Mielizny im nie straszne

ks. Krzysztof Czermak

publikacja 22.12.2023 11:09

Biskupi, księża i jedna osoba świecka kontynuują odwiedziny tarnowskich misjonarzy w Brazylii. Jedna z podróży barką nie obyła się bez kłopotów.

Goście płynęli barką im. św. Jana Pawła II. Goście płynęli barką im. św. Jana Pawła II.
ks. Krzysztof Czermak

W środę 20 grudnia tarnowska delegacja udała się w odwiedziny do oddalonej o dwie godziny drogi barką jednej z 38 wiosek obsługiwanych przez naszych misjonarzy w pięciu sektorach. Środkiem transportu była oczywiście barka parafialna im. św. Jana Pawła II, o którą niemal 20 lat temu postarał się ks. Kazimierz Skórski, bazując głównie na pomocy diecezji tarnowskiej.

Odwiedzona mała wspólnota (ponad stu katolików) położona jest nad rzeką Taquari w sektorze Cararuá, a nazwę otrzymała od wezwania kaplicy tam zbudowanej - Nossa Senhora do Livramento.

Zwyczajnie misjonarz przybywa tu raz w roku, ewentualnie drugi raz z okazji fiesty (odpustu). Tak więc miejscowi wierni czuli się bardzo wyróżnieni, bo trzeci raz w roku odwiedził ich nie tylko ksiądz, ale dwóch biskupów i czterech księży.

Zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie. Zaczęło się od miłego powitania na brzegu, później spotkanie w specjalnym salonie duszpasterskim, w którym odbywa się katecheza i różne wydarzenia. Podczas spotkania można było zauważyć, że wspólnota jest żyjąca wiarą. Przedstawiali się nam - energiczny szef rady „parafialnej” wspólnoty, nadzwyczajni szafarze Komunii św., katechiści poszczególnych dziedzin przygotowania sakramentalnego (chrzest, bierzmowanie i małżeństwo), odpowiedzialny za prace z młodzieżą, z dziećmi, osoba kierująca pracami gospodarczymi, a także koordynujący różne przedsięwzięcia pastoralne i socjalne w tamtym sektorze obejmującym 6 wspólnot. To wszystko świadczy o żywotności całej wspólnoty, ale też ogromie pracy naszych misjonarzy, a zwłaszcza obecnego tu od 20 lat wspomnianego wyżej ks. Kazimierza.

Była to również wizyta przedświąteczna. Każda więc rodzina we wspólnocie otrzymała prezent bożonarodzeniowy. Przygotowany został posiłek, a jedna z rodzin zaprosiła przybyłych gości do swojego domu. To była doskonała okazja do odkrycia nowej rzeczywistości związanej z codziennym życiem tamtejszych ludzi.

Odwiedziny były szczególne z każdego względu. Dla przybywających do przyrzecznej wioski osób z Polski, praktycznie wszystko było inne, a nawet nowe. Szczególnego smaku wizycie dostarczyło niespodziewane wydarzenie w drodze powrotnej. Niecałą godzinę przed przybyciem do Bagre, nasza barka ugrzęzła na mieliźnie, na środku basenu wód łączącego rzekę Taquari i Jacundá.

Nasi misjonarze zachowali zimną krew, a wykonanie odpowiedniego telefonu przez ks. Przemka sprawiło, że dwa kursy małej, pożyczonej motorówki, dostarczyły wszystkich pasażerów do celu. Barka zaś musiała czekać na przypływ wody z oceanu (220 km) i dotarła do Bagre po północy.