Kto w starożytności mógł uczestniczyć w całej Mszy św.?
Odpowiedzi z podaniem tradycyjnego adresu pocztowego prosimy przesyłać e-mailem na adres: studium@gosc.pl lub pocztą tradycyjną:Administratorem danych osobowych jest Instytut Gość Media (Organizator). Dane osobowe są przetwarzane na podstawie Pani/Pana zgody, w celu przeprowadzenia konkursu, przez okres do zakończenia całego postępowania konkursowego. Dane osobowe mogą być udostępniane uprawnionym organom. Przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych, żądania ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu, wniesienia skargi do organu nadzorczego. W każdym momencie zgody na przetwarzanie danych w celu przeprowadzenia konkursu jak i opublikowanie wyników mogą zostać wycofane przez kontakt na adres e-mail: sekretariat@igomedia.pl.
Poza tym - jeśli nie widział Jezusa i jeśli Ewangelię układał - to czy jest to prawdziwe?
Stąd też i pisząc Ewangelie nadaje jej swoistą konstrukcje - budowę. Ale pamietać trzeba, że konstrukcja ta zawiera i przekazuje prawdziwe wydarzenia.
Pozdrawiam
Ks. Piotr
Ale nie bardzo rozumiem - pisał św. Łukasz historię czy nie - i dlaczego jeśli napisał według swojego planu to jest to prawdziwe. Powinien napisać tak jak to był.
Tak się mi to wydaje.
ks. Piotr Łabuda
Mam pytanie dotyczace pierwszych rozdzialow Ksiegi Rodzaju. Otoz sa tam wymienione dwa szczegolne drzewa stworzone przez Boga w Edenie "drzewo zycia w srodku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zla" (Rdz 2,9). Kilka wersow pozniej Bog mowi do Adama "z drzewa poznania dobra i zla nie wolno ci jesc, bo gdy z niego spozyjesz, niechybnie umrzesz" (Rdz 2,17). W czasie dyskusji z wezem Ewa cytuje "tylko o owocach z drzewa ktore jest w srodku ogrodu Bog powiedzial: Nie wolno wam jesc z niego, a nawet go dotykac, abyscie nie pomarli." (Rdz 3,3). Z kolei waz argumentuje "gdy spozyjecie owoc z tego drzewa, otworza sie wam oczy i tak jak Bog bedziecie znali dobro i zlo." (Rdz 3,5)
Z tego opisu wynika kilka pytan :
1) Czy tylko drzewo zycia bylo w srodku ogrodu a drzewo poznania dobra i zla juz nie ?
2) Czy Ewa pomylila sie mowiac o zabronionym drzewie ze srodka ogrodu bo drzewo poznania dobra i zla nie bylo w srodku ?
3) Najwyrazniej znaczenie obu drzew jest ze soba scisle powiazane, bo spozycie owocu z jednego (poznania dobra i zla) powoduje zerwanie lacznosci z drugim (nastepujaca smiertelnosc czlowieka). Jednakze w tekscie drzewa te nie sa polaczone przyczynowo.
4) Poczatkowo wiec czlowiek mial prawo jesc owoce z drzewa zycia a dopiero po grzechu Bog zaczal sie tego obawiac i wygonil ludzi z raju "niechaj teraz nie wyciagnie przypadkiem reki, aby zerwac owoc takze z drzewa zycia, zjesc go i zyc na wieki" (Rdz 3,22)?
Wydaje sie wiec, ze nieusluchanie zakazu Boga spowodowalo zerwanie laski dopuszczenia czlowieka do owocow drzewa zycia. Poniewaz czlowiek okazal sie ulegly pokusom szatana i niegodny wiecznosci Bog mu ja odebral, przynajmniej do czasu Sadu ostatecznego.
Glownym moim pytaniem jest kwestia umiejscowienia drzewa poznania dobra i zla w raju i pelna swiadomosc Ewy, z ktorego z drzew nie powinna spozywac owocu.
Dziekuje bardzo za odpowiedz i serdecznie pozdrawiam
Elzbieta
Mo
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
Serdecznie pozdrawiam
Elzbieta
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
Mam wykładowcę na studiach, który uważa, że funkcja "surykatek" nie jest niczym złym. Argumentuje historią Abrahama, że posiadał on potomstwo dzięki nałożnicy. Czy jest w Biblii miejsce, które można przytoczyc jako kontrargument? Wykładowca twierdzi, że nie. Zaznaczam, że nie chodzi mi o monogamię.
