Stan czuwania

Gość Tarnowski 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

O modlitwie serca mówi Maciej Tabor, lider bocheńskiej wspólnoty Strumienie Wody Żywej.

Podczas spotkania modlitewnego z grupą. Podczas spotkania modlitewnego z grupą.
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Ks. Zbigniew Wielgosz: W Piśmie Świętym ponad tysiąc razy słowo „modlitwa” jest złączone z sercem człowieka. Czym jest modlitwa serca, jak ją rozumieć?

Maciej Tabor: Warto na początku podkreślić, że w modlitwie serca nie chodzi o emocje i uczucia, ale o wnętrze, duchowe centrum, w które zstępuję, by słuchać Boga i z Nim rozmawiać. Jeśli moja modlitwa zatrzymuje się tylko na myślach, wyobrażeniach albo przybiera jedynie zewnętrze formy, ale nie dotyka serca, to ono pozostaje puste. Dla mnie modlitwa serca jest czuwaniem, życiem w świadomości Bożej obecności.

Co robić, żeby trwać w takim duchowym stanie czuwania pomimo codziennych obowiązków?

Potrzebny jest czas, który oddajemy modlitwie. Nie wyobrażam sobie, żeby w budowaniu tak głębokiej relacji z Bogiem, jaką jest modlitwa serca, nie przystanąć, nie zatrzymać się. Staram się w ciągu dnia skupić na fragmencie Pisma Świętego, słuchać, co Bóg do mnie mówi w swoim słowie, medytować nad nim. I to pomaga mi – niezależnie od tempa wydarzeń, spotkanych ludzi – wracać do usłyszanego słowa, rozpamiętywać je i tak trwać sercem przy Bogu. We wspólnocie Strumienie Wody Żywej mamy też taką praktykę, że wieczorem, przed pójściem spać, czytamy fragment Ewangelii, który jest wyznaczony w liturgii Mszy św. następnego dnia. Po lekturze nie rozpraszamy się już oglądaniem telewizji ani przeglądaniem stron internetowych czy mediów społecznościowych. Stwarzamy przestrzeń ciszy, w której pozwalamy działać słowu Bożemu. Nie dzieje się to jednak bez walki, przecież przychodzą rozproszenia, pokusy, zmęczenie…

W modlitwie serca uświadamiamy sobie, że jesteśmy słabi, grzeszni, że koniecznymi warunkami takiej modlitwy są pokora i pragnienie jako odpowiedź na pokorę i pragnienie Jezusa. Ponad 40 lat temu, podczas Seminarium Odnowy w Duchu Świętym, otrzymałem jako proroctwo dla mnie słowa Jezusa z rozmowy z Samarytanką, którą prosił o wodę. Jego pragnienie stale mi odtąd towarzyszy, a ja staram się na nie odpowiedzieć. Jest to jednak proces. Modlitwa serca jest modlitwą w drodze, ciągle trzeba się jej uczyć, tak jak uczymy się kochać innych.

Teologia modlitwy serca mówi o przylgnięciu do woli Bożej, pełnej zgody na nią.

Bardzo podoba mi się radykalna modlitwa św. Ignacego, w której oddaję całą swoją wolność Bogu i zgadzam się, żeby On mną rozporządzał. Ten radykalizm łączę z łagodnością wobec siebie, bo wiem, jaki jestem. Ludzie często traktują modlitwę zero-jedynkowo, modlą się, kiedy są wysłuchani, nie modlą się, kiedy nie widzą pożądanych efektów. Zapominamy, że tak jak nieustannie bije nasze serce, tak powinna wyglądać nasza droga modlitwy, która potrzebuje cierpliwości, wytrwałości i wierności. Modlitwy uczę się poprzez modlitwę. Pomaga mi w tym tekst z „Koziołka Matołka”, który, biedaczysko, wyszedł z domu po szerokim szukać świecie tego, co jest bardzo blisko. Bóg jest bardzo blisko mnie, Jego słowo jest na moich ustach, w moim sercu.

Każdy może to dostrzec?

Każdy. Wydaje nam się, że modlitwa jest jedynie ekskluzywnym dodatkiem do tego, co robimy, że praca, dom, obowiązki to jest prawdziwe życie, ale tak nie jest. Kiedy łączy się modlitwę z codziennością, wtedy nasze życie jest pełne.

Kiedy modlitwa przechodzi przez serce, zmieniają się relacje z ludźmi?

Znam osoby, które pachną modlitwą, roznoszą woń poznania Jezusa Chrystusa, wnoszą inną atmosferę, mniej narzekają, mają więcej pokoju i nadziei. Kiedy się spotyka takiego człowieka, aż się chce być z nim, rozmawiać, dzielić. Taką osobą była moja teściowa. Mam przyjaciela budowlańca, człowieka głębokiej modlitwy, który jest dla mnie oparciem. Każdy może być takim człowiekiem, tylko potrzeba godzin, a nawet lat modlitwy.

 

Objąć stopy Ukrzyżowanego

ks. Roman Stafin, ojciec duchowny pomocniczy kapłanów diecezji tarnowskiej

– W modlitwie serca chodzi o to, by Bogu powiedzieć: „Kocham Cię” i trwać w tej miłości, milcząc albo medytując słowo Biblii, albo też przesuwając paciorki różańca – ale powoli, bez pośpiechu, zatapiając się w daną tajemnicę. Ważne jest, aby w czasie modlitwy dać „upust” miłości, dać „ujście” miłości; pozwolić się jej wyzwolić. To tak, jakby się chciało podejść do krzyża, objąć ramionami przebite stopy Jezusa i powiedzieć sercem wypełnionym miłością, bez słów: „Jezu, miłości, bądź uwielbiony!”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.