Diecezja na wakacje. W czasie II wojny w Głowaczowej kule nie oszczędziły nawet Matki Bożej. Ona jednak jest tam do dzisiaj.
▲ Pan Kazimierz opowiada o 12 pociskach, które przeszyły obraz Maryi.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Między lasami, pośród pól, niedaleko Czarnej, Pilzna, Tarnowa i Dębicy leży Głowaczowa – wieś, która prawie przestała istnieć. Ocalała jednak dzięki społecznym więziom i nieodpartemu pragnieniu życia. Na kartach historii pojawiła się w 1419 r., kiedy z prawa polskiego dokonano jej lokacji na prawie niemieckim. – Około 1257 r. istniała tu osada, w której mogło mieszkać nawet 200 osób, czyli bardzo dużo jak na tamte czasy – mówi Kazimierz Knych, wieloletni radny z Głowaczowej, społecznik i historyk miejscowości. W średniowieczu wieś należała do panów na Chotowej, a w ciągu następnych stuleci przechodziła z rąk do rąk.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.