Ognisko Sychar w Nowym Sączu

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 04.10.2022 14:39

Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania - podkreślają osoby, które należą już do wspólnoty.

Liderką ogniska będzie pani Alina. Liderką ogniska będzie pani Alina.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Przy parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu 2 października zostało oficjalnie otwarte Ognisko Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar.

Spotkanie rozpoczęła Msza św. w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, której przewodniczył ks. dr Piotr Cebula, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Razem z nim modlił się także ks. Dominik Rutka, delegat Biskupa Tarnowskiego ds. Wspólnoty Trudnych Małżeństw, opiekun ogniska, które działa w par. bł. Karoliny w Tarnowie.

Nowe ognisko „zapłonęło” w parafii prowadzonej przez ojców jezuitów. - Powstanie ogniska było inicjatywą, która wyszła od ludzi, proszących o założenie w naszym mieście takiej wspólnoty. Miałem to szczęście, że już wcześniej w Krakowie, byłem opiekunem takiej grupy przez cztery lata. Towarzyszenie ludziom przeżywającym kryzys małżeński, traumę rozstania i pragnącym zejść się ze współmałżonkiem, było dla mnie bardzo cennym doświadczeniem. Przede wszystkim człowiek pogłębia swoją wrażliwość na takie problemy, uczy się lepiej słuchać innych i szuka dla nich pomocy. Staraliśmy się wokół naszego krakowskiego ogniska stworzyć na przykład grupę specjalistów z różnych dziedzin (prawnicy, psycholodzy, terapeuci), które wspieraliby ludzi przychodzących na spotkania wspólnoty - mówi o. Andrzej Migacz SJ, proboszcz par. Ducha Św. w Nowym Sączu.  

Liderką sądeckiego ogniska będzie Alina Dziewięcka. Ze wspólnotą Sychar zetknęła się już wcześniej. Przez cztery lata przyjeżdżała na spotkania ogniska do Tarnowa. - Moje małżeństwo jest w kryzysie od wielu lat. Cztery lata temu mąż wyprowadził się z domu. Zaczęłam wtedy szukać dla siebie miejsca w Kościele, żeby nie zostać sama z tym doświadczeniem. Dowiedziałam się o istnieniu Sycharu, o ogniskach w Krakowie i Tarnowie. Zaczęłam jeździć do tego ostatniego miasta, bo bliżej. Przeszłam program 12 kroków, który pomógł mi pozytywnie odkryć siebie, zrozumieć to, co stało się w moim małżeństwie, i trwać w wierności na powrót męża kiedykolwiek miałoby to nastąpić - opowiada pani Alina.

Bycie w Sycharze to z jednej strony duchowa formacja osobista, ale i uczenie się czekania na powrót współmałżonka. - Nie jest to jednak bierne oczekiwanie. Aktywność w tym względzie wyraża się w modlitwie za siebie i współmałżonka, bo jest to małżeństwo sakramentalne, więc nie tylko ja, ale i Pan Jezus pracuje nad tym, byśmy się zeszli i trwali w wiernej miłości. To już dwie trzecie naszego małżeństwa, które troszczy się o jego uzdrowienie. Wierzę, że tak właśnie będzie. Oprócz tego w ognisku pracujemy na sobą, żeby duchowo być mocnym i gotowym na spotkanie ze współmałżonkiem - dodaje liderka.

Na pierwsze spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób. Wiele z nich pani Alina widzi po raz pierwszy. - Bardzo się cieszę, że przyszli. Ich życie to teraz droga krzyżowa. Takim doświadczeniem jest chociażby proces sądowy w sprawie rozwodu, dlatego osoby, które go przeżywają, potrzebują wspólnoty. Mam nadzieję, że nasze ognisko im pomoże. Mamy też ogromne wsparcie ze strony innych wspólnot trudnych małżeństw, które chociażby modliły się za nas przez dziewięć dni przed otwarciem naszego ogniska - mówi pani Alina.

Od 1,5 roku w spotkaniach uczestniczy pani Mariola. Podobnie jak Alina Dziewięcka jeździła wcześniej do Tarnowa. - Moje małżeństwo się posypało. Mąż pił. Narobił długów. Chciałam je spłacić, dlatego wyjechałam za granicę. Myślałam, że ratując finanse rodzinne uratuję małżeństwo, ale nie była to właściwa droga. Mąż nie był specjalnie wierzący. I znów, myślałam, że jak będę po jego stronie, to moje małżeństwo przetrwa. Myliłam się. Dostałam jednak szansę. Nawróciłam się. Zaczęłam się formować we wspólnocie Galilea. Zetknęłam się ze wspólnotą Sychar. Wszystko zaczęło się układać w naszym małżeństwie. Po kilku latach maż mnie zostawił. Już nie dla alkoholu, ale dla kochanki. Czekam na niego. Jestem we wspólnocie Sychar, która daje nadzieję, tworzy grupę wsparcia, ludzi, którzy wierzą Bogu i starają się być blisko Niego. Jesteśmy w trudnym położeniu, ale bycie w Sycharze daje nam pokój, radość, uczy czekania, które nas wzmacnia, pogłębia naszą wiarę, poszerza miłość - mówi pani Mariola.

Jest jedną z wielu kobiet, które 2 października przyszły na spotkanie ogniska. Mężczyzn jest zdecydowanie mniej, ale są. O swoim doświadczeniu kryzysu małżeńskiego opowiadał m.in. pan Sebastian z Pszczyny. - Byłem alkoholikiem, żyjącym na totalnej krawędzi. Otrzymałem jednak łaskę uzdrowienia. Pewnego dnia po prostu przestałem pić. Alkohol mi już nie smakował. Niestety, moje małżeństwo się rozleciało. Żona odeszła. Należę do wspólnoty Sychar, która pomaga mi trwać w takim duchowym adwencie. Zostałem sam, ale czuję się szczęśliwy, spokojny, jak nigdy dotąd. Ufam, że moje małżeństwo zostanie uzdrowione tak jak ja - mówi mężczyzna.

Spotkania ogniska Sychar będą się odbywać w każdy trzeci czwartek miesiąca.

O. Migacz dodaje, że ognisko Sycharu to nie jedyna forma duszpasterskiej pomocy dla małżeństw. - Od ośmiu lat organizujemy regularnie kurs Alpha dla małżeństw. Wiele z nich wyraziło potrzebę dalszej, stałej formacji, która przybrała postać paneli małżeńskich, które odbywają się raz w miesiącu. Na spotkanie składają się Eucharystia, uwielbienie i konferencja - mówi proboszcz.