To było odgórne zarządzenie

Beata Malec-Suwara

|

Gość Tarnowski 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

Tę grupę Żywego Różańca 100 lat temu założyła 18-letnia Bronisława Maroń. O to, by przetrwała do dziś, zatroszczyła się Maryja. Od 21 lat pomaga Jej w tym pani Stasia.

▲	Od prawej: Maria Kopala, Stanisława Wytrwał i Jolanta Wolicka. ▲ Od prawej: Maria Kopala, Stanisława Wytrwał i Jolanta Wolicka.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Moja mama dożyła sędziwego wieku. Często mówiła, że jak miała 18 lat, założyła wraz z koleżankami różę. Jej pierwszą zelatorką była nasza sąsiadka, kilka lat od niej starsza Weronika Polniaszek. Pamiętam od dziecka, jak kobiety chodziły w niedziele na prymarię, a ja z mamą, bo nigdy nie lubiłam rano spać, i w którym miejscu pod kościołem po Mszy zmieniały się tajemnicami. Potem, jak mama była coraz starsza i słabsza, modliłam się na Różańcu jej tajemnicą razem z nią, chodziłam na zmianę tajemnic sama i tak jestem w róży do dziś. Nigdy nie myślałam, że dożyję jubileuszu 100-lecia jej istnienia – wspomina Maria Kopala z Lubziny, córka Bronisławy Maroń (po mężu Fryz).

Przynależność do tej róży, której patronką jest Matka Boża Nieustającej Pomocy, odziedziczyła nie tylko ona. Jedna z pań otrzymała ją „w spadku” po swojej mamie i babci. Od 21 lat jej zelatorką jest Stanisława Wytrwał. Jej nazwisko jest tu znaczące. – Gdyby nie pani Stasia, róża by się rozpadła – podkreśla stanowczo pani Maria.

Dzięki temu w lipcu panie świętowały w kościele jubileusz 100-lecia istnienia swojej róży. Dla Matki Bożej kupiły 100 róż, przygotowały specjalne obrazki na tę okazję. – Podziękowałyśmy księdzu proboszczowi za opiekę, modliłyśmy się na grobie założycielki naszej róży, nawet i ja dostałam koszyk cukierków i obrazek Matki Bożej. Dzięki pomysłowości i spontaniczności członkiń, świętowałyśmy nasz jubileusz pięknie – uważa pani Stasia, która zelatorką tej róży została zaraz po tym, jak Jan Paweł II rozszerzył Różaniec o tajemnice światła w 2002 roku.

Był czas, że przez sześć lat panie spotykały się na zmianie tajemnic w jej domu. W każdą pierwszą niedzielę o 15.00. – Za poprzedniego księdza proboszcza tak było. Najpierw chodziłyśmy do pani Suliś, ale ona nie mogła nas już przyjmować. W kościele trudno było nam się zebrać na jednej Mszy. Wtedy pomyślałam, że może u mnie byśmy się spotykały. Jestem sama, mam duży pokój. Kupiłam figurkę Matki Bożej z różańcem, ksiądz proboszcz mi ją poświęcił. Zawsze na ten dzień szykowałam na stole ołtarzyk z tą figurką i kwiatami w wazonach. Odmówiłyśmy Różaniec, Litanię Loretańską i przez pół godziny śpiewałyśmy – wspomina pani Stasia, dla której wielką radością było i to, jak panie z róży w 2006 roku przygotowały także wieniec dożynkowy z figurką Maryi, przy której się modliły. – Jechałyśmy na wozie do kościoła – dodaje.

Odkąd proboszczem w parafii w Lubzinie jest ks. Ryszard Pietrasik, róże na zmianie tajemnic spotykają się w kościele. On też wtedy przekazuje im ważne informacje, prosi o modlitwę w konkretnych sprawach, zawsze podkreśla, jak ważnym są zapleczem dla misji. Każdego dnia poszczególne róże przed Mszą św. poranną prowadzą w kościele Różaniec. Ponadto na zmianę przygotowują rozważania różańcowe na pierwszosobotnie nabożeństwo wynagradzające. Stałym przywilejem są także zamawiane przez nich Msze św. w intencji zmarłych członków róż.

– Dużo dobroci jest w tym Różańcu i niejedno można wyprosić – zapewnia pani Stasia, opowiadając, jak Matka Boża uratowała jej życie jednej nocy, kiedy się dusiła, i jak przysłała do róży panią Jolę, która pomaga jej dzisiaj nieraz w dotarciu do kościoła, podwożąc samochodem. – Pamiętam, jak dołączyła do nas pani Jola, która jest z Brzezówki. Zastanawiałam się, jak ona tu jedna będzie do nas przyjeżdżać, a dzisiaj widzę, ile tu wniosła różanej pomocy. Zresztą wszystkie członkinie są niezwykle dobre – podkreśla zelatorka.

Jolanta Wolicka nawet pięć minut nie zastanawiała się, kiedy koleżanka zaproponowała jej członkostwo w róży. – W lutym 2010 roku mój syn miał operację. Dużo się modliłam przez wstawiennictwo Matki Bożej, żeby wszystko dobrze się ułożyło, i tak dzięki Bogu się stało. Kiedy więc w końcu czerwca 2010 roku koleżanka zaproponowała mi przystąpienie do róży, zgodziłam się od razu, bo pierwsza myśl, jaka mi wtedy przyszła do głowy, to ta, że teraz Matka Boża upomina się o to, by Jej się odwdzięczyć – mówi pani Jola.

– Było to odgórne zarządzenie – podsumowuje Maria Kopala, która po mamie odziedziczyła nie tylko różę, ale i prenumeratę „Rycerza Niepokalanej”. – Tak jak moja mama, nie umiem nie modlić się każdego dnia na Różańcu, nie umiem nie prenumerować „Rycerza” i nie umiem go wyrzucić – dodaje, a pani Jola podejrzewa, że to może w nim Bronisława Maroń i jej koleżanki znalazły inspirację do założenia róży, a może stał się nią obecny od ponad 100 lat w kościele obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.