Nowy Sącz. W jedności serca, w jedności ducha

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 12.06.2020 12:43

Zamiast jechać do Rzeszowa, przyszli do swojego kościoła parafialnego, żeby wspólnie wielbić i adorować Najświętszy Sakrament.

Animatorzy tańca zachęcali uczestników do aktywnego udziału w koncercie ewangelizacyjnym. Animatorzy tańca zachęcali uczestników do aktywnego udziału w koncercie ewangelizacyjnym.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W kościele pw. Trójcy Świętej w par. św. Rocha w Nowym Sączu odbył się 11 czerwca koncert ewangelizacyjny, a po nim uwielbienie i adoracja Najświętszego Sakramentu. Śpiew i tańce poprowadzili młodzi z parafii, a modlitwie przewodniczył ks. Piotr Zawiślak, wikariusz.

Młodzi parafianie ze wspólnoty św. Rocha od kilku lat jeździli do Rzeszowa w Boże Ciało na wieczorny koncert uwielbieniowy „Jednego serca, jednego ducha”. W tym roku było to niemożliwe z uwagi na epidemię.

Aneta Zaryczny była już na tym koncercie cztery razy. - Po raz pierwszy pojechałam tam z narzeczonym, dziś moim mężem. Tak nam się spodobało, że postanowiliśmy jeździć co roku - mówi Aneta.

Jej zdaniem magnesem przyciągającym na tego typu spotkania była wspólnota. - Pan Budziaszek mówił, że jesteśmy jedną wielką rodziną, jednego serca i jednego ducha. I to dawało się odczuć we wspólnej modlitwie, śpiewie, byciu razem. Zwykle przyjeżdżaliśmy godzinę przed koncertem, śpiewaliśmy, tańczyliśmy i nagle okazywało się, że jest nas tam tak wielu. Modlitwie sprzyja też klimat, świece… Czuło się w Rzeszowie wielką jedność - mówi Aneta dodając, że wszystko to służyło najważniejszemu celowi, czyli uwielbieniu i adoracji Pana Jezusa.

- Czas epidemii pokazał, jak bardzo byliśmy spragnieni wspólnoty, modlitwy w kościele. Na początku czułam się bardzo zdezorientowana, nie dowierzałam, że będą zamknięte świątynie. Kiedy to się stało, staraliśmy się stworzyć w domu namiastkę kościoła, domową świątynię, która pomagała nam modlić się podczas transmisji, na różańcu. Jak tylko mogliśmy stanąć chociaż na polu, przychodziliśmy na Mszę do naszego kościoła. Czuliśmy obecność Boga w tym trudnym czasie - podkreśla Aneta.

Jej mąż Ireneusz też ma dobre wspomnienia z rzeszowskich spotkań. - Co prawda nie pojechałem ze względu na przyszłą żonę (śmiech), ale dlatego żeby doświadczyć innych form ewangelizacji, tego, że jak dwie, trzy, tysiące osób się modli, tam Pan jest między nimi. Ponadto adoracja, uwielbienie są potrzebne, żeby człowiek uczył się słuchać Boga - mówi Ireneusz.

Oboje wzięli tym razem udział w koncercie i modlitwie w swoim kościele parafialnym, podobnie jak inni młodsi i starsi mieszkańcy należący do wspólnoty św. Rocha w Nowym Sączu.