Czy widać, że człowiek umrze? Czy sam moment śmierci boli?

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 31.10.2023 14:15

W Szczawnicy odbyło się spotkanie z twórcą jedynego w Polsce wiejskiego hospicjum dr. Piotrem Grabowskim. Wiele go łączy z diecezją tarnowską.

Czy widać, że człowiek umrze? Czy sam moment śmierci boli? Spotkanie z dr. Pawłem Grabowskim i Agatą Puścikowską odbyło się w Szczawnicy 28 października. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Powodem do zorganizowania spotkania stała się promocja najnowszej książki dziennikarki, felietonistki i autorki scenariuszy filmowych Agaty Puścikowskiej „Nie przyszedł do mnie anioł”, która jest wywiadem rzeką z doktorem Pawłem Grabowskim - chirurgiem, bioetykiem, specjalistą medycyny paliatywnej, który założył i prowadzi jedyne w Polsce wiejskie hospicjum na Podlasiu, od kilkunastu lat domowe, a od niedawna także stacjonarne. Oboje wzięli udział w szczawnickim wieczorze autorskim, które zorganizowały miejscowy oddział Akcji Katolickiej i szczawnicka parafia św. Wojciecha.

Podczas spotkania dr Grabowski opowiadał, jak wiele przeszkód trzeba było pokonać, aby pomóc każdemu, kto pomocy hospicjum potrzebował. Najpierw związanych ze stworzeniem zespołu specjalistów i zawodowców, których tam brakowało, a potem z walką z przepisami, które zezwalają na objęcie opieką paliatywną tylko niektórych umierających i cierpiących. - Podjęliśmy decyzję, że przyjmujemy wszystkich, którzy umierają, tak jak to się dzieje na Białorusi, w Niemczech czy w Stanach Zjednoczonych. To było wariactwo, bo okazało się, że państwo nie będzie płacić za te osoby, a ja będę musiał żebrać te pieniądze - mówił.

Dzięki nadludzkiemu wysiłkowi całego zespołu, którym kieruje, i z łaską Bożą udało mu się nie tylko w niemożliwym czasie zbudować i uruchomić hospicjum stacjonarne w maleńkiej Makówce na Podlasiu, ale na przykładzie tego miejsca wciąż pokazuje całej Polsce, a nawet Europie, jak można zmienić na lepsze rzeczywistość nie tylko hospicyjną, jeśli opieka medyczna na powrót stanie się „pacjentocentryczna”. Służąca pacjentowi i skoncentrowana na pomocy jemu, a nie obracająca się wokół NFZ, nadwykonań, świętego spokoju, kariery i Bóg wie czego jeszcze. - Na naszym końcu czy początku świata stworzyliśmy model, który działa. Ludzie mają pensję, zarabiają przyzwoite pieniądze i da się to zrobić, będąc także dobrym dla pacjenta, otwartym na jego potrzeby, profesjonalnym, życzliwym, pomocnym - podkreśla dr Grabowski.

W książce „Nie przyszedł do mnie anioł” dr Grabowski w rozmowie z Agatą Puścikowską opowiada nie tylko o walce o pacjentów i normalność w medycynie, ale także o swoim powołaniu, wierze, cierpieniu, eutanazji, umieraniu i śmieci, którą nazywa narodzinami dla nieba. Dziennikarka pyta go wprost, m.in. o to, czy widać, że człowiek umrze, czy sam moment śmierci boli.

Czy widać, że człowiek umrze? Czy sam moment śmierci boli?   Podczas spotkania również można się było przekonać, jak wiele łączy Pawła Grabowskiego z diecezją tarnowską. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Poznajemy też, jaki jest dr Paweł prywatnie. Podczas spotkania również można się było przekonać, jak wiele go łączy z diecezją tarnowską. Jego mama pochodzi z Wielkiej Wsi, babcia z Tropia, tata spod Dębicy. Jego wujek, brat taty, to śp. ks. Józef Grabowski, który przez 45 lat był proboszczem w Mędrzechowie. Doktor Grabowski wiele mu zawdzięcza. Na pograniczu Jasienia i Jodłówki mieszka też ulubiony jego rzeźbiarz Zbigniew Ważydrąg. Ma też znajomych w Tarnowie. Jest trochę nasz.

- Nie da się ukryć. Jestem tutejszy i pewnie nigdy się to nie zmieni. Niekiedy dziennikarze pytają mnie, czy już się czuję z Podlasia, a ja wtedy opowiadam im historię, jak zajechałem do domu, w którym umierała staruszka, przekochana kobieta, mąż się nią zajmował. Ona z troską mówi do mnie, że pewnie mi tu ciężko, bo oni to są ludzie stąd. Jej mąż podszedł wtedy do niej i się dziwi: „Kobieto, jaka jesteś stąd. Ty tu mieszkasz dopiero 80 lat”. Wtedy zrozumiałem, że nigdy nie będę stamtąd. To było kolejne odkrycie z pogranicza mistycyzmu, że tak naprawdę na tej ziemi nie jesteśmy stąd, ale jesteśmy przechodniami. I jak to się ogarnie, to trochę inaczej patrzy się na wiele rzeczy - mówił na spotkaniu w Szczawnicy Paweł Grabowski.

Czy widać, że człowiek umrze? Czy sam moment śmierci boli?   Wieczór zakończył się niespodzianką dla zabranych i przedpremierowym pokazem odcinka filmu dokumentalnego zrealizowanego dla TVP Historia przez Agatę Puścikowską o Marii i Wandzie Zachwiejach ze Szczawnicy. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Wieczór zakończył się niespodzianką dla zabranych i przedpremierowym pokazem odcinka filmu dokumentalnego zrealizowanego dla TVP Historia przez Agatę Puścikowską o Marii i Wandzie Zachwiejach ze Szczawnicy, które są jednymi z bohaterek książki „Waleczne z gór”. Agata Puścikowska poznała ich historię dzięki Halinie Mastalskiej i prezesowi Akcji Katolickiej Aleksandrowi Majerczakowi ze Szczawnicy.