Uniwersytet Nauczania Społecznego Jana Pawła II rozpoczął nowy semestr

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 10.09.2020 12:00

W maseczkach, z badaniem temperatury i bardzo ciekawymi wykładami. Ostatni temat podyktował głośny ślub jednej ze znanych osób.

Uniwersytet Nauczania Społecznego Jana Pawła II rozpoczął nowy semestr W wykładach bierze udział zwykle połowa uczestników sprzed pandemii. Są też nowi słuchacze. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Musieliśmy się dostosować do wymogów obecnego czasu oraz zadbać o ludzi, którzy przychodzą na wykłady.

Przygotowaliśmy dla słuchaczy naszego uniwersytetu środki do dezynfekcji rąk, każdy z nich ma maseczkę, a gdyby ktoś o takiej zapomniał, to i na to jesteśmy przygotowani. Każdemu, kto wchodzi na salę wykładową, badamy temperaturę i prowadzimy rejestr uczestników. Ponadto zrezygnowaliśmy z każdorazowych wpisów do indeksów i z przerwy kawowej, porozsuwaliśmy krzesełka na sali, aby wprowadzić większy dystans między uczestnikami - tłumaczy zasady obowiązujące podczas wykładów Uniwersytetu Nauczania Społecznego Jana Pawła II prezes Akcji Katolickiej Robert Rybak, zapraszając każdego, kto chciałby w wykładach uczestniczyć. Cały czas jest to jeszcze możliwe poprzez rejestrację internetową na stronie uniwersytetu.

We wrześniowych zajęciach wzięła udział ok. połowa z tych, którzy uczestniczyli w nich przed pandemią. Są też nowi słuchacze. Tematy zajęć są niezwykle ciekawe i zawsze są odpowiedzią na bieżące problemy, pytania, wątpliwości.

- Wiemy, że głośny ślub jednej z najbardziej rozpoznawalnych osób w Polsce wywołał w ostatnim czasie spore zamieszanie, dlatego postanowiliśmy podjąć ten temat, aby wyjaśnić słuchaczom pewne działania, które są podejmowane w ramach stwierdzenia nieważności małżeństwa, wytłumaczyć pojęcia. Wiele osób używa ciągle tego niedopuszczalnego określenia "rozwodu kościelnego", inni - trochę lepiej, ale nadal nieprawdziwie - mówią o "unieważnieniu małżeństwa", a trzeba jeszcze jednego kroku, by odkryć, czym jest stwierdzenie nieważności małżeństwa. Już samo określenie podpowiada nam, jak należy taką sytuację rozumieć - mówi ks. Jan Bartoszek, dyrektor UNSJPII.

Uniwersytet Nauczania Społecznego Jana Pawła II rozpoczął nowy semestr   Wrześniowe wykłady prowadzi ks dr Dariusz Brzegowy, sędzia audytor Sądu Diecezjalnego w Tarnowie. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Wykładowcą wrześniowych zajęć jest ks. dr Dariusz Brzegowy, sędzia audytor Sądu Diecezjalnego w Tarnowie. Podejmuje dwa tematy: "Czy w Kościele są rozwody?" i "Jakie są przyczyny stwierdzenia nieważności małżeństwa?".

- Oczywiście doskonale wiemy, że sakramentalne małżeństwo jest nierozerwalne, ale bywają takie sytuacje, w których pomimo celebracji związku małżeńskiego tak naprawdę on w rzeczywistości nigdy nie zaistnieje. Przyczynami takiego stanu rzeczy mogą być przeszkody do zawarcia związku małżeńskiego bądź też wady zgody małżeńskiej wynikające z deformacji, anomalii czy patologii, oraz brak zachowanej formy kanonicznej - tłumaczy ks. Dariusz Brzegowy.

Zauważa, że najczęstszą przyczyną nieważności związku małżeńskiego są wady zgody małżeńskiej. I wcale nie chodzi tu o to, że małżonkowie zwyczajnie nie zgadzają się w jakiś sprawach, nawet nie o tzw. niezgodność charakterów, ale patologie, anomalie, zaburzenia dotykające struktury osobowościowej nupturienta. Często widoczne stają się dopiero po ślubie, w codziennych realiach wspólnego życia małżeńskiego. Pomimo tego, że ktoś jest bardzo dobrym kolegą, sąsiadem, obywatelem, pracownikiem, nie zawsze jest zdolny do życia w małżeństwie.

- Poważne symptomy takiego zaburzenia można przy wnikliwej ocenie zauważyć już przed ślubem, ale wielokrotnie niestety przez samych narzeczonych są one ignorowane, lekceważone czy niedoceniane. Często pokutuje takie stwierdzenie: "Jak się ożeni, to się odmieni", licząc, że ślub jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kogoś zmieni czy wyprostuje, a tak przecież się nie stanie. Celebracja małżeństwa nie jest czymś magicznym - wyjaśnia kapłan, dodając, że sędziowie wielokrotnie podczas procesu dowodzenia nieważności małżeństwa i badania przyczyn natury psychicznej, zadają sobie pytanie, jakim cudem ci ludzie próbowali połączyć się węzłem małżeńskim, skoro już przed ślubem dochodziło do zachowań patologicznych czy anormalnych.

Ks. Dariusz Brzegowy zauważa, że w wielu tego rodzaju sytuacjach niestety pokutuje krótki i bardzo powierzchowny okres znajomości przedślubnej, kiedy młodzi nie zadają sobie pytań i nie dają się sobie poznać. Nie znają swoich zapatrywań na wiele spraw, na życie. Często ich myślenie o sobie nawzajem jest raczej życzeniowe.

- Bardzo ważne jest więc przygotowanie do ślubu, do zawarcia sakramentu małżeństwa, to, które już otrzymujemy w rodzinie, w trakcie procesu wychowawczego i później - w przygotowaniu bezpośrednim, które się dokonuje w parafii, duszpasterstwie akademickim czy tuż przed samym ślubem - dodaje kapłan, tłumacząc, że tzw. kurs przedmałżeński sam w sobie jest pewnego rodzaju minimum, a i nawet do tego narzeczeni potrafią podejść bez otwartości i odpowiedzialności, ale jedynie by go zaliczyć.