Borzęcin. Ocalony z potopu

Joanna Sadowska

publikacja 26.03.2020 21:25

Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne. Dziś jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.

Kosciół parafialny w Borzęcinie. Kosciół parafialny w Borzęcinie.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Ubiegły wiek: Anastazja Staśko, artystka ludowa i poetka doświadcza łaski uzdrowienia. Będąc w szpitalu, czeka na operację. U Matki Bożej Borzęcińskiej wyprasza zdrowie, a operacja nie jest już konieczna.

Wnętrze kościoła w Borzęcinie.   Wnętrze kościoła w Borzęcinie.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Początki II wojny światowej. - w Borzęcinie miał rozegrać się front. 7 września 1939 roku, w wigilię odpustu parafialnego w kościele odprawiona zostaje Msza św. i trwa nieustanna spowiedź. Bitwa omija wioskę. Kilka lat później - w 1943 roku Niemcy grożą pacyfikacją wsi, trwa więc nieustanna modlitwa o ocalenie i procesja błagalna. Do pacyfikacji nie dochodzi.

Kilka lat temu mały chłopiec jadący na rowerze zostaje potrącony przez samochód. Szybko zostaje przewieziony do szpitala, gdzie przechodzi trepanację czaszki. Dziś, dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Borzęcińskiej, cieszy się dobrym zdrowiem. Przykłady wstawiennictwa można mnożyć, bo nieskończony jest zdrój łask, którymi Matka Boża Borzęcińska obdarza swoje dzieci. Przypomina o tym również ołtarz główny w kościele parafialnym w Borzęcinie.

- Został on wybudowany w latach 1946 - 48, jako wotum za ocalenie w czasie II wojny. Mimo panującej biedy parafianie nie szczędzili ofiar, dzięki czemu powstał bardzo piękny i okazały ołtarz - mówi ks. Czesław Paszyński. - Na ołtarzu, obok figur ss. Piotra, Pawła, Wojciecha i Stanisława znajdują się postaci nawiązujące do otrzymywanych łask. Jednym z nich jest człowiek chromy, który w geście błagalnym, a zarazem z ufnością, zawierza się Maryi. Jest też matka z dwójką dzieci, które są ofiarowane Matce Bożej - dodaje. O otrzymanych łaskach przypominają też gabloty z wotami.

Cudowny obraz Matki Bożej Borzęcińskiej.   Cudowny obraz Matki Bożej Borzęcińskiej.
Joanna Sadowska /Foto Gość

Kult Matki Bożej Borzęcińskiej trwa od momentu powstania parafii, czyli 1364 roku. W czasie najazdu szwedzkiego spłonął kościół parafialny, a jedyną ocalają rzeczą był właśnie obraz Matki Bożej.

Na początku XX wieku kult nieznacznie osłabł, ale po odnowieniu obrazu ówczesny proboszcz ks. Franciszek Łącki bardzo zabiegał, by obraz zajął należyte miejsce w parafii i świątyni. Najpierw został więc odnowiony, a następnie przystrojony srebrnymi sukienkami. Jak czytamy w książce „Matka Boża Borzęcińska” autorstwa ks. Piotra Boracy „po konserwacji proboszcz wiózł obraz pociągiem z Krakowa do Biadolin, a na stacji czekała barwna banderia, złożona z licznych parafian, która wiozła obraz na wspaniale przystrojonym wozie z do granic parafii. Stamtąd cudowny obraz ruszył w uroczystej procesji z chorągwiami i feretronami.” Matka Boża zadbała wtedy również o pogodę.

- W ten dzień było zimno, padał deszcz i grad, a ludzie obawiali się, jak będzie wyglądać procesja w taką pogodą - opowiada kapłan. A „chmura zmieniała kierunek i jakby prowadzona po niebie niewidzialną ręką, szła kilkanaście, czasami kilkadziesiąt metrów przed procesją, zlewając obfite strumienie deszczu; natomiast procesja z odsłoniętym obrazem zmierzała dostojnie i radośnie w kierunku kościoła oddalanego o 2 kilometry”.

W 2009 roku, obraz kolejny raz został poddany renowacji. Po odnowieniu, na wzór wydarzeń sprzed 80 lat równie uroczyście został wprowadzony do kościoła i tak jak przed laty, tak i dziś Matka wysłuchuje modlitwy swych dzieci: „Najświętsza Mario Panno, Matko Boża Borzęcińska, Z dawna słynąca łaskami, Błogosław czyniącym dobrze, I racz modlić się za nami.”