Twardy jak krzemień

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 23.10.2018 18:50

Dwóch biskupów w Rzepienniku Biskupim odsłoniło tablicę poświęconą kapłanowi, który oddał tej parafii 60 lat swojego życia.

Twardy jak krzemień Odsłonięcia i poświęcenia tablicy upamiętniającej ks. Stanisława Krzemienia dokonał bp Leszek Leszkiewicz Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Uhonorowany to ks. Stanisław Krzemień, który przez 45 lat był proboszczem w Rzepienniku Biskupim, a w sumie spędził tam 60 lat swojego życia. Zmarł dokładnie 20 lat temu w wieku 91 lat. Jego ciało spoczywa na miejscowym cmentarzu.

- W swoich zapiskach zanotował, że wprowadzenie go do parafii odbyło się nader skromnie ze względu na czas wojny. Był to 16 października 1939 roku. Po wojnie przeżył różne koleje losu, i od swoich i od obcych, ale on nade wszystko pragnął służyć tym, którzy walczyli za ojczyznę, i pomagać w ludzkich sprawach. Posądzano go o współpracę, ale on zawsze powtarzał, że trzeba mieć zasady i być wiernym. Ta jego bezkompromisowość w czasach trudnych dla ojczyzny i Kościoła jest dla nas przykładem - przypominał obecny proboszcz w Rzepienniku Biskupim ks. Piotr Witecki, witając biskupów, kapłanów i wiernych 22 października podczas uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej ks. Stanisława Krzemienia.

Twardy jak krzemień   Mszy św. koncelebrowanej przez wielu kapłanów z dekanatu ciężkowickiego przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż Beata Malec-Suwara /Foto Gość Mszy św. przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Tablicę odsłonił i ją poświęcił jej inicjator biskup Leszek Leszkiewicz, pochodzący z Rzepiennika Biskupiego.

- 60 lat służby w jednej parafii powinno być zauważone, tym bardziej że odchodzi już pokolenie, które ks. Krzemień chrzcił, uczył, przygotowywał do sakramentów. Całe życie tutaj poświęcił w niełatwych czasach. Nieraz mówił o sobie, że jest twardy jak krzemień i takim wtedy trzeba było być - mówi bp Leszek Leszkiewicz.

Cieszy go, że miejscowi pamiętają o tym kapłanie. Historyk i archiwista Czesław Dutka napisał o nim książkę, w której zauważa, że pamięć o tym kapłanie nie słabnie, a wręcz obrasta legendą. Zawsze na jego grobie palą się znicze.

Można by sądzić, że jako młody kapłan był wątły i słaby. Kiedy kończył seminarium, ważył zaledwie 50 kg. Pod pozorem niewielkiego ciała krył się jednak mocny duch - twardy jak krzemień. Nie chciał być proboszczem, miał ambicje iść do wojska na kapelana. Biskup się jednak nie zgodził. Powiedział, że porządnych księży nie puszcza do wojska.

Nie było mu łatwo. Jak wspomina Czesław Dutka, w rzepiennickich domach wiele się o nim mówiło i różne to były oceny. "Budził zachwyt i lęk zarazem" - pisze o ks. Krzemieniu miejscowy historyk.

Jedną z jego zasług jest uratowanie drewnianego gotyckiego kościółka św. Jana Chrzciciela, którego remontu podjął się już w czasach wojny. Był nim zachwycony, powtarzał, że jego ściany pachną jeszcze modlitwami tych, co odeszli. Dbał o niego regularnie. Kiedy był już na emeryturze, z kościółka skradziono dwa cenne obrazy. Ks. Krzemień bolał nad tym tak bardzo, że postanowił, że już tam nie będzie przyjeżdżał, by nie patrzeć na upadek tego zabytku - świadectwa wiary wielu pokoleń rzepienniczan.

I dziś rzepiennicka parafia staje przed niemałym wyzwaniem. Przymierza się do odnowienia niezwykle cennej polichromii w kościele parafialnym, który nazywany jest przez historyków wiejską katedrą.

Wykonana została w 1912 roku przez Jana Bulasa z Poręby Wielkiej, sąsiada Władysława Orkana, a ucznia Wyspiańskiego, Stanisławskiego i Mehoffera. W dwa lata zapełnił wnętrze kościoła makami, ostami, kąkolem, pszenicą, nasturcjami, chabrami i powojem z wiejskich pól i łąk. - Co niektóre parafianki uważały, że niegodziwym było Panu Jezusowi na krzyżu "chwasty" malować, ale na szczęście się ostały - zauważa obecny proboszcz.

Twardy jak krzemień   Piękne wnętrze "wiejskiej katedry", jak nazywany jest neogotycki kościół w Rzepienniku Biskupim, odzyska swój dawny blask sprzed 100 lat Beata Malec-Suwara /Foto Gość Jak pisze w jednym z artykułów na temat rzepiennickiego kościoła Czesław Dutka, wśród kwiecia z chłopskich pól artysta umieścił świętych królów i oraczy. Aktem odwagi było wymalowanie orła zrywającego kajdany i litewską Pogoń wówczas, kiedy Polski jako państwa nie było na mapie.

Dziś trudno te symbole na polichromii dostrzec, a w setną rocznicę odzyskania niepodległości zyskują wartość naddaną. Biskup tarnowski Andrzej Jeż gratulował parafii decyzji i dziękował za podjęcie trudu odnowienia pięknej świątyni, która jest świadectwem wiary minionych i obecnie żyjących pokoleń.

Życzył, by wraz z podejmowanym remontem i działaniami, współgrało odnowienie także własnej duszy i troska o rodziny.

- Niech dobry Bóg błogosławi wam, waszym rodzinom i waszej parafii, niech pomnaża owoce waszego wysiłku i pracy, niech daje też wzrost w łasce, abyście mogli kiedyś otrzymać niewiędnący wieniec chwały i niezniszczalny skarb w niebie. Niech po tej drodze prowadzi was patronka parafii Wniebowzięta Najświętsza Maria Panna - dodał.

Ks. Piotr Witecki wierzy, że parafia może liczyć także na wsparcie ks. Krzemienia, który jak zapisano na tablicy za Księgą Jeremiasza, wskazywał, którędy trzeba pójść, by znaleźć wytchnienie.

- Przywołanie pamięci o ks. Krzemieniu nie jest zamknięciem się w historii, ale ten powrót do niego otwiera nas na przyszłość. Warto wiedzieć skąd wyszliśmy, żeby pamiętać dokąd idziemy - uważa bp Leszek Leszkiewicz.