Bp Andrzej Jeż: Solidarność nie jest ideą umarłą, lecz zadaniem do dalszego realizowania

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 17.09.2020 18:10

Hierarcha 17 września modlił się w tarnowskich Mościcach za członków Solidarności z diecezji.

Bp Andrzej Jeż: Solidarność nie jest ideą umarłą, lecz zadaniem do dalszego realizowania Mszą św. pod przewodnictwem bp. Andrzeja Jeża Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" przy Zakładach Azotowych dziękował za 40-lecie działalności. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

"Solidarność nie może zaniedbać troski o historię, tak bliską, a równocześnie już odległą. To jest dziedzictwo, do którego stale trzeba wracać, aby wolność nie przeradzała się w samowolę, ale miała kształt wspólnej odpowiedzialności za losy Polski i każdego jej obywatela" - tymi słowami Jana Pawła II z 2003 roku ks. Jacek Nowak, gospodarz miejsca, witał ludzi Solidarności z mościckich Zakładów Azotowych zgromadzonych na wspólnej Eucharystii pod przewodnictwem biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża.

Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" przy Zakładach Azotowych dziękował bowiem za 40-lecie działalności. Ruch zrodził się tam na bazie strajków i protestów robotniczych podjętych już w lipcu 1980 roku. - Nikt chyba 17 września 1980 roku nie zdawał sobie sprawy tak wyraźnie, co to za data. Ruch solidarnościowy walczący o wolność zrodził się dokładnie po 41 latach od napaści sowieckiej na Polskę i pod której wpływem pozostał na 50 lat - zauważa Tadeusz Szumański, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Grupie Azoty.

Biskup Andrzej Jeż modlił się w tarnowskich Mościcach za wszystkich członków Solidarności, żyjących i zmarłych, z terenu diecezji tarnowskiej oraz o to, by ruch ten wciąż podejmował swoje zadania zgodne z ideami i wartościami, z których się zrodził. W homilii przywołał św. Jana Pawła II, ks. Jerzego Popiełuszkę, kard. Stefana Wyszyńskiego, którym bliskie były idee Solidarności. Przypomniał, że ruch solidarnościowy zrodził się przed 40 lat, dając początek przemian w Polsce, z pochylenia się nad ludzkim losem, z prawdziwej miłości do człowieka.

Odwołał się do swoich rozmów z ludźmi Solidarności, którzy podkreślali, że to właśnie dzięki mocnej więzi z Bogiem czuli się silni, nie obawiali się, wiedzieli, że Boża opatrzność czuwa nad nimi. Przekonywał, że bez Chrystusa i Jego Ewangelii nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani tego, kim jesteśmy, ani jaka jest nasza wolność, ani jakie jest nasze powołanie i ostateczny sens życia.

- Solidarność nie jest ideą umarłą, lecz zadaniem do dalszego realizowania - podkreślał. - Nie skończyła się wizja solidarności w chwili odzyskania wolności, bo nie ma wolności bez sprawiedliwości, tak jak nie ma sprawiedliwości bez wolności - dodał, tłumacząc, że choć Polska i Europa się zmieniły w ostatnich 40 latach, to jednak można dostrzec wiele wspólnego w rodzących się dziś na nowo ideologiach, zagrażających ludzkiej godności i wolności.

Zauważył, że dziś próbuje się nas stawiać przed pewnego rodzaju dylematem, alternatywą, że albo Polska pójdzie w kierunku rozwoju gospodarczego, albo w stronę zachowania fundamentalnych zasad moralności. - To jest fałszywe rozumienie - podkreślał, tłumacząc, że rozwój ekonomiczny, gospodarczy, społeczny jest możliwy jedynie w moralnie zdrowym społeczeństwie, przesiąkniętym duchem Ewangelii, która buduje na ludzkiej naturze i tę ludzką naturę uzdrawia. - Tutaj jest miejsce dla Solidarności, która połączy te dwie rzeczywistości - wskazywał.

- Mam pewien kompleks, że się urodziłem o kilka lat za późno. Kiedy Solidarność się rozpędzała, byłem w szkole. Odczuwam pewien niedosyt, że coś mi uciekło, co kształtuje ludzką historię każdego z nas - wyznał, zachęcając, by idee Solidarności zaszczepiać w nowych pokoleniach, które nie pamiętają tych czasów.

Z wdzięcznością wyliczał wszelkie owoce, jakie zrodziły się dzięki ruchowi solidarnościowemu. Dziękował za odwagę ludzi ówcześnie żyjących, za ich chęć dążenia do wolności. 

Na zakończenie Eucharystii przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Grupie Azoty Tadeusz Szumański dokonał aktu oddania związku Najświętszej Marii Pannie Królowej Polski, patronce mościckiego kościoła. - Dziękujemy, że nie załamała się nasza nadzieja, że nie przestaliśmy być ludźmi sumienia i że nie wygasły w nas pragnienia lepszego jutra. Dziękujemy, że wciąż jesteśmy wierni krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi, wierze naszych ojców i bogactwu naszej tradycji i kultury - mówił.