"Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli z czystym sercem złożyć Najświętszą Ofiarę"

ks. Roman Stafin

publikacja 17.01.2021 09:20

Po tych słowach powinna nastąpić chwila ciszy! - przypomina ks. Roman Stafin.

"Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli z czystym sercem złożyć Najświętszą Ofiarę" Czym wypełnia się tę chwilę? Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

„Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli z czystym sercem złożyć Najświętszą Ofiarę”. Tymi albo też innymi słowami (własnymi) kapłan na początku Mszy św. zaprasza wiernych do odmówienia aktu pokutnego. I tutaj następuje chwila ciszy – powinna nastąpić chwila ciszy!

Czym wypełnia się tę chwilę? Jest to czas, kiedy uświadamiam sobie moją grzeszność i niegodność w spotkaniu z największą Świętością. Mogę też zrobić krótki rachunek sumienia od ostatniej Mszy św. Przez akt pokutny, odmówiony świadomie i w pokorze serca, Bóg gładzi moje grzechy lekkie.

Istnieją cztery formy aktu pokutnego. Pierwszą z nich jest Confiteor, czyli spowiedź powszechna. Aby lepiej zrozumieć jego treść, wyobraźmy sobie, że nad nami odbywa się sąd, indywidualnie. Odmawiamy ten akt wspólnie, ale każdy mówi za siebie: „Spowiadam się – ja… zgrzeszyłem – ja… moja wina… błagam – ja…”. Każdy mówi za siebie. Dlaczego? Bo każdy grzech jest czymś indywidualnym.

Komu się spowiadamy? Oczywiście Bogu, ale też „… i wam bracia i siostry”. Dlaczego? Sędziami naszymi są także nasi bliźni, ponieważ naszym grzechem naruszyliśmy świętość Kościoła, zadaliśmy ranę na jego ciele i uwłaczyliśmy naszej chrześcijańskiej godności.

„Zgrzeszyliśmy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Myślą - tak, myślą można zgrzeszyć i to bardzo. Każdy grzech rodzi się w myśli, dojrzewa w wyobraźni i jest przyczyną złego czynu. Wielu ludzi dzisiaj, szczególnie młodych, ma zabrudzoną wyobraźnię przez nieroztropne korzystanie z Internetu i innych środków masowego przekazu.

„Zgrzeszyliśmy… mową”. Język, mowa, jest wielkim darem. Ale potrafi też być narzędziem zła. Wiemy dobrze z naszego doświadczenia, że złe słowo potrafi zranić głęboko, przybić do ziemi, pchnąć drugiego w depresję. Rany zadane językiem krwawią nieraz całymi latami, nawet w rodzinie bliższej czy dalszej. Idąc dalej, słyszymy i widzimy, że język wielu polityków i dziennikarzy w naszej ojczyźnie po prostu się zdegenerował - szerzy kłamstwo, i to też nas bardzo boli.

„Zgrzeszyliśmy… uczynkiem” – wyznajemy dalej. Oczywiście, że o postawie człowieka ostatecznie decyduje czyn. W nim wyraża człowiek to, co ma w swoim sercu. Tej prawdy nie ma potrzeby rozwijać. Ostatecznie będziemy sądzeni według naszych czynów.

„Zgrzeszyliśmy [wyznajemy następnie]… zaniedbaniem”. Moralny ciężar zaniedbanego dobra może być wielki. Widziałem, spotkałem potrzebującego człowieka, miałem okazję, aby mu pomóc, ale tego nie zrobiłem – z wygodnictwa, lenistwa czy samolubstwa. Grzech zaniedbanego dobra może nas także uczynić niegodnymi, aby przystąpić do ołtarza.

„Moja wina, moja wina, moja wielka wina” - wyznajemy, bijąc się w piersi. Jakie jest znaczenie tego gestu? Obraz z życia wzięty może go nam przybliżyć: na przykład podczas trzepania dywanów wychodzi wiele kurzu, którego w mieszkaniu nie widać; bijąc się w piersi chcemy niejako „wytrzepać” proch grzechu, który pokrywa naszą duszę; nie wstydźmy się tego gestu. Jest on jak najbardziej na czasie. Ludzka natura jest słaba i grzeszna, potrzebuje więc przebaczenia i uzdrowienia, a wcześniej mocniejszego uderzenia się w piersi, aby otrząsnąć się z grzechu.

Po spowiedzi powszechnej i także po innych aktach pokuty, kapłan wypowiada prośbę o odpuszczenie grzechów: „Niech się zmiłuje Bóg Wszechmogący i odpuściwszy nam grzechy doprowadzi nas do życia wiecznego”. Nie jest to rozgrzeszenie, jakie otrzymujemy w sakramencie pokuty, lecz prośba o odpuszczenie grzechów (lekkich). Bóg to czyni, jeżeli prawdziwie żałujemy. Grzechy ciężkie mogą być odpuszczone tylko w sakramencie pokuty. Oto Boże miłosierdzie, które lituje się nad nami, otwiera nam drogę do Eucharystii.

Na koniec tego rozważania zwróćmy uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny aspekt doświadczenia Bożego miłosierdzia. Otóż nie wyznawajmy grzechów tylko z lękiem przed karą, przed potępieniem, lecz czyńmy ten akt z wyznaniem miłości. Jezus, nawiązując do zdrady Piotra, nie pyta go, czy żałuje tego, co zrobił - zdradził przecież swojego Mistrza - tylko go pyta: „miłujesz Mnie?”. Piotr odpowiada: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,15).

Wyznanie grzechów połączone z wyznaniem miłości sprowadza na nas naprawdę miłosierdzie Pana. Po cudownym połowie ryb Piotr przypada Jezusowi do kolan i mówi: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I co słyszy Piotr? „Nie bój się” (por. Łk 5,8-10). To samo Jezus, na początku Mszy św., mówi do każdego z nas: „Nie bój się, przyjdź do Mnie, obejmę cię moim miłosierdziem!”. Przyznanie się do winy, szczery żal za grzechy, otwierają nam drogę do spotkania z naszym Zbawicielem w Eucharystii.

Modlitwa przed Komunią Świętą (kard. J.H. Newman):

„Gdy mówię: »[…] Panie, nie jestem godzien«, kieruję to do Ciebie, jedynego, który w pełni może zrozumieć te słowa. Ty widzisz jak bardzo niegodny jest grzesznik przyjmujący jedynego, Świętego Boga […]. Widzisz nie tylko plamy i blizny po dawnych grzechach, lecz także okaleczenia, […] rany, […] nieporządek, jaki pozostawiły w mojej duszy. Dostrzegasz niezliczoną liczbę istniejących wciąż we mnie grzechów, choćby nie były śmiertelne […]. Dostrzegasz wszystkie me złe przyzwyczajenia, nawyki myślowe, […] i mą nędzę, a wciąż przychodzisz do mnie. Wiesz doskonale, że czuję jak w rzeczywistości małe jest wszystko, co teraz mówię, a mimo to przychodzisz do mnie. […] Uzdolnij mnie, bym mógł Ciebie przyjąć, bym nie musiał powtarzać za św. Piotrem: »Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym« (Łk 5,8)” (Newman J.H., O krok bliżej. Medytacje, Sandomierz 2008, s. 212n.).


Powyższy fragment rozważań pochodzi z książki tarnowskiego kapłana ks. Romana Stafina „Skarb Kościoła”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Diecezji Tarnowskiej „Biblos” w 2020 roku. Można ją kupić TUTAJ.