Kochał do końca

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 43/2023

publikacja 26.10.2023 00:00

Nie przybyłem do Konga, aby zachęcać do wojny, ale do pokoju – z tymi słowami ks. Jan Czuba oddał życie. Od tamtej chwili minęło już 25 lat.

Bp Andrzej Jeż z tarnowskimi misjonarzami i miejscowymi modli się nad grobem męczennika. Bp Andrzej Jeż z tarnowskimi misjonarzami i miejscowymi modli się nad grobem męczennika.
ks. Karol Kuźma

Republika Konga w latach 1993−2003 była miejscem aż czterech wojen domowych. Podczas trzeciej z nich został zamordowany tarnowski misjonarz ks. Jan Czuba, rodem ze Słotowej. Był proboszczem w Loulombo, na terenie kontrolowanym przez bojówki Ninja, które walczyły z siłami zbrojnymi ówczesnego prezydenta o władzę w kraju. 27 października 1998 roku w parafii pojawiła się pierwsza zbrojna grupa Ninja. Szukali na plebanii broni, ale jej nie znaleźli. Po jakimś czasie dołączyło do nich kilka osób z szefem bandy. Znów domagano się oddania broni. Napięcie rosło i kiedy w końcu ks. Jan powiedział, że nie przyjechał do Konga, aby zachęcać do wojny, ale do pokoju, szef grupy wyciągnął broń i strzelił do kapłana, który zginął na miejscu.

Była to, jak poświadczają współcześni ks. Czubie, śmierć oczekiwana. – Ksiądz Bernard Kissakolo, Kongijczyk, zaświadcza, że dwa dni przed śmiercią nasz męczennik wypowiedział słowa wielkiej wagi: „Jestem księdzem i swoje życie oddałem Bogu. Jeśli Bóg zechce, abym złożył świadectwo przez moją śmierć – nawet gdybym zanurzył się w głęboką wodę i tam się ukrył – poniosę śmierć. Przecież ja nie jestem panem swojego życia”. Skoro tak i skoro do swego kolegi również dwa dni przed śmiercią pisał: „Zostaję na miejscu do końca”, skoro aż trzy razy rozmawiał z siostrami w Loulombo o swoim ewentualnym odejściu z tego świata, skoro prosił, by pochowano go między kościołem a grotą, precyzując, aby trumna była z jasnych desek przygotowanych do budowy kościoła w Mpassa Mines – to wszystko potwierdza jego gotowość do złożenia największej ofiary, na jaką może zdobyć się człowiek – podkreśla ks. Krzysztof Czermak, dyrektor wydziału misyjnego.

Biała deska

Biała deska szybko niszczeje, atakuje ją robactwo i po krótkim czasie zamienia się w próchno. Być może tak stałoby się z grobem ks. Jana, gdyby nie inny tarnowski misjonarz, ks. Bogdan Piotrowski, który w 2000 roku dotarł do Loulombo i postarał się, żeby upamiętnić miejsce pochówku swojego kolegi. Warto podkreślić, że elementy grobowca i jego ogrodzenia były transportowane przez ludzi Ninja, do których należał morderca kapłana. Miejsce pochówku jest otoczone pamięcią mieszkańców i troską tarnowskich misjonarzy. Nad grobem swojego krewnego i księdza mogła modlić się rodzina, a także biskupi i księża z diecezji tarnowskiej, którzy odwiedzali swoich misjonarzy w Republice Konga. Pamięć o misjonarzu męczenniku została też utrwalona w dokumentalnych filmach Telewizji Polskiej, w materiale przygotowanym przez diecezję tarnowską, a także w ostatnim dokumencie „Tata z Małopolski”, który przygotowali polscy salezjanie, i który będzie miał swoją premierę pod koniec października w ramach obchodów 50-lecia misyjnej posługi tarnowskich księży. Film zobaczą m.in. uczestnicy spotkania róż Żywego Różańca w kościele pw. bł. Karoliny w Tarnowie podczas swojej dorocznej pielgrzymki. Dokładnie w rocznicę śmierci misjonarza.

Róża pamięci

Filmy, ale i książki o ks. Janie, to niejedyne nośniki pamięci o nim. Jego imię przyjął Zespół Szkół w Słotowej, Dom Formacji Misyjnej w Czchowie, Tarnowski Wolontariat Misyjny, Sala Misyjna w seminarium tarnowskim czy ulica w Bobowej, a w samej parafii jego imię ma otrzymać budynek katechetyczny. Ksiądz Jan został również patronem szkoły w Diata, dzielnicy Brazzaville, gdzie posługuje tarnowski misjonarz ks. Maciej Fleszar. Postać męczennika widnieje na witrażach w kościołach pw. bł. Teresy Ledóchowskiej w Muszynie i Przemienienia Pańskiego w Koszycach Wielkich, a także na szlaku drogi krzyżowej w Pasierbcu. – To ważne wyrazy pamięci, ale przyznajmy, że nie najważniejsze. Owszem, podejmowane są regularne wydarzenia czy doraźne inicjatywy, które przywołują postać ks. Jana. Gromadzimy się od ponad dwudziestu lat w październiku na Diecezjalnym Spotkaniu Misyjnym Róż Żywego Różańca, obchodząc kolejną rocznicę śmierci naszego męczennika.

