Z wdzięcznością i wspomnieniami

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 06.07.2023 15:51

Jeden z Wieczorów Maryjnych tuchowskiego odpustu przygotowała wspólnota miejscowego seminarium, która żegna się z Lipowym Wzgórzem.

Z wdzięcznością i wspomnieniami Wieczór maryjny przygotowali ojcowie i bracia z WSD w Tuchowie. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Po 102 latach istnienia w Tuchowie Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów duchowi synowie św. Alfonsa, klerycy i przełożeni opuszczają Lipowe Wzgórze. Podczas tygodniowego odpustu ku czci Matki Bożej Tuchowskiej przygotowali jeden z Wieczorów Maryjnych, który stał się zarazem wieczorem wspomnień, wdzięczności i modlitwy.

Ojciec Adam Kośla CSsR, prefekt WSD misjonarzy redemptorystów w Tuchowie, podkreśla, że seminarium zmienia siedzibę, ale nowa również będzie przy sanktuarium maryjnym. - Przenosimy się do Krakowa, gdzie będziemy się formować również przy sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W Tuchowie pozostanie postulat, a w Lubaszowej nadal będzie nowicjat. Stamtąd profesi, czyli młodzieńcy po pierwszych ślubach, trafią już do Krakowa, gdzie będą studiować w międzyzakonnym seminarium duchownym u księży misjonarzy na Stradomiu. Jest to podyktowane malejącą liczbą kleryków, choć chcieliśmy zostać w Tuchowie, żeby formować się blisko Maryi. Niemniej jednak po rozważeniu różnych opcji musimy zmienić siedzibę. Na pewno będziemy tutaj na Wielki Odpust, będziemy też pielgrzymować jako seminarium redemptorystów do Matki Bożej Tuchowskiej. Sądzę też, że nowo wyświęceni kapłani będą przybywać na Lipowe Wzgórze - wyjaśnia ojciec prefekt. - Zabieram stąd to, co otrzymałem od mojej rodziny zakonnej, czyli miłość do Boga, do Matki Najświętszej i do ludzi. Zabieram stąd zapał misyjny, by głosić obfite odkupienie tam, gdzie człowiek nie zna Chrystusa, gdzie żyje zagubiony z dala od Niego. Tuchów był i jest, i będzie dla mnie ważnym miejscem, tak jak jest nim dla wszystkich polskich redemptorystów. To jest nasza kolebka. Stąd pokolenia ojców wyruszały w świat z misją głoszenia Ewangelii - podkreśla zakonnik.

Z wdzięcznością i wspomnieniami   Wspomnieniami dzieli się o. Leśniak. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Podczas wieczoru można było posłuchać świadectw m.in. o. Eugeniusza Leśniaka CSsR. - Byliśmy pokoleniem przełomu. Formowaliśmy się jeszcze według przedsoborowego rytmu przygotowania do życia zakonnego i kapłaństwa, a później byliśmy już świadkami tego, co przynosił Sobór Watykański II. Pamiętam pierwsze Msze św. big beatowe, z gitarami, perkusją, ale również codzienność naszego życia, pracę, chociażby przy rozładunku węgla. Na stację w Tuchowie przyjeżdżały dwa lub jeden wagon, któreśmy rozładowywali na furmanki, a później tu, w naszym domu. Zawsze byłem wyznaczany do tej węglowej ekipy - wspomina kapłan.

Z wdzięcznością i wspomnieniami   O. Bogusław Augustowski pierwsze kroki stawiał w Tuchowie w 1987 roku. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Ojciec Bogusław Augustowski CSsR, odchodzący w tym roku proboszcz i kustosz tuchowskiego sanktuarium, wspomina, że do Tuchowa zawitał w 1987 r., pamiętnym ze względu na wizytę Jana Pawła II w Tarnowie. - Cała wspólnota alumnów liczyła ponad 100 osób, na naszym roczniku było ponad 40. Wychowywaliśmy się przy sanktuarium i zarazem parafii, która była dla nas pierwszą szkołą budowania relacji ze świeckimi, co owocowało w późniejszej posłudze na różnych placówkach - mówił redemptorysta.

Z wdzięcznością i wspomnieniami   Br. Bartłomiej Laskowski czyta wiersz podczas maryjnego i pożegnalnego zarazem wieczoru. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Brat Bartłomiej Laskowski CSsR z III roku WSD podkreśla, że czuł się w Tuchowie jak u Mamy. - Pochodzę z Bobowej. Dzięki mamie od dziecka znam to miejsce. Czuję się tutaj jak u Mamy. Będąc klerykami, codziennie mieliśmy możliwość osobistej modlitwy przed obrazem Matki Bożej, gdy bazylika była już tylko dla nas. Sam budynek seminarium to aż pięć pięter, więc było co sprzątać - śmieje się kleryk. Ogrom gmachu współistniał z rodzinnym charakterem tego miejsca, ze wspólnotą, która nadawała ton codziennemu życiu każdego z mieszkańców. - Seminarium przeżywało różne trudne momenty. W czasie II wojny światowej stacjonowali tutaj żołnierze Wehrmachtu, później przeszkadzali, jak mogli, komuniści. Doświadczyliśmy też jako pierwsi traumy spowodowanej pandemią, która mocno dała się nam we znaki. Mimo to wytrwaliśmy, byliśmy silni dzięki przebywaniu z Jezusem i dzięki wspólnocie. Odchodzę stąd z mnóstwem wspomnień i wielką wdzięcznością Matce Bożej za to, co nam tutaj ofiarowała. Nasze pożegnanie z Tuchowem jest znakiem czasu, który odczytujemy jako nowe wyzwanie na drodze głoszenia Ewangelii - dodaje kleryk.

W planach zgromadzenia część budynku dawnego WSD w Tuchowie stanie się centrum rekolekcyjnym. Redemptoryści nadal będą też kustoszami tuchowskiego sanktuarium.