Czy ojciec mył ręce?

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 23.08.2021 11:50

O. Stanisław Narcyz Klimas OFM z Ziemi Świętej opowiadał w Szczepanowie o zmartwychwstaniu, Grobie Pańskim i multimedialnym muzeum w Jerozolimie.

Od prawej: o. Stanisław Narcyz Klimas OFM i o. Tomasz Franciszek Dubiel OFM. Od prawej: o. Stanisław Narcyz Klimas OFM i o. Tomasz Franciszek Dubiel OFM.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W niedzielę 22 sierpnia podczas wszystkich Mszy św. wierni mogli usłyszeć świadectwo o. Stanisława Narcyza Klimasa OFM, który od 33 lat posługuje w Kustodii Ziemi Świętej.

- Pojechałem tam jako kleryk, by studiować teologię i przygotowywać się do święceń kapłańskich. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem za pancerną szybą miejsce ukrzyżowania Pana Jezusa, kamień Kalwarii, a potem Grób Pański, zacząłem się zastanawiać, czy to są autentyczne miejsca związane z życiem, męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa. To młodzieńcze pytanie przerodziło się w naukową pasję poszukiwania na nie odpowiedzi - mówił o. Narcyz.

Jej owocem jest naukowa praca badawcza „Autentyczność Bożego Grobu”, w którą z autografem autora mogli się zaopatrzyć zainteresowani tematem uczestnicy niedzielnych Mszy św.

- Z kronik Kustodii dowiedziałem się, że w XVI wieku franciszkanie pocięli płytę grobową, na której było złożone ciało Jezusa, na kawałki, i rozesłali je po całej Europie jako relikwie. Nie sposób było tego sprawdzić, ponieważ miejsce pochówku Jezusa przykrywa marmurowa płyta. Dopiero ostatnie odkrycia związane z renowacją kaplicy Grobu Bożego odpowiedziały na nurtujące mnie pytanie, czy tak rzeczywiście było. Kiedy zdjęto ową płytę, okazało się, że znajduje się pod nią gruba warstwa piasku i kamieni, więc jednak kroniki mówiły prawdę. Zasmucony wróciłem do klasztoru - opowiada franciszkanin.

Po krótkim czasie przybiegł po o. Narcyza współbrat, by jak najszybciej udać się do Grobu Pańskiego. Zakonnicy biegli, jak kiedyś Jan i Piotr zawiadomieni przez kobiety o pustym grobie. - Powitał mnie w środku z uśmiechem grecki mnich i wskazał na… kamień grobowy, który był przykryty ową warstwą żwiru. Trudno opisać wrażenie, jakie zrobiła na mnie skalna półka, na której położono po śmierci ciało Jezusa. Było w niej wiele drobnych ubytków, bo – jak się później okazało – chrześcijanie pierwszych wieków pielgrzymujący do Jerozolimy próbowali zabrać ze sobą cząstkę tego kamienia. Jednak dla nas najważniejszym dowodem jego autentyczności był specjalny otwór, tam gdzie leżała głowa zmarłego, z odpływem na płyny ustrojowe, które sączyły się podczas rozkładu, by nie zniszczyć zabalsamowanego ciała. W przypadku Jezusa to się oczywiście nie stało, ale taki sposób wykonania grobowej półki był znany w czasach Jezusa - tłumaczył o. Narcyz.

Franciszkanin przypomniał, że był jednym z ludzi, którzy widzieli grób Pana Jezusa po 500 latach od położenia na nim wspomnianej wcześniej marmurowej płyty. - Ostatni raz franciszkanie odsłonili kamień grobowy w XVI wieku. Zapisali w kronice, że nad skałą unosił się piękny różany zapach. Na kamieniu zaś znajdowała się część krzyża Pana Jezusa owinięta w płótno, które pod wpływem warunków atmosferycznych rozsypało się w proch. Fragment krzyża znajduje się dzisiaj w relikwiarzu, który wierni czczą w święto Znalezienia Krzyża świętego, w święto Podwyższenia Krzyża świętego, oraz w Wielki Piątek. Kiedy obecnie odsłonięto skałę grobową, nie unosił się żaden zapach, ale w momencie odsłaniania płyty na 60 sekund przestały działać wszystkie aparaty i instrumenty monitorujące prace renowacyjne w kaplicy, archeolodzy musieli bowiem bardzo dokładnie udokumentować swoją pracę - mówił franciszkanin.   

Po Msza św. można było zdobyć autograf o. Narcyza.   Po Msza św. można było zdobyć autograf o. Narcyza.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W tym czasie, gdy przebywał w Grobie, na zewnątrz czekali pielgrzymi, by wejść do bazyliki. Kiedy o. Narcyz wyszedł z kościoła, podeszła do niego dziewczyna z Polski i dowiedziała się, co zobaczył.

- Zapytała, czy umyłem ręce. Nie zdążyłem w tym pośpiechu - wspomina ojciec. Dziewczyna poprosiła, by franciszkanin pobłogosławił ją dłońmi, które dotykały świadka cudu zmartwychwstania.

Jak podkreśla franciszkanin, kaplica Grobu Bożego zmienia ludzi. - Miałem okazję towarzyszyć nieraz wielkim tego świata, przywódcom państw, królom, którzy w ramach podróży do Izraela jako chrześcijanie chcieli również zobaczyć Grób Pański. Każdy z nich wchodził do środka, otrzymywał od greckiego mnicha świecę do zapalenia i słyszał zaproszenie do modlitwy. Niektórzy nie mogli wydusić z siebie słowa, ale po chwili przypominali sobie zapamiętaną kiedyś modlitwę i odmawiali nad grobem Jezusa „Ojcze nasz”. Ludzie potrafią godzinami czekać na to, by na kilkanaście sekund wejść do wnętrza Grobu. Wychodzą z niej inni, poruszeni, czasem ze łzami w oczach - mówi o. Narcyz.

Spotkanie z o. Tomaszem.   Spotkanie z o. Tomaszem.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Dzięki mulitemedialnemu muzeum Grobu Bożego pielgrzymi będą mogli jeszcze więcej dowiedzieć się o historii tego miejsca. - Muzeum jest zaproszeniem w głąb dziejów. Dzięki nowoczesnym technologiom cyfrowym, wizualnym i rekonstrukcyjnym odwiedzający poznają, jak wyglądała Jerozolima w czasach Jezusa, Jego droga krzyżowa, jakie były dzieje Grobu Bożego, i na czym polega status quo dotyczący bazyliki skrywającej najświętsze dla chrześcijan miejsce w Ziemi Świętej - mówi organizator muzeum o. Tomasz Franciszek Dubiel OFM, który wiele środków na stworzenie placówki zdobył w Polsce. Pochodzący ze szczepanowskiej parafii franciszkanin szefuje Centrum Informacji Chrześcijańskiej w Jerozolimie. Jest współredaktorem najnowszego przewodnika po sanktuariach Ziemi Świętej „Śladami Jezusa”.

Obu franciszkanów będzie można jeszcze spotkać w bazylice św. Małgorzaty w Nowym Sączu. O swojej pracy, Grobie Pańskim i Ziemi Świętej będą tam opowiadać 5 września.