Nowy numer 15/2024 Archiwum

Od pługa na wojnę

Jeden z ojców zwycięstwa Bitwy Warszawskiej w 1920 r. pochodził z podtarnowskich Wierzchosławic.

Kiedy bolszewicy stanęli pod Warszawą, do Wierzchosławic przyjechał adiutant Piłsudskiego, by prosić Wincentego Witosa o przyjazd do stolicy i objęcie steru Rządu Obrony Narodowej. Zastał go w polu. Witos poszedł tam, jak wspomina: „celem orki pod łubin i wywiezienia trochę nawozu w pole”. Do Warszawy pojechał, jak skończył robotę.

- Tu, w dawnej stodole, mamy ten pług, od którego Witosa oderwali, w sensie dosłownym - pokazuje Janusz Skicki.

Pojechał premier na wojnę, poszła za nim i polska wieś. - To była ewidentna zasługa Witosa, że zmobilizował chłopów do walki z bolszewikami. On był twórcą tzw. czynu chłopskiego - mówi ks. dr Ryszard Banach, historyk Kościoła. A w Polsce międzywojennej stała za nim cała wieś, grubo ponad połowa społeczeństwa.

Plakaty wzywające do zgłaszania się do wojska w 1920 roku   Plakaty wzywające do zgłaszania się do wojska w 1920 roku
Grzegorz Brożek /Foto Gość
- W wojsku polskim, które broniło przed czerwoną zarazą, około 80 proc. żołnierzy to byli ludzie wzięci spod strzechy, synowie chłopscy - dodaje Janusz Skicki. To wieś obroniła Polskę.

Jan Paweł II w Niepokalanowie w 1983 r. cytował te słowa „wielkiego męża stanu, przedstawiciela polskiej wsi, Wincentego Witosa”: „Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa, bez nich nie moglibyśmy go mieć”. Tym trzem Witos był wierny po grób. Warto o tym pamiętać w rocznicę cudu nad Wisłą.

Więcej przeczytacie w:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy