Serce do serca

gb

|

Gość Tarnowski 11/2024

publikacja 14.03.2024 00:00

Problemy pozostają takie same, ale ta modlitwa zmienia perspektywę.

Beata Stach (z lewej) i Urszula Wajda z aniołem. − Aniołowie w niebie adorują, uwielbiają Boga − mówią. Beata Stach (z lewej) i Urszula Wajda z aniołem. − Aniołowie w niebie adorują, uwielbiają Boga − mówią.
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Beata Stach jest wiceliderką Szkoły Nowej Ewangelizacji z Tarnowa. − Widzimy się we wtorki na ogólnych spotkaniach i w czasie modlitwy jest także uwielbienie. Kiedy mamy spotkania w grupach małych, także się modlimy i także uwielbiamy. Kiedy posługujemy na kursach, to również występuje forma uwielbienia. Ludzie modlą się też uwielbieniem w domach. Myślę, że jest ono szczytem modlitwy chrześcijańskiej – mówi B. Stach.

Od wielu lat w każdej parafii wszyscy mogą się z modlitwą uwielbienia spotkać w czasie adoracji w pierwsze niedziele miesiąca, choć często na uwielbienie nie starczało czasu albo chęci. Były modlitwy żalu, dziękczynienia, prośby. − Nawet jeżeli, to już te trzy były zaproszeniem do tego, aby moje serce spotkało się z Bogiem. Z serca dziękuję, z serca przepraszam, ale finalnie staję przed Bogiem jaka (jaki) jestem, z talentami, słabościami, staję w prawdzie o sobie, ale nie koncentruję się na sobie, swoich sprawach, potrzebach, tylko oddaję Bogu chwałę, uwielbiam Go w jego przymiotach – tłumaczy Urszula Wajda, odpowiedzialna w SNE w Tarnowie za diakonię muzyczną.

Co dzieje się później? Kiedyś ks. Artur Ważny, dziś biskup, tłumaczył, że kiedy my koncentrujemy się na Bogu dla Niego samego, wtedy Bóg zajmuje się naszymi sprawami. − Uwielbienie zmienia serce człowieka, bo człowiekowi koncentrującemu się na Bogu pozwala On popatrzeć na świat jego oczami – dodaje Urszula.

Beata Stach mówi, że modlitwa uwielbienia jest zarówno prosta, jak i trudna. − Prosta, bo mogę modlić się tylko imieniem Jezus, dostrzegając w tym imieniu obecność Boga, miłość, zbawcze działanie. Czasem nic nie mówimy. Jesteśmy, trwamy przy Bogu. To też uwielbienie. Z drugiej strony najtrudniejsza, bo odrywa mnie ode mnie samej, od własnych pomysłów. Trudna, bo wydarzyły się smutne rzeczy, mamy kłopoty, ale podejmujemy decyzję woli, że w tym wszystkim stajemy i uwielbiamy Boga – mówi.

Wielu ludziom trudno jest wejść w modlitwę uwielbienia, szczególnie że we wspólnocie niesie ona elementy spontaniczności, żywiołowości. – Jest w tym spontaniczność, nietrzymanie się schematów, prowadzenie przez Ducha Świętego. W Kościele jest coraz więcej tej modlitwy, ale może dlatego, że miłość Boga dotyka ludzi. Jednak żeby uwielbienie nie było emanacją ludzkich pragnień, wychodzimy zawsze od słowa Bożego i pozwalamy się prowadzić Duchowi Świętemu – opowiada Beata Stach. Trudno czasem wejść w uwielbienie, bo trzeba choć na chwilę zostawić na boku książkowo-modlitewnikowy schemat modlitwy. Beata opowiada, że po maturze zdecydowała się pójść na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, żeby podziękować. Nie była szczególnie pobożną osobą. Do dziś jest zaskoczona, że wtedy poszła. W momencie kiedy pielgrzymka wyruszyła, coś zaczęło się z nią dziać. − Miałam doświadczenie miłości Boga. To było tak mocne, że nie mogłam zasnąć. Było we mnie tak wielkie uczucie, że musiałam je wyrazić, powtarzając w kółko: „Boże, kocham cię”. Uwielbienie jest właśnie takim czymś, mówię Bogu różnymi słowami „kocham cię” – opowiada. Urszula przypomina, że Bóg jest kochającym Ojcem. − Wie, co dla mnie najlepsze, dlatego nie potrzebuję podpowiadać, suflować tego Bogu, choć z dziecięcą ufnością nadal przychodzimy i prosimy „Tatusiu, mam prośbę, czegoś potrzebuję”. Najlepiej, żebyśmy wyrażali Bogu swą miłość i po prostu się do Boga przytulili. Serce przy sercu.

Sens i styl

Ksiądz Roman Stafin, ojciec duchowny pomocniczy kapłanów diecezji tarnowskiej

– Jeżeli poznamy, że Bóg jest miłością i uwierzymy w tę prawdę, czyli przyjmiemy ją sercem – proces kształtowania się wiary polega właśnie na (niełatwym) przejściu od rozumu do serca – wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak tylko Boga wielbić. Po prostu poznanie Bożej miłości i przyjęcie jej sercem, doświadczenie jej w głębi swej duszy sprawia, że dusza tak ubogacona aż się „rwie”, aby Boga wielbić i Mu dziękować. Uwielbienie Boga i dziękczynienie nadaje wtedy życiu sens i zarazem styl. Uwielbiam Boga, że jest teraz obecny w tym, co przeżywam, czego doświadczam, bez podpowiadania Bogu, czego oczekuję i czego pragnę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.