Nie można od nikogo wymagać heroizmu

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 02/2024

publikacja 11.01.2024 00:00

Dr Anna Brzyska, prezes stowarzyszenia „Pamięć i dialog. Wspólna historia”, mówi o przywracaniu pamięci o żydowskiej społeczności Brzeska i powiatu.

Swoją działalność społeczniczka prowadzi od prawie 10 lat. Swoją działalność społeczniczka prowadzi od prawie 10 lat.
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Grzegorz Brożek: Opiekujecie się cmentarzem żydowskim, stawiacie pomniki, popularyzujecie wiedzę, w tym o ofiarach zagłady, ale też o tych, którzy ratowali Żydów. Dlaczego?

Anna Brzyska: Kiedy szukamy ofiar zagłady, przywracamy ich pamięci, to robimy to dlatego, że byli sąsiadami, obywatelami Polski. Pamięć jest wspólna. Jako osobie wierzącej wydaje mi się, że Panu Bogu w sumie też o to chodzi − że każdy człowiek jest wart szacunku, miłości, pamięci, nawet jeżeli bardzo się różnimy.

Parę miesięcy temu przygotowaliście wystawę, na której przypomnieliście 18 osób, rodzin, które w czasie wojny pomagały Żydom.

To było przypomnienie historii 12 rodzin z powiatu, które otrzymały tytuł „Sprawiedliwi wśród narodów świata” i sześć historii o tych, którzy także pomagali, lecz nie mają tego tytułu. Formy pomocy były różne. Znaleźli się ludzie, którzy przez kilka lat ukrywali w swoich domach całe żydowskie rodziny, inni mogli podać chleb uciekinierom z getta, udzielić schronienia na kilka godzin. Za to też groziła kara śmierci. To wszystko się liczy. Na terenie powiatu takich historii było z pewnością więcej, ale raczej nie dowiemy się ile. Wystawą chcieliśmy uhonorować tych ludzi.

Najczęściej było tak, że chronienie jednej rodziny żydowskiej, wymagało współudziału kilku, kilkunastu osób. Ktoś udzielał schronienia, ktoś pomagał żywić, inni wiedzieli i nikomu nic nie powiedzieli.

Owszem, tak było. Jednak na wsiach Niemców właściwie nie było. Jeżeli ktoś udzielał schronienia Żydom, to często bał się przede wszystkim sąsiadów − że coś zobaczą, potem wygadają się i ściągną nieszczęście. Niestety, znane są przypadki, kiedy to doprowadziło do odnalezienia i rozstrzelania ukrywanych Żydów. W tym kontekście ci, którzy decydowali się pomagać to wyjątkowi ludzie i należy się im wszelki szacunek i pamięć.

Poznając historie ratowania Żydów zadawała sobie pani pytanie, co by zrobiła na ich miejscu?

Zastanawiałam się, czy sama dałabym radę. Wiem, że gdybym nie miała dzieci, to zaangażowałabym się w pomoc. Mając dzieci, a mam trójkę, raczej takiego wyzwania bym nie podjęła. Każdy ma prawo decydować o własnym życiu, ale o życiu dzieci? To też są dylematy, przed którymi stawali ludzie w czasie okupacji. Myślę, że granica przyzwoitości w tym obszarze nie idzie po linii „będę bądź nie będę pomagał Żydom”, bo nie można od nikogo wymagać heroizmu. Ta granica jest gdzie indziej. Czy umyślnie wydam czy nie wydam ukrywających się i tych, którzy udzielają im pomocy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.