Z góry dziękuję za oddpowiedź.
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
Poza tym proszę zwrócić uwagę, iż św. Jakub podczas tzw. Soboru Jerozolimskiego nie nakazuje poddawać pogan obrzezaniu (Dz 15,22-29). Co więcej - podczas obrad soborowych, jak pisze św. Paweł do Galatów niektórzy fałszywi bracia chcieli zmusić do obrzezania Tytusa, który był Grekiem - ale Apostoł Paweł stanowczo się temu przeciwstawił (Ga 2,3-5).
A zatem kwestia dla chrześcijan jest jasna. Absolutnie (absolutnie!) nie ma potrzeby poddawać się starotestamentalnemu obrzędowi obrzezania.
Pozdrawiam
ks. Piotr Łabuda
Na koniec tej dyskusji raz jeszcze odwołam się do św. Pawła który bardzo wyraźnie pisze:
"Jeśli ktoś został powołany jako obrzezany, niech nie pozbywa się znaku obrzezania; JEŚLI ZAŚ KTOŚ ZOSTAŁ POWOŁANY JAKO NIEOBRZEZANY, NIECH SIĘ NIE PODDAJE OBRZEZANIU! Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych." (1 Kor 7,18-19).
Sądzę, że nakaz Pawła do wspólnoty w Koryncie (ale i inne - wskazane w całej dyskusji wskazania) jasno i wyraźnie stanowią, że nie ma potrzebny, by chrześcijanie poddawali się obrzezaniu.
Istnieje na ten temat niezwykle bogata literatura teologiczna, do której pozostaje mi po jeszcze bliższe informacje odesłać.
Pozdrawiam
ks. Piotr Łabuda
Mam dwa pytania do ks. Bednarza dotyczace wykladu o Prologu do Listow do 7-miu Kosciolow z Apokalipsy sw.Jana.
Otoz uderzylo mnie stwierdzenie Ksiedza, ze :
Łaska nie jest jednak już
u autora Apokalipsy św. Jana, jak w judaizmie, łaską Boga, ale Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Wynikaloby z niego, ze Jezus nie jest Bogiem, co staje w calkowitej sprzecznosci z wiara w Trojce Sw. i Trojosobowego Boga.
Prosilabym tez o uscislenie znaczenia slowa "edah". W tekscie pisanym podaje Ksiadz, ze :
W języku hebrajskim istnieją dwa określenia odnoszące się do zgromadzenia ludu izraelskiego: ´edâh
oznacza wspólnotę jako taką i na język grecki to słowo semickie jest tłumaczone przez synagōgē, a nigdy przez
ekklēsia.
uzywajac terminu "nigdy", natomiast w tekscie mowionym uzywa Ksiadz slowa "niekiedy". Ktore z tych okreslen jest wiec wlasciwe ?
Bylabym bardzo wdzieczna Ksiedzu za wyjasnienie tych dwoch kwestii.
Serdecznie pozdrawiam dziekujac za wszystkie tak interesujace wyklady.
Elzbieta
Odpowiadam z opóźnieniem. Przepraszam.
1) Prawda o Trójcy Przenajświętszej nie jest, przynajmniej wyraźnie, objawiona w Starym Testamencie. Dlatego w Starym Testamencie jest tylko mowa o Bogu. Z tego względu łaska przypisywana jest Bogu.
2) W Nowym Testamencie łaska (zbawienia) przypisywana jest Jezusowi Chrystusowi - Synowi Bożemu. Uwidoczniło się to, np. w pozdrowieniu do Mszy Świętej: "Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, itd.".
3) Trzeba brać cały kontekst wypowiedzi, gdyż w przeciwnym wypadku wnioski mogą być bardzo dziwne. W kontekście tej wypowiedzi wyraźnie jest mowa o Bóstwie Jezusa Chrystusa i o Trójcy Przenajświętszej.
