Kornelia jest w niebie. Patryk też

Śmierć dziecka boli najbardziej. Rodzi poczucie niesprawiedliwości, ale to nie Bóg jej chciał. On zawsze jest pierwszym, by podać rękę.

Beata Malec-Suwara

|

Gość Tarnowski 43/2024

dodane 24.10.2024 00:00

Kornelia ze Żbikowic miała 11 lat, kiedy zginęła potrącona przez samochód. Odprowadzała swoją koleżankę do domu. Niedaleko. Do innej, z którą czasem się odwiedzały, miała 3 km. Ta mieszkała blisko. Do wypadku doszło 10 lat temu, 30 maja, niedaleko kościoła, 500 m od domu. Był piątek, około 15.00. Miała zaraz wrócić, późnej chciała pójść na majówkę. Zabrała rower. Kierowca był trzeźwy, samochód miał sprawny, jechał 40 km na godzinę. Młody chłopak z pobliskiej miejscowości. Kornelia zmarła na miejscu. Pierwszym, który przypadkowo nadjechał na miejsce zdarzenia, był ksiądz, który udzielił jej rozgrzeszenia. – Brat naszej koleżanki Reni z Domowego Kościoła – wspomina pani Iza, mama Kornelii. Razem z mężem niemal od początku swojego małżeństwa należą do tej wspólnoty. Dziś są parą rejonową w pasierbieckim okręgu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy