Oddany na własność Bogu

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 02.05.2023 13:53

Bp Andrzej Jeż dedykował 1 maja w Tarnowcu kościół pw. św. Józefa Rzemieślnika.

Okadzenie świątyni. Okadzenie świątyni.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W dniu patrona parafii 1 maja biskup tarnowski Andrzej Jeż dedykował kościół parafialny w Tarnowcu.

W homilii podkreślił, że Kościół jest rzeczywistością duchową, której nie da się zrozumieć bez wiary. - Zadaniem Kościoła nie jest opieka socjalna nad potrzebującymi, ani tworzenie kultury czy budowanie lokalnej społeczności. Owszem, Kościół podejmuje działalność charytatywną, jest przestrzenią rozwoju wysokiej kultury, owszem buduje rodzinę ludzką, ale przede wszystkim istnieje po to, by doprowadzić ludzi do spotkania z Bogiem i do zbawienia - mówił bp Jeż.

Wskazując, że cząstką Kościoła jest parafia, na czele której stoi proboszcz, zaznaczył, że obecne czasy wymagają, by w życie wspólnoty aktywnie włączali się katolicy świeccy. - Jestem przekonany, że taka grupa coraz bardziej się dzisiaj tworzy i uwydatnia swoje istnienie. Albo się jest radykalnym, aktywnym członkiem Kościoła, albo rozmywa się w tym szalonym pędzie ideologicznym i cywilizacyjnym z dala od wartości i tożsamości. Potrzebujemy wsparcia ze strony świeckich, żeby twórczo odpowiadać na wyzwania naszych czasów. Mam świadomość, że silna parafia to silna wspólnota, że silna parafia to silne miasto, choć nie wszyscy to rozumieją. Podniesienie życia moralnego i duchowego zawsze sprawia, że dobrobyt i dobrostan wzrastają. Ludzie, którzy mają wysoki poziom życia duchowego i moralnego, lepiej pracują, bardziej starają się o dobro wspólne, unikają patologii, za które państwo musi płacić. A musi płacić za rozbite małżeństwa, za problemy związane z nałogami, za nierzetelną pracę, za problemy psychiczne dzieci i młodzieży, za degradację moralną społeczeństwa, które traci kontakt z Bogiem, z żywą wspólnotą Kościoła, ze swoimi parafiami - mówił kaznodzieja.   

Podczas liturgii śpiewał dziewczęcy chór katedralny Puellae Orantes.

Róże od róż żywego różańca.   Róże od róż żywego różańca.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Parafia w Tarnowcu odłączyła się od parafii katedralnej w Tarnowie. Zanim powstała, duszpasterstwo było tu prowadzone w związku z powstaniem domu katolickiego, do którego w latach  40. XX wieku przyszły siostry służebniczki. Tutaj odprawiano pierwsze Msze św. dla miejscowej ludności.

Parafia powstała 6 grudnia 1980 roku, a erygował ją bp Jerzy Ablewicz. Pierwszym proboszczem był ks. Stanisław Prus. Jego następca ks. Stanisław Goryl rozpoczął budowę kościoła. 1 października 1983 roku poświęcono plac pod nową świątynię. Kościół stanął ostatecznie w 1990 roku. Poświęcił go 30 kwietnia bp Józef Gucwa.

Trzecim z kolei proboszczem był ks. Stanisław Skowron. - Świątynia była już zbudowana, ale należało ją wykończyć wewnątrz, co też razem z parafianami staraliśmy się systematycznie robić. Nigdy nie mogłem narzekać na powierzonych mi ludzi, którzy bardzo ofiarnie angażowali się w budowanie świątyni i żywej wspólnoty - mówi ks. Skowron, obecny na uroczystości.

Wnętrze świątyni.   Wnętrze świątyni.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Obecny duszpasterz ks. Tadeusz Michalik podkreśla, że w ostatnim czasie udało się wykonać wiele prac i rozwinąć nowe formy duszpasterstwa. - Patronuje nam św. Józef, który roztacza nad nami swoją opiekę i jesteśmy pewni jego wstawiennictwa, dlatego staramy się rozwijać kult naszego patrona poprzez nabożeństwa odbywające się w każdą I środę miesiąca - mówi proboszcz.

Agata Polek, która zajmuje się m.in. dekoracją kościoła, podkreśla, że pomaga bardzo chętnie. - Ile tylko mam sił, bo jest to wyjątkowe miejsce na mapie naszej parafii i miejscowości. Nie tylko jest to wizytówka i chluba, ale przede wszystkim jest to miejsce modlitwy. Nabożeństwa ku czci św. Józefa gromadzą wielu parafian, jest mnóstwo próśb i podziękowań, zapraszani księża przybliżają nam postać i duchowość św. Józefa - mówi pani Agata. - Człowiek przychodzi tu przede wszystkim na liturgię, ale i na osobistą rozmowę z Bogiem. Nie przychodzimy do budynku, dla do Niego, by zwierzyć Mu się z naszych radości i trosk - dodaje Jerzy Czerwony.