4) Gdy chodzi o termin ´edâh, to w tekście pisanym jest słowo "nigdy", a nie "niekiedy". Nie dysponuję tekstem mówionym i dlatego nie mogę się do niego odwołać. Wydaje mi się mało prawdopodobne, abym użył słowa "niekiedy", bo chodzi o przeciwstawienie w stosunku do wspólnoty o charakterze religijnym. Gdybym jednak tak powiedział, to byłby to błąd. Słuszne jest to pierwsze.
Jest mi bardzo miło, że tak uważnie Pani słucha (i czyta) nasze konferencje.
Z wyrazami szacunku. Szczęść Boże.
Jak należy rozumieć słowo "Raka" (Mt 5,22) i co oznacza stwierdzenie Jezusa, że nazwanie tak swojego brata podlega karze Wysokiej Rady? Czy przez Wysoką Radę należy rozumieć Sanhedryn, Sąd Boży czy może jeszcze coś innego? I czy Pan Jezus kategorycznie stwierdza, że nazwanie brata "Bezbożnikiem" jest równoznaczne z wiecznym potępieniem, jak zdaje się wynikać z polskiego przekładu Biblii? Gdyby tak było, to mało kto mógłby liczyć na zbawienie ("z każdego bezużytecznego słowa zdasz sprawę w dzień sądu", por. Mt 12,36)... Wreszcie, czy "bratem" jest tu każdy człowiek?
Pozdrawiam Księży Profesorów, Studentów i wszystkich zaangażowanych w Radiowo-Internetowe Studium Biblijne - Kuba.
W Kazaniu na Górze (Mt 5-7) Jezus podaje zasady, których winni się trzymać Jego uczniowie. Stwierdził, że ich sprawiedliwość winna być większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszy, czyli dał do zrozumienia, że powinni być doskonalsi od najbardziej gorliwych wyznawców Prawa Mojżeszowego. Z kolei wyjaśnił, jak to ma ujawnić się w postępowaniu. Nawiązał do kolejnych przykazań Dekalogu. Ewangelista przytacza sześć wypowiedzi Mistrza, w których pojawiają się tematy i zagadnienia kluczowe dla Prawa Mojżeszowego. Egzegeci nazywają te wypowiedzi antytezami, gdyż są to przeciwstawienia do zasad moralnych Starego Testamentu. Jezus odwołał się najpierw do piątego przykazania (por. Wj 20,23; 21,12; Pwt 5,17). Wypowiedź składa się z trzech części. Dwa pierwsze wiersze (Mt 5,21-22) stanowią antytezę: zabójstwu i gniewowi przeciwstawiona jest miłość. Natomiast dwie pozostałe części (Mt 5,23-24 i 25-26) stanowią zachętę do zgody w imię miłości braterskiej między ludźmi. Ilustrują to dwa przykłady. Chrystus nie zniósł piątego przykazania, ale je zradykalizował i zintensyfikował, tj. poszerzył jego zakres i zaktualizował w duchu miłości bliźniego. Kary sądu należy oczekiwać nie tylko za zabójstwo, ale również za gniew. Nakaz piątego przykazania w rozumieniu Jezusa obejmuje również słowną obrazę bliźniego. Chrystus podał dwa przykłady słownej zniewagi. Słowo semickie raka znaczyło kretyn, pusta głowa, głowa bez rozumu. Kto tak nazwie bliźniego, winien stanąć przed sądem. Najwyższym trybunałem w Izraelu był Sanhedryn złożony z 71 członków. Odbywał posiedzenia w Jerozolimie. Poza Świętym Miastem były trybunały lokalne złożone z 23 członków.
Słowo bezbożnik było obelżywe i posiadało znaczenie podobne do terminu raka. Oznaczało głupca, który jest nieposłuszny Bogu i jest niezdolny do zbudowania właściwych z Nim relacji.
Jezus wezwał do natychmiastowego pojednania z bliźnim. Potrzeba pojednania się z bratem jest tak nagląca, że należy przerwać nawet świętą czynność ofiarniczą. Nie chodzi w tym wypadku o to, iż miłość czy miłosierdzie ważniejsze są od ofiary, gdyż później należy ją przecież złożyć, ale Jezus chciał podkreślić, że ofiara nie będzie skuteczna, czyli nie nastąpi odpuszczenie grzechów przy ołtarzu Bożym bez miłości bliźniego. Zbliżająca się chwila sądu Bożego staje się naglącym nakazem, by szybko pojednać się z ewentualnym przeciwnikiem ziemskim. Sąd Boży będzie dochodził bezwzględnie uprawnień bliźniego i realizował jego żądania. Nie znajdzie na nim łaski ten, kto wcześniej nie naprawi krzywdy wyrządzonej bliźniemu.
