Nieprzebaczenie jest tym, co związuje twoje serce i zabiera ci wolność

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 23.11.2020 15:30

Warto zdać sobie z tego sprawę u progu Adwentu. O darze uzdrowienia wewnętrznego mówił Michał Piekara podczas XII Tuchowskiego Wieczoru Uwielbienia.

Nieprzebaczenie jest tym, co związuje twoje serce i zabiera ci wolność XII Tuchowski Wieczór Uwielbienia. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Michał Piekara, terapeuta małżeński, ewangelizator, prezes fundacji "Pełna Chata", lider "Przymierza Wojowników", wygłosił świadectwo podczas XII Tuchowskiego Wieczoru Uwielbienia, który odbył się 21 listopada w kościele pw. św. Jakuba w Tuchowie. W wydarzeniu fizycznie mogła wziąć udział ograniczona liczba osób, ale dzięki transmisji młodzieżowej telewizji internetowej Synaj.tv oddać chwałę Chrystusowi Królowi Wszechświata mogli i ci, którzy zgromadzili się przed monitorami w swoich domach.

Nieprzebaczenie jest tym, co związuje twoje serce i zabiera ci wolność   Wieczór z tuchowskiego kościoła św. Jakuba był transmitowany przez młodzieżową telewizję internetową Synaj.tv. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

- Czy jesteś prawdziwy? - pytał Michał Piekara, zachęcając, by każdy spojrzał w głąb swojego serca, przyjrzał się swojej postawie, być może swojemu fałszywemu przekonaniu na własny temat. Podkreślał, iż pierwszym krokiem prowadzącym do uzdrowienia wewnętrznego jest stanięcie w prawdzie o sobie samym.

- Boimy się odrzucenia, to dlatego mówimy, co inni chcą usłyszeć. To dlatego podejmujemy cichą rywalizację, wciąż próbujemy zasługiwać, zapracowywać na czyjąś akceptację - tłumaczył. - Jak to się dzieje, że trwamy w lęku przed odrzuceniem? Jak to się dzieje, że nie żyjemy w wolności, ku której wyswobodził nas Chrystus? - pytał.

Wyjaśniał, iż wszystko to ma związek z naszym rodzinnym domem. Lęk przed odrzuceniem jest wynikiem różnych naszych zranień. - To w naszych domach rodzinnych otrzymaliśmy najwięcej ran w naszym życiu - dowodził, opierając się na swoim doświadczeniu.

Powoływał się na badania, które pokazują, że zaledwie 2 proc. osób miało pozytywną relację ze swoim tatą. Jedni mają doświadczenie taty, który jest nastawiony na osiągnięcia, wciąż stawia kolejne wymagania, którym nie sposób sprostać. Dla innych tato był nieobecny. To chyba najczęstszy przypadek. Nawet jeśli fizycznie jest, to ciągle bywa zajęty swoimi sprawami. - A może twój tato był autorytatywny? To znaczy wymuszał swoje zdanie, był osobą, która kontroluje. Być może nadużywał alkoholu, być może stosował przemoc słowną albo fizyczną? - pytał Michał Piekara.

Nieprzebaczenie jest tym, co związuje twoje serce i zabiera ci wolność   Michał Piekara w Tuchowie wygłosił konferencję zatytułowaną "Serce Ojca". Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Przekonywał, że rany, jakie ojcowie zadają swoim dzieciom, zwykle nie są działaniem intencjonalnym. Jednakże tkwią one w nas bardzo głęboko i w jakimś sensie dotykają naszej tożsamości, ponieważ to ojciec jest tym, który nadaje dziecku tożsamość. Zachęcał, by przyjrzeć się relacjom z swoimi ojcami.

- Wiedza ta jednak nie da jeszcze pełni uzdrowienia, dlatego że deficyt miłości, jakiego doświadczyłeś w swoim życiu może zostać uzdrowiony tylko poprzez doświadczenie miłości. Tylko miłość może uzdrowić rany twojego serca i musi to być miłość ojca. Słowo Boże mówi, że doskonała miłość usuwa wszelki lęk. Jeśli w twoim sercu jest lęk, to właśnie doświadczenie miłości, doskonałej miłości jest tym, co może go usunąć. A tym, który kocha nas swoją doskonałą miłością jest Bóg Ojciec - tłumaczył.

