Tarnowski ksiądz jako pierwszy Polak zdobył Gerlach

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 20.10.2023 20:19

Przez kilkadziesiąt lat XIX wieku Tatry, Zakopane i Podhale leżały na terenie diecezji tarnowskiej i pracowali tam tarnowscy księża.

Spotkanie z prof. Stanisławem Hodorowiczem. Spotkanie z prof. Stanisławem Hodorowiczem.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Tatry to jedne z ulubionych gór św. Jana Pawła II. Opowiadał o nich prof. Stanisław Hodorowicz podczas spotkania, które z inicjatywy towarzystwa „Gryf” odbyło się 19 października w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Brzesku w ramach Miesiąca Papieskiego.

Profesor nie skupił się jednak na papieskich wędrówkach, ale zwrócił uwagę na fakt, że na długo przed papieżem tarnowscy księża w XIX wieku byli pierwszymi, którzy nie tylko duszpasterzowali na Podhalu, ale również odkrywali ten region, stając się prekursorami turystyki górskiej, taternictwa, a nawet górskich akcji ratowniczych.

Skąd tarnowiacy w Tatrach? - Ano stąd, że po reaktywowaniu diecezji tarnowskiej na początku XIX wieku, w jej granicach znalazł się m.in. dekanat nowotarski z Zakopanem i Tatrami. Ponadto należały do niego gminy Kościelisko, Poronin, Bukowina i Biały Dunajec - wyjaśnia prof. Hodorowicz. Wychowani w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie księża byli posyłani do pracy duszpasterskiej na terenie Podhala, które w tamtym czasie zaczęło być coraz bardziej popularne jako miejsce wypoczynkowe dla elit z Lwowa i Warszawy.

Jednym z duchownych, który pokochał Tatry i mówił o nich nawet z ambony, był ks. Jędrzej Pleszowski. Zetknął się z górami w 1850 roku, kiedy pojechał na wakacje do ks. Józefa Stolarczyka, pierwszego proboszcza w Zakopanem. - Ks. Jędrzej nie tylko opowiadał o Tatrach, ale brał również udział w wyprawach, zdobywał szczyty, na których wcześniej nie stanęła ludzka stopa - mówi profesor. Ciekawy świata, wspinał się na nie, a po wyjściu na wierzchołek, zawsze śpiewał po łacinie „Te Deum”, co uwiecznił nawet Wojciech Kossak. Ks. Pleszowski korzystał przy tym z pomocy górali, zwłaszcza tych, którzy trudnili się kłusownictwem, tzw. skrytostrzelców, świetnie poruszających się w trudnym terenie. Za swoją miłość do Tatr został okrzyknięty nawet ich królem. Był pierwszym, który - z ambony - mówił o potrzebie ochrony halskich zwierząt. Robił to tak przekonująco, że niektórzy ze skrytostrzelców stali się później pierwszymi strażnikami ochrony tatrzańskiej przyrody.

Wybitnym miłośnikiem Tatr był wspomniany już ks. Józef Stolarczyk. Udało mu się poznać mentalność górali, dzięki czemu mógł uczyć ich katechizmu i zmieniać obyczaje. A trzeba wiedzieć, że górale mieli specyficzne podejście do Boga. Do kościoła szli jak gazdowie do Gazdy, nie zdejmując kapeluszy z głów i ćmiąc fajki, a nawet odpalając je od wiecznej lampki, tak jak to robili odwiedzając sąsiadów, z uszanowaniem dziś już niezrozumiałym. Ks. Stolarczyk zdobywał ich dla Boga także swoim uporem, znoszeniem trudnych warunków życia (za pokarm służył mu nieraz chleb z posoloną wodą). A że był silny jak tur, to dodatkowo imponował góralom i skłaniał do refleksji, że skoro reprezentant Boga jest tak silny, to jaki musi być Gazda nad gazdami? - Ks. Stolarczyk organizował tatrzańskie wyprawy, podczas których zdobył m.in. Baranie Rogi czy Lodowy Szczyt. W Zakopanem, poza nowym kościołem, wybudował pierwszą willę, a jego śladem poszli później górale. Przyjmował na plebanii polską elitę, która tłumnie zaczęła odwiedzać stolicę Tatr.

Nasze góry eksplorował również ks. Wojciech Grzegorzek, prof. tarnowskiego seminarium, dogmatyk i znawca… owadów. Z terenu Tatr zebrał np. kolekcję 6 tys. muchówek. Zbiór istnieje do dzisiaj i znajduje się w Krakowie. - Badacz flory i fauny jako pierwszy z Polaków wszedł na Gerlach i Wysoką, a tak doskonale poznał masyw Giewontu, że kiedy podczas jednej z wypraw ks. Stolarczyk utknął między skałami, ks. Grzegorzek pomógł znaleźć kolegę, choć musiało go wyciągać z granitowego uścisku sześciu chłopa. Mimochodem była to pierwsza akcja ratunkowa w Tatrach - mówi prof. Hodorowicz.  

Niezwyczajnym duszpasterzem był również ks. Wojciech Roszek, od 1870 roku proboszcz w Poroninie. - Świetny organizator życia religijnego i społecznego. We wsi powstało kółko rolnicze, sklep, została rozbudowana szkoła, co przyczyniło się do zlikwidowania analfabetyzmu w miejscowości. Podobnie jak inni księża działał w Towarzystwie Tatrzańskim i był inicjatorem przewodnictwa zawodowego w Tatrach i na Podhalu. Pod jego nadzorem powstało w Roztoce pierwsze w tych górach schronisko, a później kolejne w Dolinie Pięciu Stawów i nad Morskim Okiem - wylicza prelegent.

Piątym księdzem, o którym mówił gość spotkania, był ks. Walenty Gadowski, wybitny specjalista od katechetyki, a przy tym miłośnik Tatr. - To jemu zawdzięczamy wytyczenie szlaku na Orlej Perci. Ks. Gadowski sam brał udział w znakowaniu, częściowo też finansował te prace. Zdobył kilka szczytów, w tym Kozi Wierch zimą, a także Rysy, na które wspiął się od strony Czarnego Stawu - podkreśla profesor.

A to nie jedyni księża, którzy razem z góralami, a także przedstawicielami polskich elit sprawili, że Tatry tak mocno wpisały się w naszą kulturę. Dość powiedzieć, że również dzięki nim rozbudzał się w góralach patriotyzm, czego najlepszym dowodem było zwycięstwo w granicznym sporze o Morskie Oko, które w całości jest polskie.