Rozdawał "małą czarną" i grał na wielu instrumentach

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 28.07.2021 12:10

Śp. ks. dr Teodor Szarwark 27 lipca został pochowany na cmentarzu w Woli Rogowskiej.

Rozdawał "małą czarną" i grał na wielu instrumentach Ks. Teodor Szarwark zmarł w niedzielę 25 lipca. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Jesteśmy tutaj, bo zaprosiła nas śmierć, która w ubiegłą niedzielę o świcie spotkała się w Szpitalu św. Łukasza w Tarnowie ze śp. ks. Teodorem, moim wujkiem - mówił w Woli Rogowskiej podczas ostatniego pożegnania kapłana jego siostrzeniec ks. Józef Partyka, który dziękował wszystkim za obecność, odprawione i zamówione Msze św. oraz modlitwę za duszę zmarłego.

Ks. dr Teodor Szarwark, emerytowany zastępca dyrektora Wydawnictwa Diecezji Tarnowskiej „Biblos”, autor 137 książek o charakterze homiletycznym i dotyczących wiary, zmarł 25 lipca. Miał 82 lata. Jego ostatnie pożegnanie odbyło się w tarnowskiej katedrze i rodzinnej Woli Rogowskiej 27 lipca.

Rozdawał "małą czarną" i grał na wielu instrumentach   Celebracji Mszy św. pogrzebowej w Woli Rogowskiej przewodniczył bp Leszek Leszkiewicz. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Wszyscy, bp Leszek Leszkiewicz, ks. infułat Adam Kokoszka, jego bliscy, współpracownicy, znajomi i przyjaciele, wspominają go jako człowieka dobrego, pełnego pokory, pogodnego, uwielbianego przez dzieci i młodzież, zawsze pamiętającego, by przesłać życzenia, których ułożył w swoim życiu tysiące, i rozsyłał swoim rozlicznym znajomym przy każdej okazji, nawet w każdy poniedziałek lub niedzielę wieczorem, by tydzień zaczął się miło. Każdą wiadomość rozpoczynał, zwracając się do adresata zawsze podnoszącym na duchu zwrotem. Jeśli któryś z nich zostanie świętym, litanię ma jak znalazł. Ułożył mu ją ks. Teodor, który w każdym widział dobro. Sam podpisywał się skromnie - "ja", "ten sam", "życzliwy" czy jeszcze krótszym, zawsze z małej litery "t" lub "teo". Kogo znał, temu - nawet na ulicy, nieraz nic przy tym nie mówiąc - wsuwał w rękę kilka kopiko - "małą czarną", na wzmocnienie.

Od 1977 roku pracował na rzecz diecezji, najpierw w Wydziale Duszpasterstwa Ogólnego tarnowskiej Kurii, potem jako zastępca dyrektora diecezjalnego wydawnictwa "Biblos". Napisał dla niego i  wydał w nim 137 książek stanowiących materiał homiletyczny lub ku refleksji o wierze dla młodych, starszych, małżonków, rodziców. Przez lata cieszyły się ogromną popularnością. Ta jego działalność to ewenement na skalę światową. Kochał pracę, podejmował ją nawet, kiedy sił miał coraz mniej, a starość z każdym dniem odbierała mu sprawność fizyczną.

Rozdawał "małą czarną" i grał na wielu instrumentach   Kapłan został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Woli Rogowskiej. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Jak mówił w Woli Rogowskiej ks. Józef Partyka, jego siostrzeniec, współpracownicy z "Biblosu" byli jego drugą rodziną. Koledzy z redakcji odwiedzili go dokładnie tydzień temu.

- Przygotowujemy książeczkę na nieco spóźniony jubileusz 30-lecia Biblosu i w związku z tym poprosiliśmy go o rozmowę na temat prehistorii naszej firmy. Ks. Teodor bowiem jako referent Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego w Kurii stworzył podwaliny poligrafii diecezjalnej. Działo się to w ostatniej dekadzie PRL, a więc w czasach, w których Kościół na polu wydawniczym spotykał się ze stałymi restrykcjami ze strony państwa. On musiał zatem konspirować, aby ściągnąć pierwszą maszynę drukarską, zgromadzić papier i nawiązać współpracę z godnymi zaufania ludźmi, którzy się znają na drukowaniu. Zapis tej krótkiej rozmowy znajdzie się w naszej jubileuszowej publikacji - zapowiada Andrzej Dobrowolski z redakcji "Biblosu".

- Po powołaniu do życia Biblosu ks. Teodor w dalszym ciągu sprawował nadzór nad poligrafią. Ja jednak w tym czasie miałem z nim kontakt przede wszystkim jako autorem materiałów homiletycznych. Biorąc pod uwagę różnorodność uprawianych przez niego form kaznodziejskich, można powiedzieć, że ksiądz Teodor był multiinstrumentalistą. Grał na wielu instrumentach. Co więcej, wiele z tych instrumentów sam wymyślił. Jest też – w pewnym sensie – klasykiem kaznodziejstwa. Jego książki trafiły do naukowych opracowań - zauważa A. Dobrowolski.

- Na koniec rozmowy wyściskaliśmy się z ks. Teodorem. Myślę, że to było opatrznościowe. Zdążyliśmy się pożegnać. Na odchodne dostaliśmy - ja i Monika Łabędź-Łakoma, bo ona też reprezentowała redakcję - po całej paczce kopiko. Wiadomo, jak ważny to gest w sposobach wyrażania przyjaźni przez ks. Teodora - dodaje pan Andrzej.

Wśród wielu książek napisanych przez ks. Teodora nie brakowało tych dotyczących śmierci. Dziś brzmią jak głos z tamtego świata, przestroga i testament. - Wujku, kiedy po twojej śmierci wszedłem do pokoju, w którym spędzałeś długie godziny, przygotowując kolejne kazania do materiałów homiletycznych, na ekranie włączonego komputera ukazał się tekst kazania, który przygotowywałeś na Dzień Zaduszny, i słowa: "Śmierć jest kresem życia pełnego cierpień, udręk, niepokojów, obaw i tęsknot. Jest przezwyciężeniem ziemskim granic, ale równocześnie jest ona wejściem w bezgraniczność życia, przestrzeni, czasu i światła..." - mówił, cytując ks. Teodora, jego siostrzeniec ks. Józef Partyka.

- "Wrócicie dziś z cmentarza do swoich domów, tak jak wiele razy wracaliście. Przyjdzie jednak dzień, kiedy nie będzie stąd powrotnej drogi. Trzeba będzie opuścić swój dom i tutaj zamieszkać, i tutaj oczekiwać na zmartwychwstanie ciał. Dlatego cmentarz powinien być wam bliski. A do wielu rozmów, jakie ciągle prowadzicie z ludźmi, trzeba dołączać rozmowę z tymi, którzy od was odeszli. Słuchajcie od nich zawsze słów napomnienia, pociechy, prośby i odpowiadajcie im słowem miłości oraz pamięcią" - czytał kolejny fragment niedokończonego kazania ks. Teodora jego siostrzeniec, prosząc o modlitewną pamięć o wujku, który kochał ludzi.

Czytaj także: