzącym kurs.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.