Kontekst wyraźnie wskazuje, że chodzi o sytuację pierwotnej gminy chrześcijańskiej w Jerozolimie.
Termin brat, podobnie jak w całej Ewangelii św. Mateusza, oznacza każdego członka wspólnoty wierzących. Wspólnota wierzących jest wspólnotą wierzących.
z poważaniem Jerzy Dulak
Dziękujemy za trafne spostrzeżenie!
Dlaczego Jezus musial przyjsc na swiat jako niemowle i przejsc przez okres dziecinstwa, a nie objawil sie juz jako dorosly mezczyzna ?
Wiem ze w "Credo" mowimy "zrodzony a nie stworzony" ale jaki jest tego cel, gdyz jako dziecko musial przejsc normalne perypetie dziecinstwa, bojki z kolegami, moze obelgi, zadrapane kolano itp, a jesli to bylo tak wazne dla Jego wzrostu czemu o tym milcza Ewangelie uznane za kanoniczne ?
Przeciez jako Bog mogl poznac a zreszta juz znal kondycje czlowieka zanim sie urodzil ?
Dziekuje za rozjasnienie tego zagadnienia
Elzbieta
Jeżeli już zdecydował się na cierpienie, to jedna Jego łza, jeden najmniejszy Jego ból mógł mieć wartość zbawczą i w ten sposób uwolnić nas od grzechu i śmierci. A jednak Bóg wybrał inną drogę. Przeszedł przez straszliwe, nieludzkie cierpienie i śmierć; cierpienie najstraszliwsze, jakie można sobie wyobrazić. Przy tym nie zapominajmy, że Jezus, pozostając Bogiem, był człowiekiem najbardziej wrażliwym. Jego wrażliwość oraz świadomość niewinności potęgowały nieprawdopodobnie cierpienie, jakie Go spotykało.
W tym wszystkim nie zapominajmy o jeszcze jednym. Jezus toczył wewnętrznie śmiertelną walkę w ciemnościach Ogrodu Oliwnego i konał w wieku trzydziestu kilku lat, gdy natura ludzka domaga się ratunku a człowiek całym sobą błaga o życie. Chodziło o to, abyśmy zrozumie, że nie było to pozorowane ale rzeczywiste cierpienie, które przekraczało ludzkie możliwości.
Jezus znosił to wszystko w podwójnym celu. Najpierw chodziło o to, abyśmy zrozumieli wielkość i godność człowieka – każdego z nas. Jezus zapłacił aż tak wielką cenę za nasze wybawienie. Św. Jan napisał: “Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował “ (J 13,1). “Do końca” tzn. Aż do ostatniej chwili męki na krzyżu. Człowiek, dotknięty ogromnym cierpieniem, koncentruje się na sobie i myśli o sobie. A On nawet w takiej chwili skoncentrowany był na nas, na naszym dobru. Słowa “do końca” można tłumaczyć jeszcze inaczej. Miłował nas w sposób najdoskonalszy. Ta najdoskonalsza, największa, jaka jest możliwa Jego miłość ujawniła się przede wszystkim na krzyżu. A tymczasem nasza miłość w jakimś stopniu zabarwiona jest zawsze egoizmem i w tym różni się od miłości Jezusa – Syna Bożego.
Ale z jeszcze jednego względu – można tak powiedzieć – “potrzebne” było tak ogromne cierpienie Jezusa. Dzięki niemu możemy uświadomić sobie, jak wielkim złem jest nasz grzech, skoro potrzebne było tak straszliwe cierpienie Syna Bożego.