Tu jednak napotykamy na poważną trudność. Jak zauważył Michał Piekara, to właśnie relacja z ziemskim tatą ma także wpływ na to, w jaki sposób patrzymy na Boga Ojca. - Jeśli więc twój tato był nieobecny, to trudno w ogóle uzmysłowić sobie bliską, intymną i pełną miłości relację z Bogiem Ojcem. Jeśli twój tato był autorytatywny, to Bóg Ojciec być może jawi ci się jako ten karzący, który tylko czeka na moment twojego upadku. A jeśli twój ojciec był nastawiony na osiągnięcia, to być może wciąż próbujesz zasłużyć na miłość Boga Ojca - wyliczał, przekonując, iż to nasze spojrzenie na Boga Ojca musi zostać uzdrowione, by Jego doskonała miłość mogła usunąć z nas lęk.

Mówił o jedynym objawieniu, w którym objawiającym się był Bóg Ojciec. Przywoływał obraz Jezusa, który nieustannie na kartach Ewangelii zwraca uwagę na Ojca, wciąż wskazuje na Niego. Tłumaczył, jak otworzyć się na doświadczenie bliskiej relacji z Bogiem Ojcem.

- Po pierwsze, proś, proś z wiarą, aby Pan otwierał twoje serce, dotykał go i usuwał wszystkie fałszywe myśli na Jego temat, jakie w sobie nosisz. Proś wytrwale o doświadczenie miłości, która uzdrowi Twoje serce i która otworzy cię na miłość - wskazywał.

Po drugie zwracał uwagę także na moc przebaczenia i pojednania. - Być może Adwent, który już za tydzień się rozpocznie, będzie doskonałą okazją do tego, byś spojrzał na relacje wokół siebie i byś spróbował zastanowić się nad tym, komu jeszcze nie przebaczyłeś, z kim jeszcze się nie pojednałeś, bo to otworzy cię na doświadczenie miłości Ojca - przekonywał, przywołując także doświadczenie ze swojego życia.

- Nieprzebaczenie jest tym, co związuje twoje serce i zabiera ci wolność. Wolność, do której jesteśmy wezwani. Proś o dar uzdrowienia wewnętrznego, otwórz się na dar przebaczenia. Adwent jest doskonałą ku temu okazją. W Adwencie myślimy nie tylko o Bożym Narodzeniu, ale przede wszystkim oczekujemy powtórnego przyjścia Chrystusa. To doskonała okazja, by zrobić taki remanent wszystkich relacji w naszym życiu - zachęcał.

Kolejnym krokiem w osiągnięciu daru uzdrowienia wewnętrznego nazwał uwielbienie. - Św. Paweł podkreślał to w swoich listach, że powinniśmy trwać w uwielbieniu. "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu Bogu dziękujcie. Taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was" (1 Tes 5,16-18) - przypomniał, zachęcając, by wielbić Boga przede wszystkim wtedy, kiedy doświadczamy czegoś trudnego w swoim życiu, w zmaganiu, cierpieniu. To pozwoli odkryć jego sens i nie wejść w bunt wobec Boga.

Przywołał obraz dobrego pasterza, który opuszcza 99 owiec, by pójść za tą jedną, która się zgubiła, a kiedy ją odnajduje, łamie jej nogę i niesie ją na swoich ramionach. - Dlaczego? Ponieważ owca, która odchodzi od stada, to ta, która nie zna głosu swojego pasterza, a teraz, kiedy on ją niesie, jest tak blisko jego ust, że może słyszeć jego głos i się go nauczyć po to, by już nigdy od niego nie odejść - dowodził. - Być może czasem potrzebujemy doświadczyć upokorzenia, tej złamanej nogi, byśmy wreszcie zaczęli iść za Panem - dodał.