Potrzebujemy trzymać się razem

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 06.09.2019 19:56

W 80. rocznicę zajęcia Nowego Sącza przez Niemców w czasie II wojny światowej na osiedlu Kaduk odbyło się niezwykłe spotkanie, które przypomniało harcerzy, bohaterów tamtego czasu.

Potrzebujemy trzymać się razem Harcerze z Kamionki Wielkiej także wzięli udział w spotkaniu. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Prowadzone przez prezesa Jerzego Ptaszyńskiego Światowe Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Jana Pawła II oraz Komenda Hufca ZHP z komendantem Stanisławem Gniadym, zorganizowało drugie „Spotkanie dla dobra wartości Europy Ojczyzn". – Idea spotkań wykrystalizowała się naprawdę z owocnych rozmów z dr. hab. Adrienne Körmendy, konsul generalną Węgier w Krakowie i uznania potrzeby integrowania wspólnot, lokalnych, narodowych, środowiskowych w poczuciu obowiązku i odpowiedzialności za wychowanie dzieci i młodzieży, za wspólną pamięć – mówi Jerzy Ptaszyński.

Tegoroczne spotkanie poświęcone zostało harcerzom – kurierom wojennym, którzy przeprowadzali ludzi z Polski, a właściwie zGeneralnej Guberni na Węgry, które udzieliły schronienia ponad 120 tysiącom Polaków, często zmierzającym do armii polskiej we Francji. Na sądeckim osiedlu Kaduk jest symbol, pomnik z krzyżem, który przypomina przyjaźń polsko-węgierską.

Potrzebujemy trzymać się razem   Krzyż na osiedlu Kaduk. Grzegorz Brożek /Foto Gość

– Ten pomnik jest śladem wspólnych losów Węgrów i Polaków – przypomina Leszek Zakrzewski z Polskiego Towarzystwa Historycznego. Tablica na pomniku w języku węgierskim informuje, że postawił go za ocalenie w czasie wojny Karol Szymański z żoną Margit Nagy. – Krzyż wieńczący pomnik jest znakiem wspólnych korzeni cywilizacji łacińskiej. Wartości chrześcijańskie łączyły i powinny dziś łączyć narody Europy – dodaje Zakrzewski.

Spotkanie w Nowym Sączu rozpoczęło się Mszą św. w oratorium Wyższej szkoły Biznesu przy ul. Zielonej. Odprawił ją, przy licznym udziale sądeckich harcerzy, ich kapelan, ks. Krzysztof Czech. – Bł. Edmund Bojanowski, założyciel zgromadzenia sióstr służebniczek, powiedział: „Każda dobra dusza jest jako ta świeca, która sama się spala, a innym przyświeca”. Każdy z nas, jako człowiek, spala się. Czy po kilkudziesięciu latach możemy powiedzieć, że daliśmy ciepło, bezpieczeństwo, światło innym? – pytał ks. Czech w homilii.

Zwrócił uwagę, że przed nami byli ludzie, którzy się niesamowicie spalali. Byli nimi choćby bohaterowie II wojny światowej, kurierzy – harcerze, wśród nich 21 znanych z imienia i nazwiska, zamordowanych, którzy przez granicę Polską, na Węgry, prowadzili bezpiecznie ku wolności. – Tam, gdzie chcieli nas przyjąć. Ta bratnia ziemia węgierska przyjęła od 120 do 150 tys. Polaków. Myślimy w tym kontekście o tych wspaniałych postaciach Henryka Sławika czy Jozefa Antalla seniora, którzy we dwóch zrobili tam wiele. Spalali się – dodał ks. Czech.

Potrzebujemy trzymać się razem   Spotkanie w WSB. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Ktoś mógłby zapytać, czy był sens poświęcić młode życie na ołtarzu ojczyzny? Czy był sens spalania się? – To ja zapytam czy lepiej krótko, ale intensywnie świecić, czy długo kopcić? – dodał ks. Krzysztof.

Po Mszy św. uczestnicy uroczystości przeszli pod wspomniany krzyż na skwerze na osiedlu Kaduk. Tu wspominali bohaterskich sądeckich harcerzy i wspólne braterstwo polsko-węgierskie w czasie II wojny światowej. Wspominała o tym konsul Węgier A. Körmendy. – Atak Niemiec na Polskę w 1939 r. był sytuacją, w której okazało się prawdą powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Węgry, które po tragicznych zmianach politycznych i gospodarczych od połowy lat 30. XX wieku były w sojuszu z Niemcami, w 1939 r., przed 1 września, dostały żądanie Hitlera, żeby Węgrzy przepuścili niemiecką armię, by zaatakować Polskę od Południa. Najważniejsi przedstawiciele władz, prezydent, premier, regent, kategorycznie odmówili. Napisali, że jakikolwiek atak przez teren Węgier na Polskę traktują jako czyn wrogi wobec Węgier i na siłę odpowiedzą siłą. To jest niesłychanie ważny moment w historii Węgier, w najnowszych czasach jedyny taki moment, kiedy reprezentanci władzy, którzy mają decydować na podstawie racji stanu, tę rację stanu, zachowanie bezpieczeństwa Węgier, bo przecież nie było wiadome, czy Hitler nas nie zaatakuje, poddali wartościom takim, jak wierność Polsce, przyjaźń – mówiła konsul węgierska.

Potrzebujemy trzymać się razem   Pod pomnikiem piękne przemówienie wygłosiła konsul generalna Węgier Adrienne Körmendy. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Regent i premier wiedzieli, że całe społeczeństwo węgierskie stoi murem za nimi, za ich decyzją. – Całe społeczeństwo węgierskie było gotowe raczej przeżyć ewentualną okupację niemiecką, niż przeżyć hańbę z powodu nieudzielania pomocy przyjaciołom. Bardzo dziękujemy, że Polacy to pamiętają. Dziękujemy przede wszystkim za bohaterstwo Polaków w czasie II wojny i w czasie trudnych czasów komunistycznych, aż do dziś. Ponieważ dla Węgrów Polacy zawsze dawali dobry przykład, jak trzeba zachować się według wartości, prawdziwych tradycyjnych, które przyjęliśmy razem z chrztem. Polacy są dla nas, dzisiaj szczególnie, znów jak bracia. Potrzebujemy znów trzymać się razem, aby dać świadectwo wartościom – dodała konsul Körmendy.