Na końcu powróćmy jeszcze do sprawy, która pojawiła się w postawionym pytaniu: “Dlaczego Jezus musiał przyjść na świat jako niemowlę i przejść przez okres dziecięctwa, a nie objawił się już jako dorosły mężczyzna”? Los dziecka związany jest z cierpieniem, począwszy od pierwszego zetknięcia się z zimnym światem. On przyjął na siebie cały ludzki los, a nie tylko to, co jest łatwe i przyjemne. Przyjął wszystkie jego niedogodności. Narodził się w prostych i trudnych warunkach w Betlejem. Ewangeliści nie unikają tego tematu. Św. Łukasz napisał: “Dziecię zaś rosło i nabierało mocy” (Łk 2,40).
Serdecznie pozdrawiam zyczac blogoslowionego spotkania tego Dzieciatka.
Elzbieta
pozdrawiam
ks. Mirosław Łanoszka
Mam pytanie dotyczace pierwszego czytania z ostaniego piatku, Dz 18, 12-17:
Przed sądem Galliona
12 Kiedy Gallio został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i przyprowadzili go przed sąd. 13 Powiedzieli: "Ten namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem". 14 Gdy Paweł miał już usta otworzyć, Gallio przemówił do Żydów: "Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, 15 ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami! Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach". 16 I wypędził ich z sądu. 17 A wszyscy <Grecy>, schwyciwszy przewodniczącego synagogi, Sostenesa, bili go przed sądem, lecz Galliona nic to nie obchodziło.
Moje pytanie jest nastepujace :
- Dlaczego Grecy bili Sostenesa ?
- Czy dlatego, ze Sostenes (przewodniczacy synagogi) byl miedzy oskarzycielami Chrystusa i Grecy bronili w ten sposob Chrystusa ?
- Czy tez wprost przeciwnie, Sostenes popieral Chrystusa i Grecy nie mogac osadzic Chrystusa napadli na Sostenesa ?
- Dlaczego jednak robia to Grecy kiedy to Zydzi sprowadzili Jezusa przed sad ?
Bylabym bardzo wdzieczna za naswietlenie mi tej sprawy.
Serdecznie pozdrawiam
Elzbieta
Jak należy rozumieć słowa z Ewangelii wg św. Jana: “Od początku był on zabójcą i nie wytrwał w prawdzie, bo prawdy w nim nie ma” (J 8, 44)? chodzi mi zwłaszcza o stwierdzenie: “od początku”. Jak to rozumieć? Bo brzmi to trochę tak, jakby szatan został stworzony jako zły.
Na początku należy przypomnieć, że, czytając Ewangelię św. Jana, nie wolno zapominać, że jej autor odwołuje się bardzo często do Pięcioksięgu, a zwłaszcza do Księgi Rodzaju. Odnosi się do także do cytowanej wypowiedzi Jezusa.
Diabeł jest nieprzyjacielem Chrystusa, gdyż nie ma w nim prawdy. Jest uosobieniem kłamstwa, zła, niewiary, ciemności, nienawiści. Ci zaś, którzy “są z diabła”, przyjmują od niego kłamstwo i kierują się nienawiścią. Pochodzą od ojca fałszu, ojca kłamstwa, który oddzielił ich od Ojca. Zabójstwem jest w tym wypadku zaszczepienie w sercu człowieka nienawiści w miejsce miłości; oddalenie go od Ojca i wyobcowanie go od samego siebie i od świata jako stworzenia Bożego.
Jezus stwierdza, że, począwszy od raju diabeł jest zabójcą. U początków zła człowieka jest kłamstwo, które zabiło w nim godność dziecka Bożego. Grzech ma więc swoje źródło w czymś będącym na zewnątrz człowieka. Pochodzi z pokusy, która pod pozorem dobra zniekształca obraz i relację człowieka do Niego. Wąż przypisał Panu Bogu kłamstwo. Pan Bóg powiedział człowiekowi: “Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać do woli, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,17). Tymczasem wąż kusił człowieka i kłamliwie mówił do niewiasty: “Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg , że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,4-5).
Stara i natchniona tradycja tłumaczyła to w następujący sposób: “Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących […] A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 1,13; 2,24).
