60 lat za Panem

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 03.07.2022 10:04

O. Tadeusz Baniowski przewodniczył Sumie u Królowej Doliny Dunajca w Domosławicach. Świętował też kapłański jubileusz.

Jubilat błogosławił po Mszy św. dzieci. Jubilat błogosławił po Mszy św. dzieci.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W Domosławicach 2 lipca obchodzono uroczystość odpustową ku czci Matki Bożej, czczonej w miejscowym kościele w łaskami słynącym obrazie.

Mszy św. u Królowej Doliny Dunajca - jak nazywa się Matkę Bożą Domosławicką - przewodniczył o. Tadeusz Baniowski, chrystusowiec, pochodzący z sąsiednich Charzewic, miejscowości należącej do parafii domosławickiej.

Kapłan obchodzi w tym roku 60. rocznicę święceń prezbiteratu, które przyjął 9 czerwca 1962 roku.

Osiem lat później wyjechał do pracy misyjnej w Brazylii i Argentynie. W latach 1984-1989 pracował w Urugwaju. - Było bardzo ciężko. Za pożywienie musiał nam wystarczać chleb i mleko, bo tylko to mogliśmy kupić - wspomina o. Tadeusz.

Z Ameryki Południowej został przeniesiony na placówkę w RPA, gdzie spędził siedem lat. - Kiedy jako mały chłopiec poznałem misjonarza redemptorystę, który opowiadał o misjach, wówczas i ja zapragnąłem zostać misjonarzem i męczennikiem… Nie wiedziałem, że o to drugie otrę się  w RPA. Nasza placówka została napadnięta przez rabusiów. Przystawiali nam broń do głowy. Myślałem, że wszyscy tam zginiemy, ale Pan Bóg nas ocalił. Jako młody chłopak poświęciłem się Matce Bożej Nieustającej Pomocy. Całe moje życie czuję, że Ona mnie chroni i prowadzi. Chroniła mnie także wtedy w Afryce - mówi jubilat.

Stres wywołany brutalnością napadu osłabił siły o. Tadeusza. Pojechał do pracy duszpasterskiej w Anglii i Hiszpanii, ale w 2000 roku wrócił znów na misyjny szlak, do Brazylii, gdzie pracował sześć lat.

Kolejnym, czteroletnim epizodem, był pobyt w Polsce. Później były Stany Zjednoczone. A od 2014 roku o. Tadeusz przebywa w domu zakonnym w Chociwlu na Pomorzu Zachodnim.

- Najbardziej cenię sobie to, że mogłem spowiadać i być narzędziem Bożego Miłosierdzia. Dziękuję Bogu, że ludzie odnajdywali pokój ducha, leczyli się z duchowych zranień, wracali do wiary, Kościoła - mówił duszpasterz.

Razem z nim modlili się inni księża rodacy z Charzewic, w tym ks. prał. Jan Nowakowski, który obchodzi w tym roku 50-lecie kapłaństwa. W homilii podkreślał, że kapłan jest posłany, by ukazywać ludziom sens życia, który nadaje mu Bóg. Mówił, że posługi kapłańskiej nie mógł wymyślić człowiek. - Nikt z ludzi nie może sprawić, że czyjeś grzechy zostaną odpuszczone. Tylko kapłan, mocą przyjętych święceń, a więc nie sam z siebie, może to uczynić - podkreślał kaznodzieja, dodając, że świat bez kapłanów byłby strasznym i beznadziejnym mieszkaniem człowieka.

Na zakończenie Mszy św. ks. proboszcz Marek Kądziołka uhonorował obrazami Matki Bożej Domosławickiej osoby zasłużone dla parafii i Kościoła.

Modlitwę zakończyła procesja eucharystyczna, a po niej wszyscy uczestnicy liturgii przeszli na kolanach wokół obrazu Matki Bożej.