Było to jakoś w 1947 czy 1948 roku, kiedy Rozalia Szczecina miała sen, że Matka Boża chce, żeby postawić w Złotnem kapliczkę. Trzy lata później kapliczka już stała.
Teresa Klimczak, która od 21 opiekuje się kaplicą na Złotnem (parafia Nawojowa), zebrała trochę dokumentów i świadectw. - Rozalii Szczecinie udało się do tego pomysłu przekonać okolicznych mieszkańców w czasie zebrania wiejskiego. Może tym chętniej podjęli to dzieło, że zostało przedstawione sugestywnie, a poza tym nie mieli miejsca, w którym mogliby się modlić. Na nabożeństwa majowe, czerwcowe, Różaniec w październiku spotykali się po domach - opowiada.
Złotne, parafia Nawojowa. 50-lecie poświęcenia kaplicy. Podziękowanie od wiernych.
Mieli, co prawda, kościół parafialny, ale daleko. - Dzisiejsza kaplica w Złotnem jest najdalej od drogi położoną w naszej parafii. Poza kościołem parafialnym mamy 4 kaplice dojazdowe - we Frycowej, Bączej Kuninie, Złotnem i Czaczowie. Z Czaczowa i Barnowca do kościoła parafialnego jest nawet 16 km. Z kaplicy w Złotnem bliżej, ale ona natomiast jest najdalej od głównej drogi, prawie 7 km - objaśnia ks. Henryk Madziar, proboszcz parafii Nawojowa.
Za kaplicą kawałek jeszcze kończą się zabudowania. Blisko już stąd na Halę Łabowską. Patrząc na mapę, to Złotne, a szczególnie okolice kaplicy, są jakby w połowie drogi między Frycową a Rytrem, z drugiej strony góry. Zawsze wieś Złotne była najmniej licznym sołectwem. W 2011 r., według spisu powszechnego, liczyła kilkoro ponad 140 mieszkańców.
Złotne, parafia Nawojowa. 50-lecie poświęcenia kaplicy. Kazanie bp. Stanisława Salaterskiego.
- Dziś już nie ma tylu. Niecałe 30 domów, w nich po 2, 4, czasem 6 osób. Wyludnia się Złotne. Młodzi idą bliżej miasta, starsi zostają - tłumaczy mieszkanka Emilia Wróbel. Teresa Klimczak pamięta, że kiedy chodziła do szkoły, która jest w Homrzyskach, do każdej klasy ze Złotnego chodziło 8 dzieci. - Dziś 8 dzieci ze Złotnego chodzi do całej szkoły - zauważa. Emilia Wróbel jednak nie narzeka. - Jest lepiej niż kiedyś. Ludzie mają pracę i samochody, jest jak dojechać do sklepu czy lekarza. Dawniej, kiedy budowali choćby tę kaplicę, wszyscy tu żyli z roli. A jak tu żyć z roli, kiedy pola mało, góry i pagórki, kiepski teren na rolnictwo? Dlatego wszyscy tu żyli kiedyś w biedzie i niedostatku, a jakoś sobie radzili, nawet stać ich było, by postawić kaplicę - opowiada E. Wróbel.
W 1950 r. powstała pierwsza, mała kaplica. Po kilku latach miejscowi zauważyli, że mury zaczęły pękać, więc radzili, co dalej z tym faktem robić - czy spinać ankrami, czy może rozbudować albo postawić nową, bo ludzi przybywało. Zwyciężyła druga wersja. Dotychczasową kapliczkę wkomponowali w znacznie większą kaplicę, której budowa zaczęła się w 1955 czy 1956 roku. Aż tu nagle budowa stanęła. Ponoć lokalny dygnitarz partyjny, urażony czymś, postanowił rzucić budowniczym kłody pod nogi. Zrobił to na tyle skutecznie, że budowę wznowili dopiero 15 lat później. Ale kiedy ruszyła na powrót, miejscowi nie zniechęcili się, ale znów rzucili wszystkie siły w budowanie kościoła. 10 sierpnia 1975 r. kaplicę poświęcił bp Jerzy Ablewicz. "Przede wszystkim chciałbym podziękować wam, moi drodzy bracia i siostry ze Złotnego, żeście w te mury włożyli swoje serce, które chce chwalić Boga i jego Matkę" - mówił wówczas.
Minęło 50 lat i nic się nie zmieniło. - To dzieło jest kontynuowane i kaplica wygląda bardzo pięknie, trudno powiedzieć "bazylika", ale bardzo godne miejsce do modlitwy, do spotkań we wspólnocie wiary i przed Panem Bogiem - mówił przewodniczący modlitwie w 50. rocznicę poświęcenia kaplicy bp Stanisław Salaterski.
- Dziękując Panu Bogu za 50 lat od poświęcenia kaplicy, za 75 lat istnienia tego miejsca, za wszelkie dobro, które pewnie Pan Bóg zna najlepiej, a my je postrzegamy poprzez szlachetność mieszkańców, poprzez powołania kapłańskie, zakonne, poprzez waszą patriotyczną i pobożną postawę, prosimy też, abyśmy w latach, które - ufamy - Pan Bóg pozwoli przeżyć, również szli drogami naszych przodków - mówił w kazaniu biskup.
Apelował, by nie brakło otwartości na Boże natchnienia, nawet gdy czasem przez sen do nas przychodzą, i by wierni gorliwością podgrzewali stygnącą wiarę w wielu sercach ludzkich. Podkreślał, że trzeba modlić się i ufać, że nie zabraknie postawy poświęcenia, gorliwości, żeby zapominając o sobie, dbać o to, co dobru wspólnemu służy, co buduje ducha narodu, społeczności, co jest takim duchowym kręgosłupem.
- No i trzeba, abyśmy byli wytrwali na tej drodze. To, że gdzieś są autostrady, to nie znaczy, że gorzej jest mieszkać w Złotnem. To, że gdzieś mają bloki i windy, to nie znaczy, że trudniej jest dostać się do nieba z tej wspólnoty. Myślę, że wielu z utęsknieniem przyjeżdża tu, żeby odetchnąć, odreagować, odbudować moc ducha, nadzieję, normalność. Wy macie te rzeczy na co dzień. Ceńcie sobie ten dar Boży i próbujcie go tak pięknie dla Bożej i ludzkiej chwały zagospodarować, jak uczynili to wasi przodkowie, idąc za myślą: "Postawmy kapliczkę, kaplicę, zadbajmy, żeby była jak bazylika" - mówił bp Salaterski.