Wspinaczka do świętej Kingi

Karol Litwa

publikacja 20.07.2020 09:12

Jak co roku w niedzielę poprzedzającą liturgiczne wspomnienie św. Kingi na Górze Zamkowej w Pieninach miała miejsce Msza św. To kontynuacja bardzo długiej tradycji.

Eucharystii przewodniczył ks. Henryk Homoncik, proboszcz par. w Krościenku n. Dunajcem. Eucharystii przewodniczył ks. Henryk Homoncik, proboszcz par. w Krościenku n. Dunajcem.
Karol Litwa

Mieszkańcy z pobliskich miejscowości i turyści zgromadzili się 19 lipca przy Grocie świętej Kingi.

To wyjątkowe miejsce na szlaku z Krościenka w stronę szczytu Trzech Koron. Grotę wykuto na początku XX wieku. W roku 1904 umieszczono tam z kolei figurę św. Kingi. Skąd taka inicjatywa? Według podań święta ukrywała się na tym terenie, a dokładnie w znajdującej się na tym miejscu warowni, podczas najazdu Tatarów w 1287 roku. zamek nie przetrwał w pełni do naszych czasów, pozostał po nim fragment muru. Niestety również i on jest już w kiepskim stanie. Co ciekawe w ruinach warowni powstała w 1904 roku pustelnia. Jej dwaj następujący po sobie rezydenci mieli pieczę nad Grotą świętej Kingi. Po pożarze w 1949 roku pustelni już jednak nie odbudowano ze względu na brak zgody ówczesnych władz.

Msze święte w Grocie świętej Kingi odbywają się, jak śmieje się ks. Henryk Homoncik - proboszcz parafii w Krościenku nad Dunajcem, od niepamiętnych czasów. Fakt ten powoduje, że także w tym roku, pomimo prognozowanego deszczu i burz, na szczycie Góry Zamkowej zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Wszyscy wspólnie polecali swoje sprawy wstawiennictwu św. Kingi.

Wspinaczka do świętej Kingi  

To patronka bliska sercom ludzi z racji jej niełatwego życia. Jako kilkunastoletnia dziewczyna była zmuszona zmienić kraj zamieszkania. Następnie zdecydowała się z mężem, księciem Bolesławem Wstydliwym, na życie w białym małżeństwie. Z kolei po śmierci władcy przyjęła habit i zasady życia według wymagającej reguły sióstr klarysek. - A jednak czcimy ją jako świętą, bo umiała w tych różnych kolejach życia zachować to, co najważniejsze, to dobro w sobie. Umiała tym dobrem dzielić się też z innymi i jako małżonka, królowa, jako siostra, jako kobieta. Umiała to ziarno dobra, które Pan Bóg złożył w jej serce, jak śpiewamy w pieśni ku jej czci, w swoim życiu rozwinąć - mówił w homilii ksiądz Homoncik.

W nawiązaniu do odczytanej w czasie mszy przypowieści Jezusa o chwaście kaznodzieja zaznaczył, że do wzrostu dobrego ziarna konieczne jest nasze zaangażowanie. Tymczasem zło rozwija się i rozplenia nawet dzięki naszej nieuwadze czy naszemu lenistwu. - To od nas zależy, któremu ziarnu pozwolimy wzrastać. Wiadomo, że o ziarno dobra trzeba dbać, aby wydawało dobre owoce - mówił duszpasterz.