Słopnice Dolne i Limanowa Sowliny. Wszystko dzięki wierze

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 23.04.2019 22:20

W obu parafiach 23 kwietnia bp Andrzej Jeż udzielił sakramentu bierzmowania łącznie 264 młodym.

Słopnice Dolne i Limanowa Sowliny. Wszystko dzięki wierze Młodzież w Słopnicach pięknym słowem i kwiatami podziękowała biskupowi, kapłanom, katechetom za prowadzenie. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Bierzmowanie tego dnia najpierw odbyło się w kościele pw. św. Jana Pawła II w Słopnicach. Z miejscowej parafii przystąpiło do niego 160 kandydatów. Wieczorem bp Andrzej Jeż bierzmował młodzież w kościele parafialnym w Limanowej Sowlinach. Tu także przystępowali tylko miejscowi parafianie, a było ich 104.

Słopnice Dolne i Limanowa Sowliny. Wszystko dzięki wierze   Bierzmowanie w Słopnicach Dolnych. Grzegorz Brożek /Foto Gość

- Sakrament bierzmowania wprowadza nas w dojrzałość chrześcijańską, w ten etap życia, kiedy sami stajemy się odpowiedzialni za swoją wiarę. Konsekwencją sakramentu bierzmowania jest wezwanie do bycia świadkiem Jezusa Chrystusa - w homilii przypomniał kandydatom bp Andrzej Jeż. Zaapelował, by młodzi zatroszczyli się o dziedzictwo, z którego wyrastają. - To jest naprawdę bardzo ważne, czy przekażecie nie tylko tradycję, pracowitość, zaangażowanie, troskę o dom, rodzinę, małżeństwo, wnuki, swoich dziadków i rodziców, ale także czy przekażecie wiarę. Dzięki wierze my bardziej troszczymy się o siebie, o swoje życie duchowe, o dzieci, o wychowanie, o pracę, solidną i zaangażowaną, bo dzięki wierze widzimy głębszy sens tego wszystkiego. Gdybyśmy nie uwierzyli, to wszystkie nasze zabiegi nie mają głębszego sensu, nie są budulcem, tworzywem przyszłości w wieczności - dodał.

Słopnice Dolne i Limanowa Sowliny. Wszystko dzięki wierze   Bierzmowanie w Limanowej Sowlinach. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Z młodymi biskup podzielił się gorzką obserwacją, którą poczynił w czasie wieczornej procesji Wigilii  Paschalnej, kiedy przechodzić trzeba było przez tarnowski rynek, na którym mnóstwo młodych siedziało na piwie, patrząc ze zdziwieniem, co to za procesja im przed nosem przechodzi. - Nawet nie byłem zaskoczony, że oni nie byli w kościele. Byłem raczej zaskoczony, że oni nie mają domu. W tym najważniejszym czasie, kiedy my się gromadzimy, kiedy staramy się być razem, w rodzinach, gdzie jesteśmy mocni wspólnotą, oni czują się pogubieni. To jest niepokojące. Cieszmy się zatem, że mamy mocne rodziny, mocne wspólnoty - dodał kaznodzieja.