Czasem ludzie wyruszają w drogę jako rowerzyści, ale już wracają jako pielgrzymi. Dziś i jutro odbywa się VIII Rowerowa Pielgrzymka Mielecka na Jasną Górę.
Ta wyjątkowa inicjatywa łączy duchowość, sport, rekreację i wspólnotę. Pielgrzymi wyruszyli 25 lipca o 6.00 rano z Mielca, a dzień zakończą w Miechowie. Tego dnia przejadą 120 kilometrów. W sobotę 26 lipca dojadą na Jasna Górę.
Celem pielgrzymki nie jest jedynie pokonanie blisko 250-kilometrowej trasy, lecz przede wszystkim wspólna modlitwa, chwile refleksji oraz budowanie wspólnoty. - Zawsze kiedy podejmuję pielgrzymowanie, przypominam sobie słowa Jana Pawła II, który powiedział w Częstochowie, że Jasna Góra jest sanktuarium narodu i trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, żeby poczuć, jak bije serce. Jedną z form „przykładania ucha” jest dla nas pielgrzymowanie rowerowe. To piękna inicjatywa. Rower staje coraz modniejszą formą wypoczynku, rekreacji, przemieszczania się. Ludzie lubią na nim jeździć. W formacji naszej grupy pielgrzymkowej podkreślamy jednak, że jedziemy nie jako kolarze, turyści religijni, ale jako pielgrzymi, czyli podejmiemy też oprócz trudu fizycznego, który może mieć też znaczenie duchowe, także wysiłek właśnie duchowy, drogę duchowego wzrastania, kiedy gromadzimy się na Mszy św, wspólnie modlimy się, słuchamy konferencji, kiedy wreszcie wzbudzamy w sobie intencje ofiarowania trudu Panu Bogu - tłumaczy ks. Waldemar Ciosek, proboszcz mieleckiej par. pw. Ducha Świętego, która organizuje pielgrzymkę.
Rowerowa Pielgrzymka Mielecka. Mówi ks. Waldemar Ciosek, proboszcz par. pw. Ducha Świętego.W tym roku odbywa się ona po raz ósmy. Uczestniczy w niej 55 osób. W większości parafian, ale jadą także w niej mielczanie spoza wspólnoty, której pasterzem jest ks. Ciosek, czy osoby spoza Mielca. Wśród nich znany ewangelizator Witek Wilk. - Ja myślę, że duchowości na pewno służy cisza. Rower ma tę zaletę, że jak jedziesz, możesz z kimś rozmawiać w parze, ale generalnie jak nie chcesz, to nikt się o to nie obraża. Przyhamujesz i jedziesz sam, będąc sam ze sobą. Ja na co dzień cały czas jestem z dziesiątkami, setkami czy tysiącami ludzi. Duże grupy, rozmowy, modlitwy, więc kocham ciszę, bo to jest dla mnie forma duchowego odpoczynku, ale i czas nabierania sił - mówi Witek o swoim udziale w mieleckiej pielgrzymce rowerowej.
Rowerowa Pielgrzymka Mielecka. Wyjazd z postoju w Szczucinie.Ksiądz Ciosek wyjaśnia, że na pielgrzymce zajmuje się sprawami duchowymi, a przewodnikiem jest Wacław Soja, który stoi u początków tej pielgrzymki. – Od trzech lat trasa się właściwie nie zmienia. W dwa dni dojeżdżamy do Częstochowy. Nocujemy i w niedzielę po Mszy św. rano wracamy autokarami, a niektórzy na rowerach - mówi ks. Ciosek.
Kiedy osiem lat temu ruszała rowerowa pielgrzymka z Mielca na Jasną Górę, miała za sobą początki, którymi były wyjazdy rowerowe do Kalwarii Pacławskiej. - Organizowałem je wtedy, ale zawsze była to podobnej wielkości grupa 10 osób. Kiedy jednak zmieniliśmy kierunek na Jasną Górę, każdego roku co najmniej 50 osób wyrusza w drogę - przyznaje Wacław Soja.
Wielu z tych, którzy dziś wsiedli na rower, często z proboszczem jeżdżą regularnie także w góry. - To jest dziś ewangelizacja, kiedy po prostu w różnych okolicznościach i formach jest się z ludźmi. Pamiętam, że w słowackich Tatrach wyszliśmy na 2000 metrów i tam ktoś podszedł i zapytał, czy mógłby się wyspowiadać. Mam przekonanie, że z wielu powodów warto razem wychodzić w góry, ale ten jeden by wystarczył - wspomina ks. Ciosek.
Kiedy rozmawiamy, podchodzi do nas Miro, Słowak ze Starej Lubovli. Też jedzie w tej pielgrzymce. W tym roku bodaj po raz trzeci. Prosi ks. Waldemara o spowiedź. Umawiają się na sakrament na kolejnym postoju. - Czasem dzieją się tu naprawdę ważne rzeczy. Zdarza się, choć to nie ten przypadek, że ktoś wyrusza w drogę, siada na rower, bo marzy mu się przejażdżka, ale wspólnota, cel i droga zmieniają go i wraca do domu jako pielgrzym - zauważa kapłan.