Księża mówią dziś, że często młodzież do Kościoła trzeba ze świata po prostu wyrywać.
Młodzi sami poprowadzili też pracę w grupach, których nazwy zaczerpnęli z Biblii.
Grzegorz Brożek /Foto Gość
Sytuacja wygląda tak, że wszędzie jest jakaś grupa zaangażowanych. Zdecydowanie coraz trudniej do tej grupy zaprosić innych – opowiada 16-letnia Ania Garncarz z Zabawy. Dlatego niektórzy widzą w topniejących grupach młodzieżowych symptom kolejnego kryzysu.
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.