Wigilia w tarnowskim seminarium

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 22.12.2018 06:00

Jezus nikogo nie zastępuje. Puste miejsce przy stole nie jest dla Niego. On tylko pomaga wypełnić je nadzieją.

Scena z przedstawienia Scena z przedstawienia
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W piątek 21 grudnia wspólnota księży profesorów, przełożonych i alumnów Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie przeżywała wigilię przed świętami Bożego Narodzenia. Uczestniczyli w niej księża biskupi Andrzej Jeż, Władysław Bobowski, Stanisław Salaterski i Leszek Leszkiewicz. Obecny był także abp Henryk Nowacki.

Co roku na wigilijne spotkanie klerycy z trzeciego roku przygotowują wystrój kaplicy, jadalni, budują też szopkę. Gościom prezentują krótki spektakl.

- Przygotowaliśmy wielowątkową sztukę. Główni bohaterzy to ojciec i jego dwóch synów. Ojciec cierpi po stracie żony, synowie - matki. Najbardziej przeżywa to jeden z synów, którego wypełnia smutek. Nawet zewnętrzna krzątanina przedświąteczna, przygotowanie wigilii nie potrafią tego smutku przegnać. Czuje bezsens tego wszystkiego.

Gdzieś w syberyjskim łagrze   Gdzieś w syberyjskim łagrze
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Jego nastawienie zmienia ojciec, przypominając historię dziadka, który był zesłańcem na Syberii. W tym momencie przenosimy się do chaty w łagrze, gdzie dziadek chłopaka wraz z kompanem przeżywa samotną wigilię o suchym chlebie i herbacie. Dziadek pisze tęskny list do swojej żony, ale to nie pomaga w pokonaniu samotności, dopiero kolęda ułożona i zaśpiewana dla żony łagodzi smutek, pomaga uwierzyć, mieć nadzieję na zmianę losu.

Historia dziadka pomaga wnukowi, który otwiera się na działanie dobra, jakie niosą święta, a przede wszystkim Jezus. W domu trzech mężczyzn pojawia się jako gość na wigilii nielubiany sąsiad, a w trakcie czytania Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa widzowie mogą patrzyć na znane im sceny z jasełek, które rozgrywają się w tle.

Kolędnik z gwiazdą   Kolędnik z gwiazdą
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Na koniec do drzwi pukają kolędnicy, którzy wnoszą ze sobą świąteczną, chłopską radość. Melodia smutku i melancholii zamienia się w pogodne śpiewanie pastorałek i kolęd. Jezus nikogo nie zastępuje. Puste miejsce przy stole nie jest dla Niego. On tylko pomaga wypełnić je nadzieją - wyjaśnia autor scenariusza Marcin Natonek.

Kolędnicy wraz z pozostałymi aktorami poprowadzili następnie wszystkich do seminaryjnego refektarza na wigilijną wieczerzę.