Zachowali się jak trzeba

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 24.03.2020 08:20

Dziś po raz 3. obchodzimy Narodowe Święto Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.

Zachowali się jak trzeba Ksiądz dr Ryszard Banach. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Na łamach "Gościa Tarnowskiego" wiele razy podejmowaliśmy tematykę Polków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej

Ci, którzy na różne sposoby to czynili, czasem choćby tylko zachowując milczenie, zapisali piękną kartę w historii człowieczeństwa. Najczęściej powodowani byli chrześcijańską miłością bliźniego. 

Dlaczego tak mało wiemy o Polakach ratujących Żydów, a tak dobrze zbadana jest, i badana nadal, czarna karta, którą także nasi rodacy napisali w tych mrocznych czasach? O tym rozmawialiśmy z ks. dr. Ryszardem Banachem, historykiem, na kanwie parę lat temu opublikowanej książki prof.Jana Grabowskiego „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu”. Książka bez wątpienia pokazuje ludzką niegodziwość, ale uzmysławia również, że mało mówimy o Polakach, którzy ratowali Żydów. 

Z ks. dr. Ryszardem Banachem, historykiem, o Zagładzie Żydów i polskiej pomocy rozmawia Grzegorz Brożek

Grzegorz Brożek: - Sporo wiemy o zagładzie Żydów w czasie II wojny, a ciągle niewiele o Polakach ich ratujących...
Ks. Ryszard Banach: - Naukowcy się tym zagadnieniem nie zajmują, bo nie ma grantów badawczych. Czynią to z kolei miłośnicy historii, ale aparat naukowy mają ograniczony, środki materialne na badania również, i możliwość publikacji także niezbyt wielką. Nie ma woli decydentów, by zajmować się tą tematyką.

Jaka jest prawda? Polacy wydawali Żydów w czasie wojny czy ich chronili?
- Prawda leży pośrodku. Niektórzy wydawali. Zazwyczaj dlatego, że się bali. Ulegali strachowi. Jak ktoś miał rodzinę, to często dla ochrony dzieci czy rodziny nie pomagał Żydom, bo wiedział, że za to grozi śmierć. Nie wszyscy też, którzy mieli możliwość pomagania, robili to. Byli także tacy, którzy szukali korzyści finansowych, chcieli się wzbogacić na Żydach. Pomagali dla pieniędzy. Myślę jednak, że 90 proc. Polaków w czasie wojny Żydom pomagało, na różne sposoby, niekoniecznie udzielając schronienia.

Skąd takie przypuszczenie?
- Badania żydowskich ofiar wojny, opisane np. w książce prof. Grabowskiego, uwzględniają w powiecie dąbrowskim wszystkich zamordowanych Żydów, a także wszystkich, którzy wydali Żydów. Lista tych niegodnych jest określona. W sposób klarowny można powiedzieć, że z rąk Polaków w powiecie dąbrowskim, o którym pisze prof. Grabowski, w czasie wojny zginęło 6 Żydów. Prawie 180 zostało zabitych przez Niemców i granatową policję. Jednocześnie udokumentowanych zostało 277 przypadków pomagania Żydom przez Polaków. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak założyć, że poza przypadkami absolutnie niegodziwych czynów Polaków, pozostali polscy mieszkańcy powiatu, niezależnie od tego, co zostało udokumentowane, Żydom po prostu pomagali. Już choćby tylko zachowując milczenie przyczynili się do ocalenia wielu Żydów. Nie wspominam już tych, którzy swych sąsiadów po prostu ukrywali, żywili, chronili, zasłaniali. Mieliśmy ich bardzo dużo, tylko o tym nie wiemy. A przypadki udokumentowane nie wyczerpują listy pomagających.

Ale 6. tysięcy Polaków zostało odznaczonych tytułem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Czyli Polaków pomagających było dużo, ale jednocześnie w relacji do milionów mieszkańców Polski zupełnie chyba niewiele. 
- Musimy pamiętać, że Sprawiedliwych jest kilka tysięcy, a tak naprawdę na tytuł ten zasłużyło wielokrotnie więcej osób. Pierwsza sprawa jest taka, że to ocaleni bądź ich rodziny są wnioskodawcami nadania tytułu. Nie wszyscy ocaleni przez Polaków chcieli starać się dla swych wybawicieli o ten tytuł. Nie wszyscy też mieli możliwość zrobienia tego. Polskie rodziny też się same nie ubiegały, nie upominały, nie prosiły o to.

Dlaczego?
Bo zdecydowana większość pomaganie swoim sąsiadom uważały za coś absolutnie normalnego, naturalnego, nie wymagającego uzasadnienia ani nagrody.