Murarska zaprawa ewangelizacji

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 46/2023

publikacja 16.11.2023 00:00

Już ponad pół wieku ks. Marian Sajdak duszpasterzuje na Czerwonej Wyspie, w jednym z najbiedniejszych krajów świata.

Misjonarz jest „ambasadorem” diecezji tarnowskiej wśród wyspiarzy. Misjonarz jest „ambasadorem” diecezji tarnowskiej wśród wyspiarzy.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Młodość była dla niego czasem rozeznawania i poszukiwań. W końcu wybrał saletynów. Miał 17 lat, kiedy zapukał do klasztoru w Dębowcu, gdzie już jako nowicjusz zdał maturę. Studia teologiczne odbył w Krakowie, a po nich, w marcu 1968 roku, przyjął święcenia kapłańskie. – W czasie studiów przyjechał do nas na wizytację przełożony generalny, który wcześniej był misjonarzem na Filipinach. Kiedy zobaczył tak wielu wówczas kleryków, zaczął nas zachęcać do wyjazdu na misje. Wiele nie myśląc, zgłosiłem chęć zostania misjonarzem – opowiada ks. Marian.

Generał wziął sprawę w swoje ręce i młody kapłan zaczął się przygotowywać do wyjazdu. Pierwszym problemem było otrzymanie paszportu, bo najpierw musiał pojechać do Rzymu. Udało się i trafił tam w 1969 roku. W międzyczasie władza zakonna zmieniła kierunek jego przyszłej pracy misyjnej. Zamiast Filipin zaproponowano mu wyjazd na Madagaskar, gdzie od 1937 roku pracował pochodzący z diecezji tarnowskiej ks. Władysław Czosnek. Zakonnik potrzebował pomocy w pracy duszpasterskiej i poprosił o posiłki z Polski. – Zamiast na Filipiny, pojechałem więc do Francji na kurs języka francuskiego. A 25 czerwca 1970 roku wylądowałem na Czerwonej Wyspie – opowiada kapłan.

Od teologii do cegły

W drodze do Morondawy ktoś sprzedał im benzynę z wodą. Samochód odmówił posłuszeństwa i trzeba było pójść pieszo po paliwo. – Pierwsza przygoda na Madagaskarze – śmieje się misjonarz. Wielkie wrażenie wywarła na nim pierwsza Msza św., którą odprawiał. Malgasze uczestniczyli w niej bardzo odświętnie ubrani. Nabożeństwo trwało długo, wypełnione było pięknym śpiewem. Doświadczeniem uniwersalności misyjnej pracy było wejście do międzynarodowej wspólnoty misjonarzy. – Tylko jeden Malgasz był w naszej wspólnocie, liczącej 18 księży – mówi ks. Sajdak.

Kapłan znał język francuski, ale musiał nauczyć się malgaskiego. Odbył ośmiomiesięczny kurs w szkole prowadzonej przez jezuitów, jeżdżąc już w odwiedziny do katolików rozsianych po okolicznych wioskach. Pierwszą placówką po ukończeniu kursu była misja w Malaimbandy, gdzie pracował z Portugalczykiem i Francuzem. – Nie było łatwo wejść w tamtejszą kulturę, dlatego „uciekałem” w prace budowlane. Pomagałem bratu zakonnemu, który budował szkołę, dom dla sióstr. Dużo się przy nim nauczyłem. Po seminarium teologię się znało, ale sposobu na zrobienie zaprawy murarskiej już nie – uśmiecha się misjonarz.

Saletyńska Kalwaria

Do Polski na urlop przyjechał dopiero w 1974 roku. Podczas pobytu udało mu się załatwić paszport dyplomatyczny. – Nie byłem szykanowany czy nagabywany przez władzę, ale moja siostra – owszem. Służby, jak mi mówiła, wiedziały o mnie wszystko, nawet to, jaką pozycję mam na Madagaskarze. Po powrocie na wyspę trafiłem do nowej misji, gdzie pracowałem z Włochem. Z czasem zaczęło też na wyspę przybywać coraz więcej saletynów z Polski, którzy wzmocnili naszą działalność – opowiada. W 1994 roku ks. Sajdak przyjechał do pracy Miandrivazo, gdzie był proboszczem do 2010 roku. Sama misja obejmowała wtedy kilkadziesiąt kościołów i kaplic. Z czasem powstało z niej sześć niezależnych placówek misyjnych. Saletyni zostali na miejscu. Jako proboszcz wzniósł na terenie misji m.in. cztery kamienne kościoły, a także kalwarię saletyńską na górze Tsiafakantara. Oprócz tego rozpoczął budowę centrum pielgrzymkowego dla diecezji Morondava.

Przez szkoły do serc

Trzeba do tej listy dopisać jeszcze wybudowanie i otwarcie 10 szkół podstawowych, trzech gimnazjów i dwóch liceów. – Edukacja to droga do serc Malagaszy, którzy poprzez swoje dzieci zbliżają się do Kościoła, doceniając jego działalność ewangelizacyjną. A trzeba podkreślić, że są bardzo religijni! Ponadto otwieranie szkół i edukacja to stwarzanie szans rozwoju dla młodych ludzi w jednym z najbiedniejszych krajów świata – mówi ks. Sajdak. I wreszcie nie można zapomnieć o więzieniu w Miandrivazo, w którym z inicjatywy saletyna powstały ubikacje, prysznice, zaplecze do przygotowania posiłków. Ksiądz wprowadził tam też naukę czytania i pisania, warsztaty prac ręcznych, a także katechizację. – Bieda jest tam ogromna, ale też ci ludzie potrafią cieszyć się z małych rzeczy. My już tę zdolność straciliśmy – konstatuje misjonarz. I co jeszcze warto podkreślić? – Malgaski Kościół posyła na misje. Rodzimi księża ewangelizują m.in. we Francji i Kanadzie. Są już u siebie gospodarzami i dzielą się powołaniami ze światem – mówi ks. Sajdak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.