Biskup tarnowski do kapłanów na Wielki Czwartek: Nie czyńmy z siebie ofiar losu

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 01.04.2021 12:30

- Nie wolno nam uciec, wycofać się, nabrać dystansu wobec wiernych, pozostawiając bieg historii samej sobie - apelował.

Biskup tarnowski do kapłanów na Wielki Czwartek: Nie czyńmy z siebie ofiar losu Msza Krzyżma św. w tarnowskiej katedrze w Wielki Czwartek 2021. TRANSMISJA

Biskup tarnowski Andrzej Jeż w Wielki Czwartek przewodniczył Mszy Krzyżma św. w tarnowskiej katedrze.

Ze względu na wprowadzone obostrzenia spowodowane pandemią zostali na nią zaproszeni jedynie księża dziekani, prepozyci kapituł, a także księża pracujący w kurii oraz instytucjach diecezjalnych. Koncelebrowali ją również biskupi - abp Henryk Nowacki, bp Władysław Bobowski, bp Stanisław Salaterski, bp Leszek Leszkiewicz i bp Artur Ważny.

Biskup tarnowski do kapłanów na Wielki Czwartek: Nie czyńmy z siebie ofiar losu   Ze względu na wprowadzone obostrzenia spowodowane pandemią na Mszę Krzyżma zostali zaproszeni jedynie księża dziekani, prepozyci kapituł, a także księża pracujący w kurii oraz instytucjach diecezjalnych.

W okolicznościowym kazaniu pasterz Kościoła tarnowskiego zwrócił uwagę na rodzenie się nowych trenów we współczesności, doświadczenie - także w ramach Kościoła - dynamiki przechodzenia ku czemuś nowemu, co charakteryzuje się łamaniem dotychczasowej harmonii, a także spokojnych i ugruntowanych form prowadzenia duszpasterstwa.

- Przychodzi nam stawać przed wyzwaniami i zjawiskami, których jeszcze parę lat temu w ogóle nie przeczuwaliśmy albo wydawało się nam, że one są dosyć albo bardzo odległe - mówił hierarcha, przywołując m.in. doświadczenie pustych kościołów spowodowane pandemią czy uderzenia środowisk lewicowych, ale także dokonujące się na naszych oczach liczne zmiany, które łamią dotychczasowe zasady i formy życia i postępowania, we wszystkich prawie dziedzinach.

- Wszystkie te nowe zjawiska i wyzwania rodzą w nas uzasadniony niepokój i obawy, zarówno o teraźniejszość, jak i o przyszłość. Po ludzku czujemy się nieraz bezsilni, a czasem wiele nas przerasta - zauważył. - Dlatego odnawiając dziś w sobie świadomość otrzymanego daru Chrystusowego kapłaństwa, przypominamy sobie zarazem, skąd pochodzi jedyny ogień mający zdolność rozpalania ludzkich serc, by pałały wiarą i pobożnością. Duch Pański jest ciągle nad każdym z nas. Zostaliśmy Nim namaszczeni w dniu naszych święceń, posłani, by głosić światu Dobrą Nowinę i przez sprawowanie sakramentów nieść mu najgłębiej idące uzdrowienie w każdym czasie i w każdej sytuacji dziejowej - dodał biskup

Zauważył przy tym, że przekonanie, że czasy są wyjątkowo trudne, miało już miejsce wielokrotnie w przeszłości. Przywołał książkę "Kuszenie nowoczesnego człowieka" ks. Jana Stepy, późniejszego biskupa tarnowskiego, wydaną niemal wiek temu, w 1937 roku, a wznowioną w ubiegłym roku ze względu na jej aktualność. Ze stwierdzeń w niej zawartych wynika, że i wiek temu miało się poczucie kulminacji kryzysu w każdym wymiarze życia.

Ks. Jan Stepa już wtedy pisał o upadku wszelkiego autorytetu, o lekceważeniu Bożych praw, ostrym krytykowaniu papieża i biskupów, o człowieku mającym zbyt wysokie mniemanie o sobie, o bujnym indywidualizmie znajdującym się jakoś szczególnie w polskim temperamencie.

Jak zauważył bp Andrzej Jeż, ks. Stepa w takiej sytuacji radził, by "nie czekać na przyjście męża opatrznościowego ani na żadne cuda, bo mamy pochodnię wiary Chrystusowej, która rozproszy mroki naszej zmaterializowanej kultury". - Żeby uzdrawiać współczesny świat, ks. Stepa wskazuje na konieczność ustawicznej pracy nad sobą, nad wykorzenieniem własnych błędów i namiętności - mówił biskup. Za swoim poprzednikiem powtarzał, że ideałem chrześcijaństwa było zawsze tworzyć jak najwięcej mocarzy życia wewnętrznego, bo tylko dzięki nim może odrodzić się życie religijne.

