Zjednoczenie serc

Gość Tarnowski 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

O kontemplacji mówi ks. dr Maciej Biedroń, teolog duchowości, moralista, prefekt WSD w Tarnowie.

− Święty Josemaría Escrivá mówił, że mamy być „duszami kontemplacyjnymi pośród świata” – przypomina ks. Biedroń. − Święty Josemaría Escrivá mówił, że mamy być „duszami kontemplacyjnymi pośród świata” – przypomina ks. Biedroń.
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Grzegorz Brożek: Katechizm uczy nas, że kontemplacja jest modlitwą miłości. Czyli jest najwyższą formą, stopniem modlitwy?

ks. Maciej Biedroń: Katechizm nazywa modlitwę ustną, myślną i kontemplację formami, nie stopniami. Choć kontemplacja jest w pewnym sensie ideałem, gdyż oznacza głęboki związek przyjaźni z Bogiem, to wspomniane formy modlitwy tak naprawdę przenikają się w naszym życiu duchowym, które, trzeba pamiętać, obejmuje całe życie człowieka. Nie tylko chwile modlitwy, ale i obowiązki, pracę, spotkania z ludźmi, wszystko, gdyż nigdy nie przestajemy być dziećmi Bożymi. Forma modlitwy ustnej wydaje się być jedną z najprostszych, choć nigdy nie możemy zapomnieć o skupieniu serca. Modlimy się jakimiś gotowymi tekstami modlitw, choćby „Ojcze nasz”. Dalej mamy inną formę, rozmyślanie. Do tego już potrzebujemy słów Pisma Świętego czy innego tekstu. Ta modlitwa jest poszukiwaniem, próbą odniesienia tego, nad czym medytujemy, do naszego życia. Wreszcie jest kontemplacja, która, jak każda inna modlitwa, jest darem, łaską, gdyż wymaga ogromnej przyjaźni z Bogiem, wejścia w głęboką relację, otwarcia serca, co prowadzi do poczucia zjednoczenia z Jezusem w każdej chwili życia. Jest to możliwe dzięki działaniu Boga w nas. Szczególnie do kontemplacji trzeba głębokiej wiary, skupienia serca i świadomości Bożego działania. Ona jest bowiem spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusie, zjednoczeniem serca człowieka z sercem Chrystusa, w każdej chwili życia. Tu już nie ma gotowego tekstu modlitwy, nie ma formuły, jest bycie.

Łatwe i trudne zarazem?

Katechizm uczy, że możemy wejść w nią zawsze. Zawsze bowiem, czy oddajemy się modlitwie, czy pracujemy, czy uczymy się lub spotykamy z innymi, możemy wejść w relację z Bogiem, w bycie z Nim, choć niekoniecznie chodzi o to, żeby o Bogu ciągle myśleć. Wystarczy uświadomić sobie, że Bóg mi towarzyszy, ja czynię coś dla Niego, a On na pewno będzie działał we mnie. Święty Josemaría Escrivá de Balaguer mówił, że mamy być „duszami kontemplacyjnymi pośród świata”. Spełniając swoje codziennie obowiązki, mamy być ludźmi kontemplacyjnymi, niezapominającymi o Jego obecności i spełniającymi zwykłe obowiązki z miłością nadprzyrodzoną do Boga, ale spełniającymi je w sposób możliwie doskonały, bo Bogu nie możemy podarować, jak mówił, „partaniny”.

Jest na kontemplację w życiu codziennym jakaś recepta?

Można zacząć od jakiegoś aktu strzelistego – skupienia serca, uświadomienia sobie, że trwam w obecności Boga, dalej wzbudzam w sobie pragnienie wykonywania pracy, obowiązków z Panem Bogiem, z miłości do Niego. Dzięki temu, że będę to robił z miłością nadprzyrodzoną, w komunii z Chrystusem, w Jego obecności, z możliwie największą solidnością ludzką (bo trudno byle jak wykonywać pracę z motywu miłości), same czynności, które podejmujemy, przemienią się dzięki modlitwie. Trzeba także przy tym wszystkim pamiętać, że kontemplacji będzie sprzyjać oczywiście stan łaski uświęcającej, przyjaźni z Jezusem, kiedy grzech nie przesłania nam Boga. To jest droga do stawania się duszami kontemplacyjnymi. To droga rozeznania, że Bóg trwa przy mnie, a moje serce i wola są z Nim zjednoczone.

Czym zatem jest kontemplacja?

Najkrócej: jest miłosnym trwaniem przy Bogu. Jest oczywiście jak każda inna modlitwa darem, łaską, ale jak najbardziej nam dostępną.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.