Być może pamiętałaby o nim tylko rodzina i historycy, gdyby nie zmiana myślenia o naszych dziejach.
Ewa Chmielarz-Żwawy przekazuje dowódcy I Batalionu Czołgów z Żurawicy portret płk. Koczwary.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Żołnierze, którzy walczyli w Legionach o Niepodległą, później z bolszewikami i Niemcami, nie byli uznawani za bohaterów przez PRL, powoli osuwali się w niebyt i niepamięć. Mogło to spotkać płk. Józefa Koczwarę z Mokrzysk, który po II wojnie światowej nie mógł już wrócić do Wojska Polskiego ani znaleźć pracy godziwie wynagradzającej jego służbę ojczyźnie.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.