Okno życia, hałasomierz i gotowanie s. Gaudencji dla papieża

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 29.11.2019 12:30

Księża filipini wraz ze sporą grupą pielgrzymów odwiedzili Zgromadzenie Sióstr św. Józefa w Tarnowie.

Okno życia, hałasomierz i gotowanie s. Gaudencji dla papieża Tym razem siostry józefitki gościły pielgrzymów księży filipinów. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

To już trzeci przystanek pielgrzymki organizowanej przez księży filipinów do siedmiu klasztorów żeńskich Tarnowa. Organizowana jest na wzór pielgrzymki św. Filipa Nerii, założyciela zgromadzenia, do siedmiu kościołów w Rzymie. Filipini ze sporą grupą pielgrzymów odwiedzili już siostry Sacre Coeur w Zbylitowskiej Górze i Karmel na ul. Krzyskiej. 28 listopada gościły ich siostry józefitki z ul. Mościckiego.

Siostry zaprosiły najpierw pielgrzymów do refektarza, gdzie czkał już na nich słodki poczęstunek. Potem opowiadały o swoim zgromadzeniu, domu, charyzmacie, ojcu założycielu św. Zygmuncie Gorazdowskim, którego 100. rocznicę śmierci niebawem będą uroczyście obchodzić, o domu spokojnej starości, który prowadzą w Tuchowie, o misjach w Afryce, gdzie m.in. posługują, a jedna z nich s. Noeli od ponad 30 lat pracuje wśród trędowatych.

"Serce przy Bogu, ręce przy pracy" - tak można scharakteryzować to, czym każda z józefitek się zajmuje. Ich charyzmatem jest szerzenie miłości miłosiernej wśród dzieci, młodzieży, rodzin, starszych, chorych, cierpiących, potrzebujących. To dlatego z radością 10 lat temu odpowiedziały na propozycję Caritas Diecezji Tarnowskiej, by to właśnie w ich domu powstało Okno Życia.

O nie również pytali pielgrzymi już od samego wejścia za próg domu sióstr józefitek. Pobłogosławił je i jego uroczystego otwarcia dokonał w 2009 roku ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc. W ciągu tych 10 lat w Oknie Życia zostawiono czworo dzieci. Trzy dziewczynki i jednego chłopca. Najstarsze miało pół roku. Pierwsze z dzieci pojawiło się w 2010 roku, kolejne w 2013, potem w 2015, a ostatnie rok temu. Siostry nazywały tę dziewczynkę Anną Marią.

Dzieci nie pozostają u sióstr. Kiedy niemowlak pojawia się w Oknie Życia, w domu uruchamia się alarm, któraś z sióstr zbiega i jedynie odbiera maluszka. - Informujemy policję, pogotowie i ośrodek adopcyjny. Stąd zostaje zabrane do szpitala, by określić jego stan zdrowia. Matka może odzyskać dziecko do 6 tygodni. Jeśli w tym czasie się nie zgłosi, sąd nadaje mu imię i PESEL, a następnie przechodzi do adopcji. Oczywiście modlimy się za te dzieci o Boże błogosławieństwo dla nich i o to, by trafiły w dobre ręce - opowiadała s. Joela.

Siostra Rafaela z kolei oprowadziła pielgrzymów po przedszkolu, które funkcjonuje w tym domu od 30 lat. Tu filipińska i józefińska radość dały swój upust. Zainteresowanie bodaj największe wzbudził hałasomierz.

- Jesteśmy takie uśmiechnięte i szczęśliwe, bo cały czas obcujemy ze świętymi. Mieszkamy pod jednym dachem z Panem Jezusem, Maryją Niepokalaną, św. Józefem, św. ks. Zygmuntem, dzielimy się z wami tym, co jest naszym sensem życia. Obcujemy też ze świętymi, którzy są nami osobistymi patronami, albo też z tymi, z którymi się spotkaliśmy - mówiła przełożona Prowincji Tarnowskiej Zgromadzenia Sióstr św. Józefa s. Antonia Piekarz.

O trzech swoich spotkaniach z Ojcem św. Janem Pawłem II podzieliła się z pielgrzymami s. Gaudencja. To mistrzyni kuchni. Jej wypiekami częstowali się pielgrzymi i jej potraw miał okazję próbować papież Polak.

Pierwsze z nim spotkanie miało miejsce w Rzymie. Tam Janowi Pawłowi II józefitki w prezencie zawiozły sernik, z którego bardzo się ucieszył. Do kolejnego doszło w czasie papieskiej wizyty w Tarnowie. Wypieki siostry Gaudencji serwowano papieżowi do kawy. Wtedy też do północy karmiła papieską ochronę kościelno-państwową, która czuwała przy katedrze. Najpierw wystawiała na parapet swojego okna panom rogaliki, a kiedy te się skończyły - robiła im kanapki. Ośmieleni gestem milicjanci poprosili jeszcze około północy o 5 kaw. Obiecali wtedy, że żadnej zakonnicy nie wlepią mandatu.

Kiedy papież Polak miał przyjechać do Starego Sącza na kanonizację św. Kingi, poproszono już s. Gaudencję, by pokierowała kuchnią, która miała przygotować obiad dla Ojca św. i innych 160 osób. - Ryzyko było duże, bo w razie czego wiadomo, że kucharka zawsze jest winna, ale ciekawość i możliwość spotkania z Ojcem św. zwyciężyła- opowiadała s. Gaudencja.

Na przystawkę przygotowała pstrągi w galarecie i wędzonego łososia na sałacie z owocami. Był bulion pomidorowy z paluszkami, a na drugie danie polędwiczki z danieli, sznycelki cielęce zapieczone z serkiem i pomidorkiem, kartofle smażone z ziołami po włosku, rolada makaronowa zapiekana ze szpinakiem. Do tego sałaty i wszystkie dostępne jarzyny na ciepło. Na deser owoce w pucharkach, sernik, szarlotka i bakaliowiec ze śliwkami. Ojciec św., choć wtedy słaby i schorowany, uśmiechał się i chwalił jedzenie.

Pielgrzymka zorganizowana przez księży filipinów do domu józefitek zakończyła się wspólną modlitwą w zakonnej kaplicy i uczczeniem relikwii św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego.

Kolejny przystanek pielgrzymowania po tarnowskich zgromadzeniach żeńskich odbędzie się 12 grudnia. Będzie miał nietypowy charakter, a jego celem będą siostry urszulanki, prowadzące w Tarnowie Dom Samotnej Matki.