Na przepalone kości i fragmenty glinianych naczyń natrafili przypadkowo dwaj mężczyźni, którzy w porę powiadomili o tym odpowiednie służby.
Na wystawę i wykład przybyło bardzo wielu wojniczan i nie tylko.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Z piaszczystej wydmy, częściowo porośniętej lasem, w Dębinie Zakrzowskiej wybierano piasek. Prowadzone tam prace spowodowały, że spod powierzchniowej warstwy ziemi wyłoniły się fragmenty kości i naczyń.
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.