To przekonanie odbiło się w księdze przypisywanej autorowi Ewangelii św. Jana, a mianowicie w Pierwszym Liście św. Jana: “Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, by zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8). W tym tekście występuje podobne sformułowanie, jak w cytowanym na początku wersecie z Ewangelii św. Jana, a mianowicie: “diabeł trwa w grzechu od początku”. W tej wypowiedzi autor Pierwszego Listu św. Jana pisze: “Syn Boży objawił się po to, by zniszczyć dzieła diabła”. Przyszedł na świat, aby naprawić to, co na początku zniszczył pierwszy człowiek, ulegając pokusie szatana.
Jezus, kiedy powiedział, że diabeł “od początku był on zabójcą i nie wytrwał w prawdzie”, nie określa więc jego początku w znaczeniu zaistnienia, ale interesuje Go moment, gdy szatan stał się zabójcą i wrogiem człowieka, który uległ jego podszeptom. Diabel stał się wtedy zabójcą, gdyż pozbawił człowieka życia Bożego. Równocześnie Jezus odsłania to, co jest istotne w przeciwniku Boga, a mianowicie kłamstwo. Jego aktywność, jako kłamcy ujawniła się począwszy od raju. Jezus natomiast, nawiązując do tego, co było na początku, przynosi prawdę i uwalnia człowieka od śmierci.
Jak można zinterpretować owy fragment Ewangelii w kontekście nauczania papieskiego?
Zwracam się z pytaniem, które przyszło mi do głowy dopiero dzisiaj (lepiej późno ..., mam blisko 60 lat i, o zgrozo! uważam za trochę oczytanego katolika) dotyczącego zachowania Maryi i pośrednio także Józefa tuż po Zwiastowaniu i poczęciu Jezusa. Pytanie brzmi: dlaczego Maryja i jej mąż natychmiast po Zwiastowaniu nie ogłosili całemu światu (bez przesady - całemu Narodowi Wybranemu), że właśnie Maryję nawiedził Anioł Pański, że właśnie poczęła z Ducha Świętego Zbawiciela Świata, Mesjasza zapowiadanego i oczekiwanego przez żydów od tysiącleci, że będą mieć Króla na królami, że ..., że ..., że ...?
Przecież było to wydarzenie wyjątkowe. Przecież wszyscy na to czekali. Należało Tego Bożego Syna jakoś godnie przyjąć na świecie, należało natychmiast zapewnić Maryi najlepszą opiekę (powiedzmy medyczną). Należało zapewnić rodzicom Jezusa godny dach nad głową ze strony władz. Należało czuwać nad Nimi, modlić się, świętować. Tymczasem Maryja i Józef zrobili z tego tajemnicę. Czy taka decyzja wynikała ze słów samego Anioła Pańskiego? Maryja powiedziała o tym tylko swojej krewnej Elżbiecie, mieszkającej gdzieś na odludziu. Nic dziwnego, że gdy Jezus zaczął swoją działalność jako 30-letni nauczyciel żydzi musieli zadawać pytania - a skąd się taki samozwańczy prorok wziął? Dlaczego nic o nim nie wiemy? Głosi się Synem Bożym a dlaczego nikt nam wcześniej nic nie powiedział, ani o jego pochodzeniu, ani o jego rodzinie, ani o jego cudownych narodzinach! Co to za tajemnica? Co to za spisek? Jak mamy uwierzyć w kogoś kto 'wyskoczył jak filip z konopi'?
Nie wiem czy już wtedy Maryja i Józef mieli powody aby tak strasznie obawiać się Heroda. Dlaczegoż Herod miałby czyhać na życie Mesjasza, który był powszechnie wyczekiwanym Zbawicielem? Czy raczej nie należało oczekiwać entuzjazmu ze strony ówczesnych 'władz' na taką wspaniałą wiadomość. A nawet gdyby istniały powody do obaw, czy nie należało próbować nawiązać kontakt choćby z przywódcami religijnym w Narodzie Wybranym, z elitami żydowskimi? Naradzić się, poprosić o pomoc, wspólnie ustalić jakąś taktykę dalszego działania? A tak to wydaje mi się, że reakcja Maryi i Józefa po Zwiastowaniu była ... nielogiczna.
Więc jak to było z tym Zwiastowaniem? Co było w tym wydarzeniu takiego niepokojącego (?), co przesądziło o zachowaniu go w tajemnicy przed wszystkimi i uczyniło wejście Jezusa w swoją późniejszą misję takim trudnym?
Szczęść Boże
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.