- Nie możemy narzekać, ale w każdej sytuacji działać mocą głębokiej wiary i obecności Chrystusa w naszym życiu - zachęcał biskup tarnowski kapłanów.

Przypomniał o mocy modlitwy i życia wewnętrznego, które powinny stanowić podstawę wszelkich działań duszpasterskich. - Skutki tego widać najlepiej tam, gdzie przeszedł przez parafię święty kapłan, kapłan gorliwy, kapłan miłujący lud Boży - wskazywał.

- W dobie obecnego kryzysu jesteśmy szczególnie wezwani do tego, by przez nas dokonywało się promieniowanie duchowego ojcostwa Boga. Nie można jednak nauczyć się duchowego ojcostwa bez zanurzenia się w ojcostwie samego Boga - wskazywał biskup.

Przywołał słowa papieża Franciszka z Patris Corde o tym, że nikt nie rodzi się ojcem, ale się nim staje. Zwrócił uwagę na wymiary ojcostwa św. Józefa, które są realizowane także w posłudze kapłańskiej względem wiernych. To miłość i bliskość, praca i troska, cierpliwość, pokora i zaufanie, odwaga i ufność wobec Boga.

- Nie wolno nam uciec, wycofać się, nabrać dystansu wobec wiernych, pozostawiając bieg historii samej sobie. Pamiętajmy, że kiedyś Bóg zapyta nas, gdzie są nasze duchowe dzieci, powierzone naszej pasterskiej pieczy. Czy uczyniliśmy wszystko, żeby je chronić przed złem i doprowadzić bezpiecznie do zbawienia? - przypomniał biskup.

Mówił, że obecna sytuacja może stać się okazją z jednej strony do wejścia na drogę heroizmu, z drugiej - niebezpieczeństwa rozleniwienia. - Wysiłek duszpasterski dziś został mocno ograniczony zewnętrznie i możemy się temu poddać budując sobie własny, wygodny, urzędniczy świat. I wielu może ta pandemia odpowiadać. Równocześnie dla wielu kapłanów przychodzi bardzo trudny okres wchodzenia w pewną depresję, marazm, bezsilność. Musimy się przed tym wszyscy bronić - apelował.

- Nie czynimy z siebie ofiar losu - zachęcał, przywołując za Ojcem św. Franciszkiem, że szczęście św. Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z własnej osoby.

- Chcąc spełniać rzeczywiście posługę ojcostwa duchowego, musimy kochać Kościół jako własny dom, a parafian jako swoją duchową rodzinę. Bez rzeczywistości miłości do Kościoła we wszystkich jego wymiarach, także struktuaralnych, nasze kapłaństwo przypominałoby sytuację starszego brata z przypowieści o miłosiernym ojcu. Chociaż nigdy nie opuścił rodzinnego domu, to jednak tez nigdy nie poczuł się w tym domu jak u siebie. Spełniał polecenia ojca, nigdy nie przekraczał jego rozkazu, pracował, ale też nosił w sobie jakieś ciągłe rozgoryczenie - zauważył bp Andrzej Jeż.

Mówił również, że czasami sytuacja Kościoła może przypominać sytuację uczniów w Wielki Piątek, gdy pełni lęku ukryli się przed światem i myśleli, że to już koniec. - Jednak Chrystus zmartwychwstał i żyje. Żyje i działa w swoim Kościele, którego duszą jest Duch Święty. On idzie z nami jak z uczniami do Emaus, objaśnia nam Pisma, byśmy zobaczyli, czego już dokonał pośród nas - przypominał biskup.

Zachęcał kapłanów, by podczas celebracji Mszy św., kiedy w liturgii eucharystycznej odnajdują tożsamość pasterzy, utożsamiali się także z słowami Chrystusa "To jest Ciało Moje za was wydane".

- To jest sens naszego życia, to słowa, którymi w pewien sposób możemy odnawiać przyrzeczenia naszych święceń. Napełnieni Duchem Świętym możemy z ufnością patrzeć w przyszłość pewni mocy Jego działania. Każdy czas jest czasem właściwym, owym kairos, w którym Bóg działa skutecznie przez Kościół, przez nas - przypominał biskup.

Wszystkich kapłanów diecezji tarnowskiej i ich posługę powierzył Maryi, by Ona upraszała im łaskę ustawicznego ewangelicznego zapału.

Biskup podczas Mszy św. w katedrze dokonał także poświęcenia oleju chorych i oleju katechumenów oraz konsekrował Krzyżmo.

Zdjęcia zobacz TUTAJ.

Całej homilii można posłuchać tutaj: