Księża Leszek Zieliński i Michał Rachwalski

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 28.10.2019 00:30

W październiku - Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym - zapraszamy do codziennej modlitwy za tarnowskich misjonarzy.

Księża Leszek Zieliński i Michał Rachwalski Ksiądz Leszek Zieliński (z lewej) i ks. Michał Rachwalski. Grzegorz Brożek /Foto Gość i arch. diecezji Bouar

Papież Franciszek ustanowił październik 2019 r. Nadzwyczajnym Miesiącem Misyjnym.

„Gość Tarnowski” chce włączyć się w przeżywanie tego czasu, zapraszając Czytelników do modlitwy różańcowej za tarnowskich misjonarzy. Na trzech kontynentach pracuje 56 księży i jedna osoba świecka. Codziennie, przez cały październik, będziemy przypominać sylwetki ambasadorów wiary Kościoła tarnowskiego, prosząc o modlitwę w ich intencji.

Dziś dwaj misjonarze z serca Afryki: ks;. Leszek Zieliński i ks. Michał Rachwalski. 

Ksiądz Leszek pochodzi z parafii Borowa koło Mielca. Ksiądz Michał z par. pw. św. Pawła w Bochni. Obaj są z jednego rocznika święceń. Przyjęli je w tarnowskiej katedrze w 2007 roku. Obaj równocześnie wyjechali na misje do RCA, 26 września 2012 roku. Pracują tam zatem od ponad 7 lat. 

Ksiądz Leszek pierwsze trzy lata swojej pracy spędził na misji Baboua, w diecezji Bouar (od 2018 roku biskupem diecezjalnym jest tam nasz rodak bp Mirosław Gucwa) . Pracował tam z ks. Mateuszem Dziedzicem, który później został porwany przez rebeliantów. Przez ks. Leszka możliwy był kontakt zarówno z porwanym, jak i realizowany w druga stronę. To ks. Leszek, ks. Mirek Gucwa i ks. Krzysztof Mikołajczyk odbierali z rąk porywaczy zarówno ks. Dziedzica, jak i innych uwolnionych.  

Księża Leszek Zieliński i Michał Rachwalski   Ksiądz Leszek z seminarzystami z Bouar. arch. diecezji Bouar

Wcześniej ks. Mateusz i ks Leszek w zróżnicowanym religijnie Baboua ciężko przeżyli rebelię w 2013 roku. Rok później pisał o niej ks. Leszek:

Już we wrześniu 2013 roku z różnych regionów kraju dochodziły do nas informacje o tym, że dochodzi do pierwszych starć miedzy muzułmanami i chrześcijanami. Przy różnych spotkaniach i przede wszystkim podczas niedzielnych kazań tłumaczyliśmy ludziom i prosiliśmy, aby chrześcijanie nie dali się wciągnąć w walkę przeciwko ludności muzułmańskiej, by przebaczenie i ewangeliczna miłość nieprzyjaciół przezwyciężyły nienawiść. Dziś z satysfakcją mogę napisać, że nasi chrześcijanie z Baboua nie chwycili za broń przeciwko swoim muzułmańskim sąsiadom. Przyszli, niestety, inni i dlatego, jak już wspomniałem, muzułmanie musieli uciekać z Baboua. Myślę, że pięknym przykładem tego, że głoszone słowo Boże dociera do ludzkich serc jest to, iż pomimo doznawanych krzywd i upokorzeń ze strony muzułmańskich rebeliantów, katolicy z Baboua byli w stanie pomagać muzułmanom, z którymi mieszkali na co dzień. Gdy muzułmanie w popłochu opuścili swoje domy, katolicy pozbierali ich rzeczy i przynieśli na przechowanie do nas, na teren misji, z nadzieją, że ich sąsiedzi kiedyś po nie wrócą.

Po tym trudnym czasie spędzonym w Baboua, ks. Leszek został przeniósł się do Yole, gdzie został dyrektorem niższego seminarium diecezji Bouar.

Ksiądz Michał Rachwalski pracę misyjną rozpoczął w Bimbo. Kiedy po dwóch latach wrócił na urlop do Polski mówił "Gościowi Tarnowskiemu": 

Jest bezpiecznie, bo gdyby zagrożenie było zbyt duże, to musielibyśmy na jakiś czas wrócić. Rozmawiając z innymi misjonarzami, którzy teraz są na urlopach dzielimy się swoim doświadczeniem. Wszyscy mówimy tu jednym głosem troski o głoszenie Ewangelii. Rozmawiamy także o problemach, kłopotach, o tym, że nie zawsze od razu widać owoce naszej pracy. Jesteśmy na to przygotowani, ale po ludzku chciałoby się te owoce widzieć. Jednak jak mówią koledzy oni także mają podobne doświadczenie, problem, więc dzielenie zmartwień, kłopotów, sprawia, że stają się lżejsze. Po takim spotkaniu czuję się silniejszy, z optymizmem patrzę w przyszłość.

 

Księża Leszek Zieliński i Michał Rachwalski   Pierwszy urlop ks. Michała w Polsce po wyjeździe do RCA. Grzegorz Brożek /Foto Gość

O problemach w Bimbo, a także szerzej, wśród wiernych Kościoła w tej części Afryki pisał tak:

Myślę, że to co doskwiera Kościołowi w naszej diecezji, parafii, a może i w kraju, to jednak zbyt mała liczba małżeństw sakramentalnych. Bardzo często są tu katolicy ochrzczeni, bierzmowani, ale niestety nie „ślubowani”. Chociaż zakładają rodziny i często małżonkowie żyją ze sobą nawet po kilkadziesiąt lat razem, to jednak żyją bez sakramentów. Jednym z powodów tego stanu rzeczy, może i najważniejszym, jest tzw. „dot” czyli posag, jaki musi zapłacić mąż za żonę. Oczywiście kwestią dyskusyjną jest rzeczywistość problemu, czy to tylko pretekst do tego, by nie brać odpowiedzialności za dane słowo. Niemniej wydaje się rzeczą bardzo ważną, by ciągle przypominać o łasce sakramentalnej płynącej także z sakramentu małżeństwa, a w konsekwencji z innych sakramentów, do których droga w sytuacji nie akceptowanej przez Kościół jest zamknięta. 

Dziś pracuje jako wikariusz w parafii Wantinguera w diecezji Bouar..

Zapraszamy do modlitwy za ks. Leszka Zielińskiego i ks. Michała Rachwalskiego. Zachęcamy także do włączenia się w naszą modlitewną inicjatywę "Jesteście otoczeni".