W rodzinnej parafii w Słotowej są miesięcznice i nowenna zorganizowane w perspektywie 25. rocznicy jego męczeńskiej śmierci oraz modlitwy o beatyfikację. W Bobowej obchodzono Rok ks. Jana Czuby, przygotowując się do 20. rocznicy jego śmierci. Te przejawy pamięci są ciągle czasowe i swym zasięgiem obejmują tylko cząstkę naszej diecezji – mówi ks. Czermak. Warto dodać, że parafia w Bobowej, gdzie ks. Czuba był wikariuszem przez cztery lata podejmowała inicjatywy przypominające postać swojego duszpasterza, a najbardziej zaangażowani wiele razy podkreślali, że zależy im, by ks. Jan został zapamiętany przez młode pokolenie jako ksiądz z powołania, przyjaciel młodych i dyskretny w niesieniu pomocy duszpasterz. Z tego m.in. powodu powstała w par. Wszystkich Świętych w Bobowej róża Żywego Różańca im. ks. Jana Czuby, składająca się z jego wychowanków i parafian, którzy go znali.

Ile razy o nim mówiłeś?

Na śmierć ks. Jana od początku patrzono przez pryzmat męczeństwa, a także ewentualnej beatyfikacji. Pierwsze rozmowy na ten temat podjął już bp Wiktor Skworc z okazji 10. rocznicy śmierci misjonarza. Kongijczycy odnieśli się jednak do tej sprawy powściągliwie i sceptycznie, ponieważ został już rozpoczęty proces beatyfikacyjny kard. Emile'a Biayendy, ich rodaka. – Niespodziewanie jednak znalazł się ktoś, kto tej sytuacji nie uważał za hamulec na rzecz działania w kierunku beatyfikacji ks. Jana. To nowy biskup diecezji Kinkala Ildevert Mathurin Mouanga. 20 maja 2021 roku wystosował do biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża list, w którym wyraża chęć wspólnych działań na rzecz beatyfikacji ks. Jana Czuby. Dostrzegł w niej wielką szansę dla wiernych Kościoła katolickiego w Republice Konga. Doceniając wartość ofiary tarnowskiego misjonarza, poprosił też biskupa o fideidonistów tarnowskich, którzy przybyliby do Loulombo i niejako kontynuowali tak brutalnie przerwaną misję ich rodaka. Później obaj biskupi spotkali się w Brazzaville w lutym 2023 roku i potwierdzili swą gotowość do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Czy nastąpi jedno i drugie? Pewnie wypadałoby zacząć się w tych intencjach regularnie modlić. Ale nie tylko. Księży proszę: mówcie o męczeńskiej śmierci ks. Jana, o jego wierności do końca. Nie tylko ze względu na jego potencjalną beatyfikację – apeluje ks. Czermak.

Zostaję na miejscu do końca

Po powrocie księdza Jana z urlopu sytuacja w Kongu stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Do Loulombo dotarł właśnie wtedy, gdy kończył się względny spokój w kraju. W październiku południe Republiki Konga było już odcięte od stolicy. Łączność z kolegami misjonarzami z Brazzaville była jednak możliwa przez radio CB. Na dwa dni przed śmiercią napisał list (ostatni w życiu) do ks. Andrzeja Kurka: J.M. Loulombo, 25 października 1998 r.

Drogi Andrzeju!

Pisząc ten list, nie jestem pewny „jutra”, znowu prawie wojna, stolica diecezji opustoszała... Cały region, można powiedzieć, „w ogniu”. Wszystko w ręku Pana. Większość misji rozgrabionych, są tylko dwie, a może trzy, gdzie są księża. Zostaję na miejscu do końca, parafia funkcjonuje prawie normalnie, codziennie odmawiamy cząstkę różańca o pokój. Odwiedziłem już po wakacjach większe wspólnoty, na mniejsze przyjdzie czas. Już znudziło mi się o tym pisać i tym żyć, chciałoby się normalnego życia w spokoju. Normalnie w tę sobotę powinienem rozpocząć budowę w Mpassa, mamy już cement – to prawie cud – i żelazo na fundamenty, zobaczymy, co z tego wyniknie.

Życiorys duszpasterza

Ksiądz Jan Czuba, syn Stanisława i Marii z d. Paprocka, urodził się 5 czerwca 1959 roku w Pilźnie. Do szkoły podstawowej uczęszczał w rodzinnej wiosce Słotowa, a do liceum w Pilźnie, gdzie 2 czerwca 1978 roku złożył egzamin dojrzałości. Zamiłowanie do pracy misyjnej okazywał już w czasie pobytu w Seminarium Duchownym w Tarnowie (1978–1984), kiedy pełnił funkcję prezesa kleryckiego koła misyjnego. Po ukończeniu studiów seminaryjnych z tytułem magistra teologii 27 maja 1984 roku przyjął w tarnowskiej bazylice katedralnej święcenia kapłańskie z rąk bp. Jerzego Ablewicza. Pracował jako wikariusz parafialny w Bobowej (od 26 czerwca 1984 do 27 lipca 1988). Potem odbył roczne przygotowanie do pracy na terenie Afryki w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie i 2 czerwca 1989 otrzymał krzyż misyjny z rąk abp. Jerzego Ablewicza. Wyjechał do Kongo-Brazzaville i rozpoczął pracę na misji w Mindouli. Następnie (1992) mianowany został proboszczem parafii św. Tomasza Ap. w Loulombo. Dał się poznać jako gorliwy duszpasterz, włączył się w proces pokojowy należąc do międzywyznaniowej rady rozbrojenia na południu kraju, w której był wiceprzewodniczącym. Ofiarne życie młodego misjonarza zakończyło się 27 października 1998 r., kiedy został zastrzelony na terenie swojej misji, tuż przy plebanii. Pogrzebano go w pośpiechu w pobliżu kościoła w Loulombo.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.