Niemcy w czasie II wojny światowej wywieźli z Tarnowa wiele dzieł sztuki. Dwóch najcenniejszych rzeźb gotyckich dotąd nie odnaleziono.
Leszek Hońdo wskazywał także na pewne tropy, gdzie te dzieła dziś mogą być.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
O tym, jak przebiegało przygotowanie do grabieży, sama kradzież i kto jej dokonał, a także o pewnych tropach, gdzie można by dzisiaj próbować znaleźć skradzione przez Niemców dzieła, opowiadał podczas jednego z wykładów prezentowanych w czasie jubileuszu tarnowskiego Muzeum Diecezjalnego Leszek Hońdo, urodzony w Tarnowie religioznawca i historyk sztuki żydowskiej, kierujący Zakładem Kultury Żydów w Instytucie Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Mówił o tym, że hitlerowcy byli bardzo dobrze przygotowani do rabunków. Pokazywał zdjęcia i film z 1941 i 1942 roku wykonane przez wizytujących Tarnów niemieckich funkcjonariuszy SS, którzy mieli za zadanie wyszukać, co i gdzie jest tutaj najbardziej interesującego. Penetrowali nie tylko Muzeum Diecezjalne, katedralny skarbiec, ale też m.in. kościółek na Burku. Korzystali przy tym także z książek i katalogów polskich dzieł sztuki. Swoją grabież sankcjonowali, uważając, że owe dzieła stworzyli niemieccy mistrzowie. Dawali temu wyraz w czasie organizowanych ze skradzionych dzieł wystaw, opisywanych jako staroniemiecka sztuka, czy kilkutomowego katalogu stworzonego dla Hitlera. Z niego mógł on sobie wybrać to, co go najbardziej interesowało. Znalazły się w nim także tarnowskie dzieła.
Sama grabież miała miejsce w czerwcu 1940 roku, kiedy do Tarnowa przybył pełnomocnik generalnego gubernatora ds. zabezpieczenia dzieł sztuki dr Werner Kudlik. Wywiózł z Muzeum Diecezjalnego trzy obrazy: „Świętej Katarzyny” z Biecza, „Misericordia Domini” ze Zbylitowskiej Góry, „Opłakiwanie” z Chomranic, pięć rzeźb: „Święta Anna Samotrzecia” z Olszyn, „Trzy Madonny z Dzieciątkiem” – z Zawady k. Tarnowa, Sromowiec Niżnych i z Grywałdu oraz „Święta Maria Magdalena” z Olszówki, a także dwa kielichy ze skarbca katedralnego. Jednego z nich, a także dwóch rzeźb „Święta Anna Samotrzecia”, której autorstwo przypisuje się Witowi Stwoszowi, oraz Madonny z Dzieciątkiem z Grywałdu nie udało się dotąd odzyskać. Leszek Hońdo wskazywał na pewne tropy, gdzie te dzieła mogą dziś być. Zaznaczył także, że należą one do najcenniejszych, ale w czasie wojny na potęgę znikały też te pomniejsze nie tylko z kościelnych czy państwowych kolekcji, ale i prywatnych, które jeszcze trudniej namierzyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.