Szczepanów. Bóg pomógł nam przez "Gościa"!

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 29.09.2019 15:03

W sanktuarium św. Stanisława - patrona Apostolstwa Trzeźwości w diecezji tarnowskiej - modlono się szczególnie za ludzi młodych.

Małżonkowie opowiadali o roli naszego tygodnika w procesie uzdrawiania ich małżeństwa i rodziny. Małżonkowie opowiadali o roli naszego tygodnika w procesie uzdrawiania ich małżeństwa i rodziny.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Szczepanów stał się miejscem modlitwy o trzeźwość już w sobotę 28 września. W wieczornym czuwaniu uczestniczyli członkowie wspólnot trzeźwości z Tarnowa, Brzeska i Rzezawy.

W niedzielę 29 września pielgrzymi z kilkunastu dekanatów diecezji tarnowskiej uczestniczyli w nabożeństwie Drogi Krzyżowej w Panteonie Świętych i Błogosławionych.

Następnie wzięli udział w Eucharystii pod przewodnictwem abp. Henryka Nowackiego. - Nie ma ludzi nieobdarowanych. Każdy z nas otrzymał dar wolności, który jeśli dobrze wykorzystany, przyczynia się do pełnego rozwoju naszego człowieczeństwa. Jeśli źle korzystamy z wolności, narażamy się na wielkie niebezpieczeństwo zniewolenia, a nawet utraty życia wiecznego. Bardzo boli fakt, że instytucje, które powinny stać na straży zdrowia i życia obywateli naszego kraju, nie walczą w wystarczający sposób z zalewem alkoholu, a nawet zdają się popierać tę sytuację, otwierając punkty sprzedaży niemal wszędzie - mówił arcybiskup, który podziękował zaangażowanym w Duszpasterstwo Trzeźwości Diecezji Tarnowskiej za budzenie świadomości istniejących zagrożeń oraz za wspieranie uzależnionych i ich rodzin.

Po Mszy św. chętni mogli posłuchać świadectwa małżonków Jana i Marii, którzy przez 10 lat zmagali się z problemem alkoholowym. - Na bierzmowaniu złożyłam przyrzeczenie abstynencji. Wierność temu przyrzeczeniu zaowocowała tym, że kiedy mój mąż zaczął pić i pogrążać się w chorobie alkoholowej, a ja traciłam wszelką nadzieję, Bóg pomógł mi wytrwać i pomógł w walce o mojego męża, który przestał pić i stara się żyć w trzeźwości. Bardzo nam w tym pomógł "Gość Niedzielny". W czasie trwania nałogu mojego męża tygodnik dodawał mi swoimi tekstami otuchy. Kiedyś wypadł z jednego z numeru obrazek ze św. o. Pio i modlitwą do niego. Zaczęłam się modlić o jego wstawiennictwo i czułam, że św. o. Pio dźwiga we mnie nadzieję na nowe życie w moim małżeństwie i rodzinie. "Gość Niedzielny" pomógł mi również w rozpoznaniu mojej sytuacji i znalezieniu z niej wyjścia. Bóg stawiał na mojej drodze bardzo wiele życzliwych osób, które mnie wspierały w walce o trzeźwość męża i szczęście rodziny - mówi pani Maria.

Pan Jan podkreśla, że bez Boga jego uzdrowienie nie byłoby możliwe. - Działał w moim życiu przez świadectwo wiary mojego dziadka i ojca, przez moją żonę i dzieci, przez wiele innych osób, które wspierały naszą wspólną drogę do wolności. Zostałem wyrwany ze szponów otchłani, choć na początku wszystko wydawało się takie niewinne - mówił pan Jan.